chapter eight

495 37 2
                                    

- Blair! - usłyszałam wołanie Victorii, więc obróciłam się do niej tanecznym krokiem.

- Co się stało? - zapytałam najspokojniejszym w świecie tonem.

- Czy to nie jest przesada? - zapytała mnie lekko zmartwiona. Nie, Victoria, nie jest.

- Chodź ze mną. - przygryzłam dolną wargę. - Nie zostawiaj mnie teraz. - serce zaczęło mi bić szybciej.

Victoria powoli szła w moją stronę, jakby na nowo uczyła się chodzić. Kiedy była już obok mnie, splotłyśmy dłonie. Szłyśmy ostrożnie, zrelaksowane. Razem. Jej ramię dotykało mojego ramienia, kosmyki naszych włosów stykały się ze sobą. Pierwszy raz w życiu czułam się kochana, doceniona. Pragnęłam tylko, by to wspaniałe uczucie trwało i trwało - w nieskończoność. Kiedy nasze spojrzenia się spotykały, wymieniałyśmy ze sobą szczery uśmiech. Kocham Cię. Powiedz jej to.

- Wiesz, czuję się... - zdecydowałam się na prawdomówność. - Znamy się tak krótko, ja chyba... - stałam centralnie przed nią. Nasze ciała stykały się. Trzymałyśmy splecione dłonie na wysokości naszych serc. Czułam bicie jej serca.

- Też to czuję. - szepnęła, zerkając na chwilę w ziemię, przygryzła wargę a potem znowu skierowała spojrzenie na mnie. Delikatnie chwyciłam jej policzek i głaskałam go kciukiem, z pełnym spokojem. Po chwili ona zrobiła to samo. Zgięłam nogę i delikatnie dotykałam kolanem jej kolana. W końcu nasze usta spotkały się w delikatnym, magicznym pocałunku. Uwolniłam ręce i mocno objęłam dziewczynę. Moje kochanie. Brakowało mi miłości przez piętnaście lat mojego życia. Teraz wreszcie czuję się spełniona. Kiedy nasze wargi odsunęły się od siebie, uśmiechnęłam się tylko i spojrzałam jej prosto w oczy.

- A teraz, chodźmy wreszcie do wody. - powiedziałam, na co mi przytaknęła. Brzeg jeziora znajdował się około stu metrów od nas. Nie byłam pewna, czy kąpielisko jest bezpieczne, ale postanowiłam zaryzykować. Usiadłyśmy z Victorią pod wysoką brzozą. Zdjęłam Vansy i jeansy. Postanowiłam, że będę pływać w koszulce. Moje bose stopy stąpały po trawie. Czułam się wreszcie wolna. Zrobiłam krok w stronę malowniczego jeziorka, potem kolejny i następny. Kiedy poczułam chłód wody, odetchnęłam głęboko. Zaczęłam śmiać się jak małe dziecko, chlapać wodą we wszystkie strony i skakać po piasku. Musiało to wyglądać przekomicznie. Victoria zerkała na mnie, uśmiech nie znikał z jej twarzy.

- Ślicznie wyglądasz, kiedy jesteś szczęśliwa. - powiedziała.

- Nie tylko ja. - puściłam jej oczko i zaśmiałam się cicho. - Mam nadzieję, że zawsze kiedy będę cię widzieć, albo i nie, uśmiech nie zniknie z twoich ust. - dodałam, a moje oczy pewnie błyszczały jak malutkie diamenciki. Victoria powoli ściągnęła z nóg glany, potem podkolanówki i różową spódnicę. Nawet się nie spodziewałam, że wbiegnie do jeziorka wprost na mnie. Wpadłam do wody, a ze mną Victoria. Moje włosy, twarz, brzuch i reszta ciała były mokre. Kiedy się wynurzyłam, powiedziałam tylko, że chcę to jeszcze kiedyś powtórzyć. Jeziorko było naprawdę płytkie. Kiedy siedziałam na piasku, woda sięgała mi na wysokość klatki piersiowej.

- Kocham Cię. - postanowiłam wyznać jej, kiedy pływałyśmy. Pierwszy raz w życiu powiedziałam to zdanie. "Kocham Cię" - brzmi pięknie. Magicznie, niepowtarzalnie. Niestety, zauważyłam, że Victoria posmutniała.

- Wiesz, że nie powinnaś? - jej łokcie spoczywały na moich ramionach, chwyciłam ją w talii. - Rozumiesz, że... - delikatnie muskała opuszkami palców moje włosy. - Nigdy nikt nas nie zaakceptuje. Nigdy nikt nie powie, że pasujemy do siebie. Nigdy nie będziemy mogły całować się przy wszystkich, zawsze trzeba będzie się ukrywać. - jej usta delikatnie drżały.

Princess of my heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz