Miłość jest sliniejsza niż śmierć

2K 123 14
                                    

- No to Panno Black... - zaczął Fred gdy przynieśli nam piwo kremowe. - Pewnie słyszałaś już o tych zajebistych plotach ?
Uśmiechnęłam sie do niego i spytałam:
- Chyba nie myślisz że to prawda ?
- No wątpię w to !
- I dobrze - wzięłam łyk napoju i kontynuowałam - Nie wiem kto to wymyślił ale dostanie karę...
- Właśnie dlatego się kocham. - zaczerwieniłam się - Jesteś taka wredna i nie dajesz za wygraną...
- Przestań ! - szturchnełam go w ramie i wskazałam palcem drzwi - Wchodzą George i Pansy !
- Co ty gadasz ?! - chłopak odwrócił się i wytrzeszczył oczy - Z tą Ślizgonką ?!
Sparaliżowałam go wzrokiem a rudy zaczął się śmiać.

                            ***
- Będę tęsknić ! - płakałam przytulając mojego chłopaka i jego bliźniaka. - Chce lecieć z wami !
- Nie będę narażać naszego urojonego dziecka na lot ! - zaśmial się Freddie.
- W sumie prawda... - tez zaczęłam się śmiać.
Chłopcy wsiedli na miotły i zaczęli rzucać fajerwerkami po korytarzu.
- DAWAĆ ! NIECH LANDRYNA POPAMIĘTA ! - krzyczałam a na korytarzu pojawili się inni uczniowie. Wybiegli ze szkoły. Usmiechełam się i podarzalam za nimi.
- PAMIĘTAJCIE... - krzyczał Fred - WSZYSCY ! BEZ WYJĄTKU ! ŁAPY PRECZ OD MOJEJ DZIEWCZYNY !
Zaśmiałam się i pomachalam mu. Spadły ostatnie fajerwerki a bliźniacy odlecieli w stronę słońca.
- WEASLEY ! WEASLEY ! - wrzeszczeli inni.
Harry upadł na ziemię. Wraz z Hermioną podeszłyśmy do niego i spytałyśmy równocześnie:
- Co jest ?
- Syriusz - wysapał - Torturują go...
Do moich oczu napłyneły łzy. Usiadłam na ziemi.
- Powiedz że kłamiesz - wyszeptałam.
- Niestety nie... IDZIEMY GO RATOWAĆ !
Wybiegłam z nim. Za nami pobiegła Miona i Ginny która wolała Lune, Rona i Neville'a. Wzięliśmy miotły i polecielismy do ministerstwa. Dobrze że był wieczór bo przemknelismy się niezauważeni.

                             ***
- ZOSTAW GO ! - krzyknełam w stronę Lucjusza. - ROZKAZUJE CI GO ZOSTAWIĆ !
Malfoy puścił Harrego a ja spojrzałam na tatę. Uśmiechął się. Wtem pojawiła się Bellatrix. Celowała różdzką w Blacka. Byłam jednak szybsza.
- Avada kedavra ! - rykneła a zaklęcie strzeliło we mnie.
Słyszałam krzyki i płacz. Śmierciorzercy zniknęli a jedynym obrazem jaki zobaczyłam był Syriusz. Zdążyłam jeszcze usłyszeć głos Rona:
- FRED NAS POZABIJA !
Uśmiechnełam się i poczułam że odpływam.

                          ***
Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Chyba to była stacja King Cross. Zobaczyłam uśmiechnięta kobietę. Podobną do mnie.
Mama, pomyślałam.
- Córeczko nawet nie wiem ile czekałam aby Cię spotkać... - podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Mamo czy ja umarłam ? - spytalam przez łzy.
- Tak ale długo to nie potrwa. Jeśli twoje ciało przytuli lub pocałuje Fred... Wrócisz na Ziemię.
- Ale jak to ?
- Miłość jest silniejsza niż śmierć.
- To nie możliwe...
- Owszem możliwe ale tylko w niektórych wypadkach. Jesteście sobie przeznaczeni. Zrozum !
Uśmiechełam się i zobaczyłam że znikam.
- Do zobaczenia mamo ! - szepnełam a ona dotknęła mojego policzka.
- Powiedz tacie że go kocham.
Przutulilam ją i znalazlam się na ziemi. Otworzyłam oczy a pierwszą osobą jaką zobaczyłam był Gladius.

Fred POV

Siedziałem przy stole w kuchni kiedy za moimi plecami usłyszałem płacz Ginny. Momentalnie się odwróciłem i zobaczyłem nieruchome ciało Mel niesione przez Neville'a.
- Tak mi przykro Fred... - powiedział oddając ją w moje ręce.
Nie wiedziałem co robić. Popatrzylem na nią i poczułem się jakbym dostał w twarz. Harry trzymał Gin w objęciach i kiwną do mnie głową żebym coś zrobił. Przytuliłem ją prawie płacząc. Nie wytrzymałem i w moich oczach pojawiły się łzy. Pocalowalem ją w czoło i odłożyłem na łóżko. Szepnełem jej do ucha:
- Wszystko będzie dobrze laleczko...
Już miałem odchodzić kiedy Mel otworzyła oczy.

Melany POV

- FRED ! - krzyknęłaM i przytuliłaM go z całej siły. - KOCHAM CIĘ NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE !
On też mnie przytulił. Oczy miał czerwone ale nie tylko on. Ginny, Miona i Luna wyglądały podobnie. Najgorzej wyglądał chyba Longbottom. Cały dygotał. Obok niego siedziała Lovegood która próbowała go pocieszyć. Syriusz kucną obok mnie i powiedział:
- Już się bałem że Cię straciłem...
Był przerażony. Przytuliałam go i powiedzialam:
- Widziałam mamę... Kazała powiedzieć że Cię kocha.
Tata zaczął płakać. Atmosferę "żałoby" przerwał George który ucieszony wszedł przez drzwi. Najwyraźniej zdziwił go widok płaczacych ludzi więc spytał:
- Kto umarł ? Jeszcze nigdy was w takim stanie nie widziałem...
- Oj George... - zobaczyłam Tonks i Lupina którzy właśnie wchodzili do salonu. - Musisz się jeszcze dużo dowiedzieć...
Lupin podszedł do mnie i Łapy. Przytulił nas i szepną:
- Jeszcze raz mnie tak wystraszysz Mel a będziesz miała szlaban na całą wieczność !
- Oj Remus jakiś ty zabawny - zaśmiał się Syriusz.
Naszą rodzinną pogawętke przerwała Molly Weasley. Zaczęła wypytywać o wszystko.
- Fredrick co się stało ?! Ty nigdy nie płakałeś ! NIGDY ! Mówić !
- Mamo gdyby osoba najważniejsza dla Ciebie... - zaczął Fred ale przerwał mu George głośnym chrząknieciem. - No dobrze George jedna z najważniejszych umarła a później powróciła też byś płakała.
- Ojejku synku... - powiedziała Pani Weasley przytulając go. - George przestań się śmiać !
George momentalnie przestał chichotać i przybrał (śmieszną) poważną minę. Podeszłam do Neville'a.
- Hej chłopie czemu tak się trzęsiesz ? - spytalam kładąc mu głowę na ramieniu.
- No wiesz... Umarłaś... I to wystarczy Mel ! Jak zobaczyłem Freda gdy Cię wziął... To było przerażające...
- Nie wątpię - zaśmiałam się - On w ogóle jest straszny.
Gryfon uśmiechnął się i odszedł.

                          ***
Nie wróciłam do Hogwartu na zakończenie roku. Zostałam z bliźniakami w Norze.
- Fred który jest dzisiaj ? - spytałam rudzielca obejmującego mnie ramieniem.
- Dzisiaj ? Dwudziesty czwarty czerwca - odpowiedział uśmiechając się łobuziarsko.
- A jutro jaki jest bardzo ważny dzień ?
- No myślę że dwudziesty piąty...
George zaśmiał się pod nosem i z rozbawieniem przyglądał się mojej obrażonej minie.
- Serio ?! I ty mówisz że jesteś moim chłopakiem... - burknelam
- Sory Mel ale poprawka. On jest twoim NARZECZONYM ! - poprawił George.
- Właśnie ! Tym bardziej !
- Oj co się wpieniacie ! Wiem laleczko że jutro są twoje siedemnaste urodziny bo czekam na nie od roku... - śmiał się Fred.
- Czyli to będzie dość interesujący rok. - spojrzałam na tego idiote zwanym też jako George Weasley i podobnie jak on i Freddie zaczęłam się śmiać.

|| < Mimo wszystko > || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz