SUMY

2.1K 113 13
                                    

- Mówiąc szczerze chciałam już wracać do szkoły. Tęskniłam za moim ukochanym Nietoperzem i jego miłości do Umbrige. - marzyłam z głową położoną na kolanach Freda.
- Nie za bardzo się napaliłaś na ten ich związek ? - spytał George który majstrował coś przy kufsze Rona.
- Oj wal się ! - walnelam go w ramie i wyszłam.

***
Gdy byliśmy juz w Hogwarcie Draco był jakiś dziwny. Pansy i Blaise tez sie zmienili.
O co w tym wszystkim chodzi ?‚ pomyślałam.
- Parkinson co sie dzieje ? - spytałam gdy zostalyśmy same w dormitorium Slyherinu.
- Wiesz Mel... Chyba podoba mi się George Weasley...
- Zajebiście ! - wykrzyknełam z entuzjazmem.
- NIE ! Melany moim ojcem nie jest Diggory czy Syriusz ! Znasz mojego ojca... Wiesz co on by powiedział gdybym z nim chodziła ?!
- Wszystko będzie dobrze Pansy...

***
Nadeszła wiosna. Sumy miały być już jutro.
- Mel przestań się wreszcie uczyć ! Umiesz już wszystko ! - należał George.
Podniosłam wzrok znad książki i spetryfikowałam go spojrzeniem. Wróciłam do wkuwania skladniow na eliksir żywej śmierci. Poczułam że ktoś mnie przytula.
- FRED przestań. Proszę ! Ja się uczę... - szepnełam.
- Oj niech ci będzie ale o północy idziemy razem na błonia !
Przewróciłam oczami i wrocilam do czytania.

***
Było zimno, ciemno i morkro. Właśnie padał deszcz a ja i mój chłopak siedzieliśmy na ławce. Wtulona w rudego wpatrywałam się w ciemność.
- Mel... Kocham Cię. - chłopak pocałował mnie w czubek głowy.
- Ja Ciebie też Freddie... To co jutro wasze wielkie odejście ?
- Tak. Będę tęsknił. Masz nie robić głupot !
- Wiem... Lee się mną będzie opiekował...
W jego orzechowych oczach pojawiła się zazdrość.
- Nie bądź zazdrosny staruszku... - zaśmałam się. - Z nikim się nie będę spotykać potajemnie.
- NO ja myślę !

***
Przed ósmą stałam już z Pansy i Bleisem przed Wielką Salą. Byłam przerażona. Wiedziałam że to jest mega ważne. Chciałam być aurorką lub uzdrowicielą.
- Hejka kuzyneczko ! - usłyszałam ten denerwujacy głos Malfoy'a i odwrocialam się w jego stronę - Jak tam twój "związek" z Weasleyem ?
- Nie wtykaj swojego długiego nochala w nie swoje sprawy ! - rozkazał Zabini. - Malfoy przestań się nad nią znęcać ! To jest twoja przyjaciółka...
- Była nią dopóki nie związała się z tym Gryfonem !
- Dzieciaczki nie kłucie się przed egzaminem bo to was jeszcze bardziej zdenerwuje... - poczułam woń kociej sierści, herbaty i przesłodzonych perfum. Różowa landryna,  Umbrige. - No ruchy ! WCHODZIMY !

***
Zaczął się ostatni egzamin. Była nim numerologia. Nie wiedziałam nic. DOSŁOWNIE NIC.
Myśl Melany, myślałam, Musisz coś tam wiedzieć...
Usłyszałam huk. Uniosłam lekko głowę znad pergamin a moim oczom ukazało się małe różowe serduszko zrobione z iskier. Uśmiech zawitał na mojej twarzy. Później wszędzie były już fajerwerki. Na sam finał bliźniacy wlecielni na miotłach do Wielkiej Sali i z fajerwerek został wykonany smok.
- Jedziesz z nami ?! - krzyknął George.
- No nie wiem... - zakłopotana usiadłam na miotle Freda. - Ja chyba zostanę...
- Twój wybór laleczko ! Ale lecisz z nami przynajmniej na dziedziniec... - rozkazał lecąc w kierunku dziedzińca.
- Zgoda !
Umbrige była tak wściekła że zdążyła złapać bliźniaków i mnie do gabinetu. Mieliśmy wspaniałą pogadanke o tym że to jest złe. Że to wstyd że powinniśmy być mądrzejsi... Ehh jak ja jej nie lubię.
- Dobrze moje diabełki - usmiechnela się sztucznie i podała nam pióra - Teraz proszę abyście napisali chłopcy po dziesięć a ty kochana piętnaście razy "Ucieczka ze szkoły nie jest tolerowana" a i jeszcze wy - wskazała na Freda i mnie - "Miłość do głupota"
Wzięliśmy do ręki pióra po czym George spytał:
- Pani profesor nie powinna DAĆ nam Pani atramentu ?
- Och nie będzie wam on potrzebny...
Pisaliśmy. Na mojej lewej ręce zaczęły pojawiać się blizny z wpisanych słów. Piekło, swedzialo, bolało. Ze łzami w oczach skończyłam pisać pierwsza.
- Mogę już wyjść ? - spytalam ocierając oczy ręką.
- Tak... - westchneła i odebrała odemnie kartkę.
Wybiegłam z sali. Zaraz za mną leciał Fred. Cała szkoła nadal zebrana na dziedzińcu wyczekiwała naszego powrotu. Przeciskalam się przez tłum. Gdy byłam już przy Zakazanym Lesie. Ktoś mnie zatrzymał. Odwrocilam sie i zobaczyłam Draco. Mocno go przytuliłam. No w sumie to nie jest Fred ale teraz to nie miało wielkiego znaczenia. - Spokojnie Mel. Ten różowy zwyrodnialec Cię tak potraktował czy ten Zdrajca ?
- U-Umbrige ! Kazała mi pisać i patrz co się stało ! - pokazałam mu rany a on spojrzla na mnie z politowaniem.
- Spoko młoda zajmę się tym... Chodź teraz poszukać tych twoich klonów !
- PRZESTAŃ ICH TAK NAZYWAĆ GDY CED TU BYŁ... - w moich oczach znów pojawiły się łzy. Poszłam za chłopakiem ukrywając żal.
- MEL ! - krzyknął Fred gdy tylko mnie zobaczył. - Przepraszam że Cię w to wpakowałem ! Wybacz proszę...
- Ale co ty do mnie mówisz ? Ja nawet nie jestem na Ciebie zła...
George i Draco śmiali się w niebo głosy.
- O widzę Malfoy że się pogodziłes z Weasleyami... - chichotał Bleise obejmując ramieniem Ginny. - Czyli się wszyscy przyjaźnimy ! (Poczujcie ten entuzjazm ;) *dopisek autorki)
- Oj Gin nie wiedziałam że podoba ci się Diabełek. - śmiałam się.
Zarumieniła się i ukryła twarz w torsie Zabiniego.
Urocze, pomyślałam, Nareszcie nastał pokój między Slytherinem a Gryffindorem !
- Chodźcie zrobimy imprezę na uczczenie nowej znajomości ! - krzykneli bliźniacy i z uśmiechem na twarzy powędrowałam za nimi. Za nami szła reszta. Najbardziej zaklopotani byli Pansy i Draco.
- Spoko koty ! - pocieszałam ich - Znajdziecie sobie kogoś...

|| < Mimo wszystko > || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz