Ciepłe, miękkie palce przejechały po policzkach, sprawiając jej przyjemność. Mimo to zadrżała z lekkim niepokojem, wiedząc, czego stojący naprzeciwko mężczyzna będzie wymagał. Powoli drżenie obejmowało całe ciało, nad którym nie mogła zapanować wobec ogarniającego ją strachu, podobnie jak nad łzami, które nagle zaczęły płynąć po policzkach.
- Proszę, nie rób tego - szepnęła błagalnie, jednak on zdawał się jej nie słyszeć. - Proszę... -załkała.
Jego palec zatoczył koło wokół ust.
- Kocham cię, Ailith, wiesz o tym przecież, prawda? - zapytał.
- Wiem, ale...
Drugi palec również zaczął wykonywać okrężne ruchy, a dłonie powoli przeniosły się na szyję i obojczyki. Łagodny, powolny dotyk sprawiał, że się uspokajała, a oddech powoli zwalniał.
-Jesteś dla mnie wszystkim, o czym mogłem marzyć - mruknął głębokim barytonem. Nie kłamał. W jego głosie było słychać zachwyt, podobnie jak dało się zauważyć przyjemność, jaką sprawiało mu samo dotykanie jej ciała. - Wiem, że to dla ciebie nieprzyjemne, ale robię to dla nas. Przyjdzie dzień, w którym i ciebie nauczę czerpać z tego siłę, ale jeszcze nie teraz, kiedy sam siebie doskonalę.
- Boję się, Maks...
- Tym razem będę ostrożniejszy. Zaufaj mi.
Ailith podniosła na niego oczy. Nie potrafiła mu odmówić, była zbyt łagodna, a on doskonale to wykorzystywał. Jego palce nagle znalazły się tuż pod płatkami uszu i odnalazły niewielkie ognisko bólu. Jęknęła zaskoczona nieprzyjemnym doznaniem i lekko uchyliła wargi. Zadrżała, wiedząc co się zaraz stanie, jednak nie potrafiła temu zapobiec.
Pod jej mostkiem rozlała się fala zimna, pozbawiająca ją całego ciepła i siły. Zgromadzona w niej moc drżała, rozpaczliwie starając się nie poddać starej magii, jednak nie trwało to długo. Kobieta najpierw poczuła jak zimno znika, a wraz z kolejnym wydechem powietrza opuszcza jej ciało wraz z zabraną mocą. Pozbawiona jej, poczuła uginające się kolana, jednak nie upadła. Maksymilian złapał ją za ramiona i delikatnie podprowadził do łóżka, by mogła usiąść. Natychmiast potem podał jej kubek.
- Wypij, to sok. Będziesz się czuła lepiej.
Drżącymi dłońmi złapała go i opróżniła. Tym razem nie było tak źle jak ostatnio. Tym razem nie pochłonęło go to na tyle, by pozwolił jej upaść, mimo to osłabił ją za bardzo.
Pozwoliła, by zagłębił palce w jej włosy i delikatnie pogłaskał ją po głowie. Uśmiechnęła się słabo. Przecież wie, że ją kocha, daje to do zrozumienia na każdym kroku, a nawet jeśli odbiera jej moc, czyni to ostrożnie. Możliwe, iż pewnego dnia ta umiejętność będzie kluczowa. Wolała jednak nie zastanawiać się w jakiej sytuacji.
Odebrał kubek z jej rąk i odstawił na szafkę, po czym pchnął na łóżko, tak, że jej nogi tylko delikatnie muskały podłogę. Położył się obok i objął ją ramieniem.
- Jeszcze trochę, Alith. Opanuję to całkowicie i nie będziesz czuć zmęczenia - zapewnił ją cichym głosem. Przejechał palcem po jej ustach, które następnie lekko pocałował, usuwając z nich chłód, który pozostał po rytuale. - Zobaczysz, idzie mi coraz lepiej, jeszcze najwyżej kilka razy...
Milczała, wpatrzona w jego twarz. Miał ostry zarys szczęki od ciągłego zaciskania jej w gniewie, a brwi zbyt ciasno zbiegały się, wiecznie ściągane troskami. Wyciągnęła dłoń i położyła na jego policzku. Czułą delikatny ślad zarostu, który był zarezerwowany tylko dla niej. Wobec wszystkich ironiczny i twardy, dla niej stał się kochającym mężem i nawet jeśli ograniczał ją, nie czynił tego bez powodu.
CZYTASZ
Przeklęta
FantasyCarmen nie należała do osób uległych. Niezłomną wolą walki, sprytem i przebiegłością zapewniła sobie władzę w świecie nietolerującym słabości. Ryzyko weszło jej w krew, tak samo szybko jak pycha i wiara we własną wszechmoc. Taką Carmen znamy, jednak...