Serdecznie zapraszam do przeczytania mojego opowiadania i komentowania. Mam nadzieję, że się spodoba i trafi do was wyjątkowo. Dziękuję za inspirację pewnej osobie, której już ze mną nie ma.
Znacie ten moment w życiu człowieka, kiedy stoicie na rozdrożu? Nie wiecie, czy walczyć, czy po prostu dać sobie spokój i otworzyć nowy rozdział w księdze swojego życia? Błądzicie bez celu, szukacie swojego miejsca, ale nie możecie go znaleźć. Jedyne miejsce, do którego pasujecie to to przy tej jedynej osobie, której oddaliście swoje serce, jednak nigdy nie wyznaliście miłości, bo duma wam na to nie pozwalała. Chcecie cofnąć czas, zrobić wszystko od nowa, wylać ze swojego serca wszystkie te cudowne słowa na swoje usta. Jest już za późno... Nie możecie tego zrobić.
***
-Nie jestem co do niego przekonany. -Rzucił Pique rzucając gazetę z młodym Brazylijczykiem na okładce prosto na szklany stół. Ciemnowłosy mężczyzna siedzący na kanapie i zajęty grą na x-boxie nawet na nią nie spojrzał. Był zbyt pochłonięty. Nic dziwnego, w końcu stresował się rozpoczęciem ligi i zawsze tak odreagowywał. Dodatkowo miał dołączyć do nich nowicjusz, którego żaden z nich nie znał. -Słuchasz mnie? -Spytał już odrobinę poddenerwowany Gerard trącając bruneta w ramię, zaraz usiadł obok niego i jedynie wyrwał mu pada z rąk.
-Co Ty robisz?! -Spytał z wyrzutem mężczyzna, a gdyby tylko mógł pewnie rzuciłby się na blondyna i wydrapał mu oczy. Nie mógł tego zrobić Gerard był silniejszy, wyższy. Ogólnie miał przewagę, czego tak na prawdę Lionel nie mógł rozgryźć. Rzucił jedynie okiem na gazetę nawet się jej nie przyglądając. -Zaufaj im, jeśli myślą, że jest dobry, to musi być dobry. -Powiedział podnosząc się z kanapy. Przeszedł przez pokój wychodząc na korytarz. Odetchnął tam z ulgą, bo zabrakło mu powietrza. Messi był homoseksualistą, ukrywał to jednak przed wszystkimi, a do Gerarda miał niesamowitą słabość. Zacisnął dłonie w pięści i chwilę tak stał, by zaraz odepchnąć się od drzwi, o które dotychczas oparty był plecami. Przeszedł korytarzem wzdłuż, a wychylając się zza zakrętu wpadł na młodego Brazylijczyka. To była jego wina, był zbyt zajęty rozmyślaniem, nie patrzył, nie uważał. Chłopak odskoczył nieco do tyłu i uniósł wzrok na bruneta uśmiechając się.
-Dzień dobry. -Rzucił i przez chwilę tak stał mając nadzieję, że Leo mu odpowie, ten jednak stał i patrzył na niego jak zaczarowany. Omijał wcześniej tematy z nim związane, dlatego w tym momencie miał okazję ujrzeć go po raz pierwszy. Neymar miał niesamowity błysk w oku, był szczęśliwy, spełniał się w życiu, nie to co Lionel, od dawna nie czuł szczęścia, radość dawała mu tylko piłka. Młody Latynos oczekiwał jakiegoś przywitania, jednak wydawało mu się, że stoi tu zbyt długo, poczuł się głupio i ominął bruneta idąc dalej. Messi stał jeszcze przez chwilę jak zamurowany, jednak po chwili się ocknął i zobaczył, że Neymara obok już nie ma. Westchnął pod nosem śmiejąc się samemu do siebie. Kontynuował swoją podróż na zewnątrz. Musiał chwilę pobyć sam, chwilę odpocząć. Przysiadł na ławce i odchylił głowę do tyłu. Oddychał po woli chcąc zapełnić swoje płuca powietrzem, które będzie dawało mu chęci do życia. Takiego jednak nie mógł znaleźć, więc wrócił na górę zamykając się w swoim pokoju. Przymknął oczy, zasnął, może na piętnaście minut, może na dwadzieścia, bo zbudziło go pukanie. Zawsze kiedy ktoś go budził, od razu jego humor zmieniał się nie do poznania. Podniósł się wściekły z łóżka i pociągnął mocniej za klamkę.
-Co jest do cholery, nadal się nie nauczyliście, że mnie się nie budzi?! -Wykrzyczał wręcz to pytanie retoryczne, które rozniosło się zapewne po całym piętrze, a młody Latynos odsunął się o krok do tyłu, kiedy brunet podniósł na niego głos poczuł kropelkę jego śliny pod swoim okiem. Może był teraz odrobinę przerażony, ale kiedy Leo zorientował się na kogo krzyknął, od razu zmienił wyraz twarzy. Złagodniała. W tym właśnie momencie Neymar uniósł swoją rękę ku twarzy i otarł ją ze śliny Messiego. -Ah to Ty... -Szepnął już o wiele spokojniej, by zaraz ponownie móc ujrzeć przyjazny uśmiech na ustach chłopaka.
-Zapukałem w pierwsze lepsze drzwi, nie miałem zamiaru Cię budzić, uwierz. -Powiedział nie tracąc blasku z oczu, ani na minutę, sięgnął do swojej torby i poprawił ją nieco, by nie spadła mu zaraz z ramienia. -Mógłbyś mi pomóc. Wasz trener, a właściwie to teraz nasz... Sprzedał mi poufną informację, iż ktoś tutaj ma pokój sam, a ja nie do końca wiem, gdzie się udać i dowiedzieć kto to taki. Zapukałem do pierwszych lepszych drzwi, chciałem, by ktoś mi pomógł. Padło na Ciebie. -Mówił cały czas, nie przerywając, a Lionel po prostu stał i wpatrywał się w mimikę jego twarzy, nie odrywając od niej wzroku na moment. W końcu zamilkł, a Messi przypomniał sobie, że przecież się nie przestawił.
-Lionel, to znaczy Leo. -Szepnął i wyciągnął dłoń w stronę szczupłego chłopaka, a ten zaraz ją uścisnął z uśmiechem się przestawiając. Brunet trzymał jego dłoń odrobinę dłużej, aż w końcu ją puścił, bo zaczynało się robić odrobinę niezręcznie. Zaraz otworzył drzwi szerzej i wpuścił chłopaka do środka. -Ja mieszkam sam, rozumiem, że właśnie z Tobą mam dzielić pokój? -Spytał, a Latynos kiwnął głową wchodząc głębiej. Podobało mu się tutaj, właściwie nigdy jeszcze nie był w tak znanym klubie. Był podniecony myślą o każdym meczu, który zagra dla Barcelony i już nie mógł się doczekać.
-Fantastycznie... -Wyszeptał stawiając swoją torbę na wolnym łóżku. Przysiadł na jego krańcu i otworzył torbę wyciągając z niej kilka swoich ubrań. Zerknął na drzwi od łazienki, a następnie przerzucił wzrok na Argentyńczyka. -Czy mogę...? -Chciał spytać, jednak Lionel mu nie pozwolił, tak bezczelnie wciął się w jego pytanie.
-Rozgość się, w końcu teraz to też Twój pokój. -Jeden kącik jego ust podjechał ku górze, przez co "uśmiech" Messiego wyglądał dziwnie, ale Neymar nie skupiał się na tym. Po prostu chciał wziąć szybki prysznic, bo czuł jakby ubrania przywierały mu już do skóry. Wszedł do łazienki zadowolony i zamknął się w niej. Minęło trochę czasu zanim z niej wyszedł, ale kiedy to zrobił wyglądał po prostu cudownie, nie do opisania. Miał na sobie jedynie spodnie, dość jasne, które tak fantastycznie kontrastowały z jego latynoską cerą. Po lekko umięśnionym torsie spływały kropelki wody, bo nigdy dobrze się nie wycierał. Dodatkowo te tatuaże, którymi był ozdobiony dodawały pikanterii jego ciału. Messi niewidocznie przygryzł swoją dolną wargę, by zaraz podejść bliżej chłopaka i przejechać palcem po jednym z jego tatuaży. -Powiedz mi, co tutaj jest napisane... -Spytał szeptem i uniósł na niego wzrok. Ten podobał mu się najbardziej.
-Wszystko przemija. On najbardziej do mnie pasuje... -Wyszeptał do niego, Messi uśmiechnął się szerzej, bo tak na prawdę nie wiedział jak ogromną pietą odznaczy się to hasło na jego życiu...
CZYTASZ
Say Something
FanfictionKrótko i na temat: NEYMESSI. Neymar x Messi i ich miłosna droga, która zakończy się ogromnym dramatem dla obojga z nich. Historia nasączona będzie erotyką, pożądaniem i wulgaryzmami, dlatego wskazane jest ukończenie 18 lat.