Kolejny dzień strchu, nie chce iść do szkoły. One tam będą. Dobra Wiki weź się w garść. Wstałam z łóżka, podeszłam do szafy i wzięłam ubrania. Założylam dżinsowe rurki, białą koszulkę i czarną bluzę z kapturem. Poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Na śniadanie zjadłam płatki z mlekiem. Posprzątałam i sprawdziłam czy ojciec jest w domu. Jak zwykle go nie było. Poszłam do łazienki umyć zęby. Gdy stanęłam przed lustrem, zobaczyłam siniaka na karku. Zakryłam go kapturem, to pewnie od wczoraj jak mnie dorwały. Wzięłam torbę i udałam się do przedpokoju. Założyłam glany, kurtkę i czerwoną czapke smerfa. Wyszłam i zakluczyłam drzwi. Przez 5 minut siedziałam na klatce, bo po prostu się bałam. W końcu wyszłam na dwór. Super! Pada śnieg, jak to w grudniu. Po drodze do szkoły, cały czas się odwracałam i patrzyłam czy nikt za mną nie idzie. Weszłam do szatni by odwiesić kurtkę. Już myślałam że do klasy wejde bez problemów, ale jednak nie.
- Chej ślicznotko, już myśłam że nie przyjdziesz.- Ewa przyparła mnie do ściany. A ja zwiesiłam głowę by nie patrzeć w jej twarz. Obok niej stała jeszcze Marta i Martyna, bliźniaczki i najlepsze przyjaciółki Ewki.
- Masz kasę?- odezwała się Marta.
- A szlugi?- wtrąciła Martyna.
- Nie mam, ja nie pale.
- Te papierosy ci podaruje, ale ty kasy nie masz? Oj no moja droga torbę mi pokazuj. - uśmiechnęła się zadziornie, i zrobiła ruch ręką że by któraś z sióstr wzięła mi torbę.
Dziewczyny przeszukały mi torbę, a Ewa nadal trzymała mnie przy ścianie.
- Niema.
- Jak to niema!- spojrzała mi w oczy jak by chciała mnie zabić.
- Mówiłam przecierz że nie mam.- wymaarotałam.
- No to masz suko problem.- przywaliła mi z pięści w brzuch, upadłam na ziemię i zaczęłam zwijać się z bólu. - Na jutro pięć dych, zrozumiano? Bo jak nie to pocharatam ci te twoją śliczną buźkę.Uciekły, a ja zostałam sama w szarej szatni. Zaczełam zbierać moje rzeczy, które one wysypały. Nagle do przedziały wyznaczonego dla 2b liceum, czyli mojej klasy, wszedł chłopak którego nigdy nie widziałam. Podbiegł do mnie, pomógł mi wstać i podał mi torbę.
- Dzięki. - sprubowałam się uśmiechnąć, ale ból mi na to nie pozwolił.
- Niema za co. Wszystko w porządku?
- Tak
- Na pewno?
- Na pewno.
- A tak wogóle to jestem Borys.- wyszczerzył swoje białe ząbki.
- Wiktoria.- znowu ten wytrzeszcz mi nie wyszedł.
- Może zaprowadze cię do pielęgniarki?
- Nie poradze sobie, to tylko rzołądek.
- Ta, i przez to upadłaś na ziemię?
- N-no t-ta-ak.
- Nie kłam proszę.- gdy to powiedział syknełam z bólu i upadłam na ziemie. Borys mnie podniusł.
- Idziemy do pielęgniarki.- powiedział, a ja tylko kiwnełam głową. Wziął mnie pod ramię. Po drodze mijaliśmy nauczycielkę od matmy i wytłumaczyliśmy że się trochę spóźnimy.*gabinet pielęgniarki*
- Musimy zadzwonić po tatę.
- Nie! Tylko nie to.
- Wiktoria, ale to może być poważne.
- Proszę.- spojrzałam na nią jak kot ze Shreka.
- No to przynajmniej powiedz co się stało.
- Nic.
- Wiki?- Borys się wtrącił.
- Wiktoria zdejmij koszulkę.- chyba ją pogrzało po pierwsze jest tu chłopak, a po drugie nie chce żeby ktoś zobaczył siniaki i rany.- Borys wyjdź na chwilkę.
- Dobrze, czekam na korytarzu.
- No to teraz mi powiedz, zawsze mi mówiłaś o wszystkim.
- Nie chce o tym gadać. - zaczełam patrzeć w podłogę.
- Proszę powiedz.
- Mogę kiedy indziej?
- Okej...Ale obiecaj że jak będzie gorzej to powiesz tacie i pójdziesz do lekarza.
- Dobrze.
- To teraz śmigaj na lekcje.,,Pielęgniarka to znajoma mojego ojca, bardzo ją lubię i jej ufam.
Wyszłam z gabinetu, na ławce obok siedział Borys. Czemu on tak się o mnie troszczy no przyznam ma coś w sobie.
*j.polski*
Na przerwach nie widywałam dziewczyn, dzięki bogu. Nauczycielka to moja wychowawczyni. Przedstawiła nam Borysa. Jeszcze jedno na szczęście One nie chodzą do mojej klasy.
Tak trochę urwane z podteksty , wiem. Jutro będzie kolejny rozdział , chyba.
To nasz Borys❤❤
CZYTASZ
Postrach
RomanceWiesz co to strach? Wiesz jak to jest bać się wyjść z domu? Nie? To się przekonaj, jak jeden chłopak zmienia całe życie...