*2

451 30 3
                                    

Siedzę w swoim pokoju i gram na gitarze. Wczoraj nie spotkałam ojca, Reiji powiedział że miał ważną sprawę i musiał pojechać. Gdy chciałam zapisać nuty na pięciolinii, skaleczyłam się kartką, a z rany zaczęła płynąć ciemno czerwona ciecz. Pobiegłam do toalety, zmyłam krew i nakleiłam plaster. Gdy wróciłam do pokoju na moim łóżku siedział Ayato, a obok niego Laito.

-Czego chcecie?

-Poczułem krew, więc przyszedłem -Ayato

-A ja...to samo-uśmiechnął się i usiadł na fotelu

-Dasz spróbować?-zapytał Ayato

-Czego?

-No oczywiście krwi, a czego może chcieć wampir?-Laito

-Nie?

-Ty nie masz tu nic do gadania! Masz mi dać swojej krwi, natychmiast! Jesteś nic nie wa...-nie dokończył bo Laito cisnął w niego poduszką

-Ayato, braciszku...-zaczął- to jest nasza nowa siostra...musisz mieć do niej szacunek...co nie, siostrzyczko?-pokiwałam głową na tak, po czym Ayato zniknął i zostałam sam na sam z Laito- Przepraszam cię za niego...-i też zniknął.

Spowrotem usiadłam na krześle i komponowałam. Jednak po chwili przerwałam ponieważ usłyszałam odbijającą się piłkę. Dźwięk dochodził z tyłów rezydencji. Szybko pobiegłam za rezydencje i zoboczyłam Ayato który rzuca piłką do kosza. Przy rzucie do kosza piłka odpiła się od tarczy i poleciała prosto do moich rąk. Chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie.

-Oddasz, czy będziesz się na mnie gapić?-zapytał z irytacją. W tym momencie odwróciłam się z zamiarem odejścia ale przed tym rzuciłam piłką prosto do kosza-Stój!

-Co chcesz?-zapytałam

-Zagrasz ze mną mecz?-zapytał z pewnością siebie

-Łoo~  Pojedynek wampirów-Laito

Po nim pojawiło się jeszcze cztery wampiry.

-Teddy...myślisz że kto wygra?-zapytał się Kanato, misia

-Co tu się dzieje?-Reiji

-Będzie mecz...-Shu

-Co to ma być?!-Subaru

-Uspokój się!-krzyknął Ayato- To co, grasz?

-Jasne

Chwile później

Był remis. 10:10. A gramy do 12. jeszcze jeden kosz i gra skończona. Ayato miał właśnie rzucić... Ale w ostatniej chwili odpiłam piłkę od kosza. Złapałam i rzuciłam prosto do kosza.

-Gra skończona!-Laito

-12:10 dla Saklrs-Kanato

-Brawo!-usłyszałam głos ojca. Siedział w altance z trzema żonami.

-Tato!-i jakimś cudem znalazłam się przy ojcu *Umiem się teleportować*~pomyślałam

-Tak?

-Musisz mi wszystko wytłumaczyć, teraz!

-Dobrze...

Biblioteka

-Mów wszystko.

1.Kim są ci ludzie?

2.Czemu moje imię to pierwsze litery ich imion?

3.Kto jest moją mamą?

-Saklrs...-zaczął-Po pierwsze...To nasza rodzina, po drugie...ponieważ jesteś z nimi w pewien sposób powiązana, po trzecie...nie masz jednej, masz trzy matki. Cordelia, Beatrix i Christa to twoje matki.

-Ale jak to możliwe?!

-Wszystko jest możliwe-puścił mi oczko i zniknął

-Teraz już wszystko wiesz-usłyszałam głos Cordelii

-Że co proszę?-zapytałam

-Że jesteś naszą córką...-Christa

-Tak...ale wogóle nie jestem do was podobna - burknełam i usiadłam w fotelu

-Jak to nie?-Beatrix

-Po mnie odziedziczyłaś kobiecy wdzięk-Cordelia

-Po mnie cierpliwość i mądrość-Beatrix

-A po mnie urodę i delikatność...-Christa










Diabolik_LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz