Bezsilność (Część II)

2.1K 188 75
                                    

    Chłopak wyglądał przez okno zastanawiając się co ma począć. Było po drugiej w nocy, a on nie był ani trochę senny. Z resztą co tu się dziwić? Jego ukochany leżał tuż za nim na szpitalnym łóżku pogrążony w głębokim śnie. Nie wiadomo było kiedy się obudzi i czy w ogóle to się stanie. Gdy patrzył na jego twarz czuł się strasznie bezradny, nie potrafił tego znieść. Winił się za to co stało się Naruto. Gdyby nie zgodzi się na wyjście do Suigetsu i od razu poszedł do chłopaka, to wszystko by się nie stało.

    Wpatrywał się jak zaczarowany w pobliski las nie odrywając ani na chwilę od niego wzroku. W pewnym momencie ujrzał mały, świecący się punkcik który parę sekund był widoczny, by już po chwili zniknąć za koroną drzew i tak w kółko. Przez swoje nieokreślone ruchy wyglądał, jakby odprawiał jakiś dziwny taniec.

  -Świetlik... -powiedział pod nosem, opierając twarz na dłoni i lekko przymykając oczy. Nie ze zmęczenia, po prostu powieki zaczęły go boleć od sztucznego światła rozświetlającego pokój. Po chwili jednak przez głowę przeszły mu słowa dobrze znanej zagadki. Momentalnie poderwał się do siadu. -Gdy na niebie księżyc zajaśnieje, do celu doprowadzi Cię leśne lśnienie... -szepnął pod nosem. -Czy to może być to..? -zaczął intensywniej przyglądać się latającemu w swój zakręcony sposób stworzeniu. Najchętniej w tym momencie wziąłby zwój i wybiegł do lasu by sprawdzić czy jego przypuszczenia się sprawdzą, jednak nie mógł. A z resztą bez Naruto nie chciałby tego sprawdzać, a tym bardziej stąd odchodzić. Nie mógłby go tutaj zostawić. Skierował wzrok na leżącego za nim chłopaka. -Później to sprawdzę. -powiedział pod nosem.


    Z czasem zaczął odczuwać, że jego powieki stają się coraz cięższe, jednak obiecał sobie, że nie zaśnie i będzie czuwał. Na dworze robiło się coraz jaśniej, była już czwarta nad ranem. Normalnie wstałby dopiero za dwie godziny i szykowałby się do szkoły. Odruchowo spojrzał na plecak leżący obok szafki. Przez to wszystko nie zdążył nawet odłożyć go do domu. Na upartego mógłby iść z tymi rzeczami do szkoły, choć większości przedmiotów nie miał, ale to wszystko i tak zależało od Kushiny. Od tego jak szybko wróci. Bratu powiedział, że zostanie u Naruto na noc i jutro pójdą do szkoły razem. Na początku nie chciał się zgodzić, jednak gdy Sasuke okłamał go, że ma praktycznie te same lekcje co poprzedniego dnia, z lekkim zawahaniem, ustąpił. Nie chciał, aby Itachi martwił się całą zaistniałą sytuacją. Zapewne nie pozwoliłby mu zostać w szpitalu całą noc i opuścić szkoły. Miał zamiar w ogóle nie mówić mu prawdy, jednak nie wiedział ile czasu uda mu się to ukrywać. Itachi przecież w każdej chwili może zacząć coś podejrzewać, a dojście do prawdy nie byłoby dla niego  problemem.

    Nagle poczuł wibracje w kieszeni, co go dość zdziwiło. Nie podejrzewał, że ktokolwiek chociażby napisałby do niego sms'a w środku nocy. Wyjął telefon tylko po to, by zaraz odrzucić połączenie. Dzwoniła Sakura. Chłopak zaraz po odłożeniu telefonu na parapet zaczął się zastanawiać, co ona właściwie sobie myślała? Miała niezły tupet skoro po tym wszystkim postanowiła do niego zadzwonić, do tego w środku nocy.

    Kątem oka spojrzał na telefon by dostrzec, że nadal ma tapetę z różowowłosą. Zdążył już o tym zapomnieć. Nie korzysta z telefonu na tyle często, by jakoś szczególnie zwrócić na to uwagę. Od razu wszedł w galerię i wybrał zdjęcie zachodu słońca na tle pasma górskiego, po czym ustawił je na tapetę. Uwielbiał zdjęcia krajobrazów, tak więc miał ich tam mnóstwo.

    Nawet nie zdążył odłożyć z powrotem telefonu na miejsce, gdy urządzenie ponownie zaczęło wibrować. Był to sms od tej samej osoby. Niechętnie odczytał wiadomość.

    ~"Przepraszam jeśli Cię obudziłam, nie chciałam. Chciałam Cię tylko naprawdę mocno przeprosić za to co zrobiłam. To było impulsywne. Nie chciałam zrobić mu krzywdy. Czuję się przez to okropnie i nie mogę spać."~

W innym świecie [w trakcie edycji]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz