Siedzę w swoim pokoju i gram na gitarze. Wczoraj nie spotkałam ojca, Reiji powiedział że miał ważną sprawę i musiał pojechać. Gdy chciałam zapisać nuty na pięciolinii, skaleczyłam się kartką, a z rany zaczęła płynąć ciemno czerwona ciecz. Pobiegłam do toalety, zmyłam krew i nakleiłam plaster. Gdy wróciłam do pokoju na moim łóżku siedział Ayato, a obok niego Laito.
-Czego chcecie?
-Poczułem krew, więc przyszedłem -Ayato
-A ja...to samo-uśmiechnął się i usiadł na fotelu
-Dasz spróbować?-zapytał Ayato
-Czego?
-No oczywiście krwi, a czego może chcieć wampir?-Laito
-Nie?
-Ty nie masz tu nic do gadania! Masz mi dać swojej krwi, natychmiast! Jesteś nic nie wa...-nie dokończył bo Laito cisnął w niego poduszką
-Ayato, braciszku...-zaczął- to jest nasza nowa siostra...musisz mieć do niej szacunek...co nie, siostrzyczko?-pokiwałam głową na tak, po czym Ayato zniknął i zostałam sam na sam z Laito- Przepraszam cię za niego...-i też zniknął.
Spowrotem usiadłam na krześle i komponowałam. Jednak po chwili przerwałam ponieważ usłyszałam odbijającą się piłkę. Dźwięk dochodził z tyłów rezydencji. Szybko pobiegłam za rezydencje i zoboczyłam Ayato który rzuca piłką do kosza. Przy rzucie do kosza piłka odpiła się od tarczy i poleciała prosto do moich rąk. Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Oddasz, czy będziesz się na mnie gapić?-zapytał z irytacją. W tym momencie odwróciłam się z zamiarem odejścia ale przed tym rzuciłam piłką prosto do kosza-Stój!
-Co chcesz?-zapytałam
-Zagrasz ze mną mecz?-zapytał z pewnością siebie
-Łoo~ Pojedynek wampirów-Laito
Po nim pojawiło się jeszcze cztery wampiry.
-Teddy...myślisz że kto wygra?-zapytał się Kanato, misia
-Co tu się dzieje?-Reiji
-Będzie mecz...-Shu
-Co to ma być?!-Subaru
-Uspokój się!-krzyknął Ayato- To co, grasz?
-Jasne
Chwile później
Był remis. 10:10. A gramy do 12. jeszcze jeden kosz i gra skończona. Ayato miał właśnie rzucić... Ale w ostatniej chwili odpiłam piłkę od kosza. Złapałam i rzuciłam prosto do kosza.
-Gra skończona!-Laito
-12:10 dla Saklrs-Kanato
-Brawo!-usłyszałam głos ojca. Siedział w altance z trzema żonami.
-Tato!-i jakimś cudem znalazłam się przy ojcu *Umiem się teleportować*~pomyślałam
-Tak?
-Musisz mi wszystko wytłumaczyć, teraz!
-Dobrze...
Biblioteka
-Mów wszystko.
1.Kim są ci ludzie?
2.Czemu moje imię to pierwsze litery ich imion?
3.Kto jest moją mamą?
-Saklrs...-zaczął-Po pierwsze...To nasza rodzina, po drugie...ponieważ jesteś z nimi w pewien sposób powiązana, po trzecie...nie masz jednej, masz trzy matki. Cordelia, Beatrix i Christa to twoje matki.
-Ale jak to możliwe?!
-Wszystko jest możliwe-puścił mi oczko i zniknął
-Teraz już wszystko wiesz-usłyszałam głos Cordelii
-Że co proszę?-zapytałam
-Że jesteś naszą córką...-Christa
-Tak...ale wogóle nie jestem do was podobna - burknełam i usiadłam w fotelu
-Jak to nie?-Beatrix
-Po mnie odziedziczyłaś kobiecy wdzięk-Cordelia
-Po mnie cierpliwość i mądrość-Beatrix
-A po mnie urodę i delikatność...-Christa

CZYTASZ
Diabolik_Lovers
FanfictionJak potoczy się historia naszej głównej bohaterki? Czy zdoła z wmaganiami losu? Jeżeli chcesz się dowiedzieć...Miłego czytania! ^^