- Wiki kocham cię...- powiedziałem, zamykając oczy by nikt nie wiedział że płacze. Dlaczego ona? Czemu Ewa chce ją skrzywdzić? Moje rozmyślanie przerwała pielęgniarka.
- Przepraszam, jesteś chłopakiem Wiktori?
- Tak, to ja.
- Lekarz kazał przekazać że z nią już wszystko w pożądku, udało nam się przywrócić ją do życia.- jaka ulga, miałem ochotę przytulić tą kobietę.
- Mogę do niej wejść?
- Tak, tylko proszę spokojnie.
- Dobrze.- uśmiechnęła się do mnie i odeszła. Weszłem do sali, Wiki leżała na ostatnim łóżku. Było mi jej żal. Podeszłem do niej i usiadłem na krześle obok.
- Chej, jak się czujesz?
- Dobrze. - uśmiechnęła się.
- Przepraszam, to moja wina.
- Nie mów tak.
- Jak nie, gdybym cię nie puścił samą nic by się nie stało...- nie dokończyłem bo złapała mnie za dłoń i coś na niej położyła. Okazało się że to był wisiorek o demnie.
- Nigdy się nie obwiniaj, ja chciałam iść sama.- spojrzała mi w oczy, miałem ochotę ją pocałować. Nie Borys! Co ty odwalasz? Ona nic do ciebie nie czuje. Ogar chłopie. - Założysz mi go spowrotem? - spytała zerkając na moją dłoń w której trzymałem łańcuszek.
- Tak jasne.×Wiki×
Borys cały czas był przy mnie.
- Jak się czujesz Wiktoria? - spytał lekarz.
- Dobrze, a kiedy będę mogła z tąd wyjść?
- Badania nic nie pokazują, ty czujesz się dobrze, to chyba mogę iść po wypis. - uśmiechną się do mnie. - Miło się patrzy, gdy chłopak tak troszczy się o dziewczynę. Ładna z was para. - Co kurwa?! Jaka para? Zabije go, ale nie przy lekarzu. Spojrzałam na Borysa był cały czerwony. - Dziękujemy. - uśmiechnęłam się i złapałam dłoń mojego " chłopaka ". Lekarz poszedł po wypis, a ja zostałam z nim. - Co to miało znaczyć?- spojrzałam mu prosto w oczy.
- T-to no- no bo jak bym powiedział że jestem twoim przyjacielem, to by nic nie powiedzieli. - spojrzał na podłogę. On jest taki słodki.
- Dobra niech ci będzie.
Chwile później przyszedł lekarz z wypisem.
- No to życzę zdrowia.- podał mi kartkę z uśmiechem na twarzy i wyszedł.
- No to jak idziemy?
- Okej.
Przed szpitalem założyłam czapkę.
- Co ty robisz?
- A co nie widać?
- No widać, czemu nie zakładasz kurtki?
- Bo jest uwalona krwią.
- To czekaj.- ściągnął bluzę i mi ją podał.
- Ty głupi jesteś? Na pewno nie będziesz wracał do domu w krótkim rękawku.
- Nie kłuć się ze mną. Jedziemy autem, będzie mi ciepło. - wiedziałam że już przegrałam tą walkę. Założyłam bluzę na siebie i wsiedliśmy do auta.* w moim domu *
- Pamiętaj, już nigdy cię nie opuszcze.- zaczął prawić mi kazania.
- Dobrze. I dziękuje że przy mnie byłeś.- przytuliłam go.Proszę bądźcie łaskawie nie mam weny. Wiem dość długo nie było rozdziału, no to proszę wyszło takie cuś...
CZYTASZ
Postrach
RomanceWiesz co to strach? Wiesz jak to jest bać się wyjść z domu? Nie? To się przekonaj, jak jeden chłopak zmienia całe życie...