Finał Mistrzostw Świata w Quiddichu

8K 272 10
                                    

- Jedziesz z nami na finał mistrzostw w quiddichu ? - spytał Cedrik.
- Mogę jechać, a kto będzie ? - opowiadałaM.
- Weasleyowie, Harry Potter i Hermiona Granger.
- No nie wiem... - zasmuciłam się- To są przecież GRYFONI !
- Skoro Puchoni Cię tolerują oni też będą musieli.
- Oj niech Ci będzie.

***
Stałam już przed domem. Mieliśmy się teleportować. Byłam jedyną, która tego nie umiała, więc brat złapał mnie mocno za rękę i wymamrotał coś pod nosem. Minute później byliśmy już przed Norą. Moje brązowe włosy rozwiązał lekki wiatr. Poczułam że ktoś mnie przytula. Spojrzałam w prawo. Cedrik. Mój starszy braciszek który zachowuje się jak pięciolatek.
- Fred, George ! - usłyszałam krzyczaca kobietę.
Jeden z nich padł na mnie z taką siłą że padłam na ziemię z hukiem.
- Hej laleczko nic Ci nie jest ? - spytał nieznajomy.
- N-Nic. - oznajmiłam. - Czekaj jak mnie nazwałeś ?!
- Laleczką. - zaśmiał się.
Obok mnie pojawił się drugi identyczny chlopak pewnie bliźniak. No może trochę wyższy i grubszy.
- FREDDIE ! Jak możesz ?! - oburzył się. - Zarywasz do siostry Cedrika ! Wiesz o tym ?! On Cię na boisku zabije !
Słysząc to brat od razu podszedł do nas i spytał:
- Wołał mnie ktoś ?
- Nie nikt. - oznajmiliśmy razem.
- Ok. - powiedział zaskoczony Cedrik - Melany czemu nie idziesz do Hermiony albo chłopców ? Znasz ich co nie ?
On chyba sobie ze mnie kpi. Ja Ślizgonka i oni Gryfoni. Ta jasne.
- Żałosny jesteś brat. - prychnełam.
- Źle coś powiedziałem ?
Odwróciłam się udając obrażoną.
- Diggory weź się odwal od laleczki. - zaśmiał się mój "adorator"
- SORY ale kogo twojego ?! - spytał brunet z niedowierzaniem. - Melany ty ich znasz ?!
- Laleczka pójdzie teraz ze mną. - kontynuował rudy łapiąc mnie w talii.
Puchon otworzył usta i zrobił krok na przód. Zatrzymał go jednak drugi Weasley. Usiedliśmy nad rzeczką.
- Tak w ogóle to jestem Fred. - zaczął.
- Melany ale mów mi Mel. - uśmiechnałam się. - Tak od razu ci coś powiem. Jestem Ślizgonką.
Wcale nie zdziwiony Gryfon zaśmiał się po czym odpowiedział:
- Tak wiem to ! Jesteśmy w jednej szkole trzy lata !
Zaczerwieniona i lekko zbita z tropu wstałam ale chłopak trzymał mnie za rękę.
- Musimy iść. Mistrzostwa ! - krzyczałaM.
Nie czekając na odpowiedź biegłam przed siebie. Nie zauważyłam jednak wielkiego konara.
Niezdara, pomyślałam, Wielka niezdara.
Poczułam woń pomarańczy. Odwrócilam się a za mną stał nie kto inny jak Weasley.
- Wstaniesz sama ? - spytał.
- Tak chyba tak.
Próbowałam wstać lecz moje próby nie powiodły sie tak dobrze jak myślałam.
- No to będę musiał Cię zanieść. - oznajmił unosząc mnie do góry.
Wybauszyłam oczy. Czerwona jak burak zostałam doniesionia do Nory.
- Zostanę z tobą. Mistrzostwa będą za rok. - powiedział.
- No weź. Proszę i nalegam żebyś tam poszedł. - klucilam się z nim sycząc z bólu kiedy Pani Weasley opatrywala mi nogę.
- Fred idź ja się nią zajmę. - powiedziała rudowłosa kobieta.
- Dobra, ale wiedźcie, że będę bardzo smutny - zrobił teatralną minę i wyszedł.

|| < Mimo wszystko > || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz