Hurts Like Hell

906 48 2
                                    


Sen był chyba jedynym co mogło być zbawienne w tej chwili. Jedynym co mogło oderwać go od tej całej chorej sytuacji. Nie był świadom tego co tak naprawdę się wydarzyło, bo przecież śnił i gdyby tylko wiedział, chciałby śnić jak najdłużej, ale nie mógł, bo przecież kiedyś trzeba było się obudzić. Mimo, że ból głowy był potężny, trzeba było podnieść ociężałe powieki. Jednak nie tylko głowa bolała Brazylijczyka, a uświadomił to sobie dopiero w chwili, w której otworzył oczy. Pokój wyglądał zupełnie jak jego, gdyby nie fakt, że na jednym z krzeseł wisiała bluza z logiem Realu Madryt. Przetarł oczy, bo nie był pewien, czy to już rzeczywistość, czy nadal śni na marze. Podniósł się więc do siadu, a na drodze do łóżka ujrzał porozrzucane ubrania. Nawet nie patrzył kto znajduje się w tej chwili obok niego. Po prostu podniósł kołdrę i zobaczył swoją nagość. Zresztą... Nie tylko swoją, mężczyzna obok niego również był nagi, a prześcieradło było uplamione krwią. Wiedział już co się stało, ale czy... Czy nie był na tyle trzeźwy, by odmówić? By się wyrwać? Oczywiście, że nie. Kiedy tylko położyli się do łóżka, Neymar pod wpływem ilości alkoholu od razu usnął. W końcu zwrócił swój wzrok w kierunku mężczyzny, a to co zobaczył zapewne zwaliłoby go z nóg, gdyby nie fakt, że siedział teraz w łóżku. Obok niego leżał Gareth Bale. Potężna panika opętała Latynosa i podniósł się ostrożnie z łóżka, by zaraz pośpiesznie się ubrać. Nie chciał tu być już dłużej. Zapomniał o bólu głowy, a może po prostu ona przestała go już boleć, a ból rozszedł się na inne partie ciała? Bolało go wszystko, a nawet sumienie, że wczoraj nie potrafił sobie odmówić. Zamknął za sobą drzwi i nie ruszył się dalej. Plecami oparł się o przeciwległą ścianę i zsunął po niej, a jego ciałem zawładnął potężny szloch. Co miał teraz ze sobą zrobić? W zasadzie nic nie pamiętał, ale był mocno zdruzgotany. Nie miał pojęcia, że wyjście do tego klubu skończy się taką katastrofą. Ten pierwszy raz, miał być dla niego wyjątkowy, pamiętny, z kimś kogo pokocha, a Bale? Brzydził się go, tak cholernie się brzydził, czuł się brudny.

Zakrył twarz dłońmi po prostu siedząc i lamentując nad swoim losem. Korytarzem przechodził jednak Cristiano Ronaldo, którzy rzucił ku niemu spojrzenie i zmarszczył lekko swoje czoło.

-A Ty kim jesteś? -Spytał, ale Neymar nawet mu nie odpowiedział, po prostu podniósł się i odszedł. Nie dość, że został upokożony przez Walijczyka, to teraz jeszcze ten pieprzony Portugalczyk musiał go widzieć. Co za wstyd go teraz ogarnął. Udał się do windy i wjechał na piętro wyżej. Przetarł swoje zapłakane w oczy spoglądając w swoje odbicie. Czuł się taki żałosny, jego oczy były czerwone od łez, podobnie jak ciemna skóra na jego twarzy. Nie miał pojęcia ile przesiedział na dole, ale twarz, aż piekła od słonych, żałosnych łez. Usłyszał charakterystyczny dźwięk, który oznaczał, że winda się zatrzymała. Wysiadł z niej więc i udał się do swojego pokoju, bardzo cicho, żeby nie obudzić śpiącego jeszcze Argentyńczyka. Przykucnął przy jego łóżku i przez chwilę wpatrywał się w jego twarz, by zaraz unieść swoją rękę ku górze i pogładzić Lionela po głowie.

-Przepraszam... -Szepnął do niego cicho zaciskając wargi i czuł, że w oczach ponownie zbierają mu się łzy. Całe szczęście, że Messi miał mocny sen, bo zapewne w tej chwili obudziłby się już. Neymar nie miał pojęcia za co go przeprasza, jednak przed wyjściem do klubu, jeszcze biorąc prysznic toczył ze sobą wewnętrzną walkę. Nie wiedział, czy to aby na pewno jest dobry pomysł, by tam się udać. Wiedział, po prostu wiedział, że o wiele lepszym wyjściem, będzie wspólny wieczór z Lionelem, ale mimo to poszedł tam i stracił coś najcenniejszego w swoim życiu. Wybuchł płaczem, ponownie i ponownie poczuł to pieczenie na policzkach. Usiadł tuż pod jego łóżkiem przyciągając nogi do klatki piersiowej, obejmując je ramionami. Musiał naprawdę głośno płakać, skoro Messi otworzył swoje oczy i popatrzył na niego nie mając pojęcia, czy to sen, czy rzeczywistość. Uniósł się lekko ku górze, by zobaczyć, która jest godzina. Była ósma, a wiedział, że Brazylijczyk uwielbia długo spać, chociaż jego strój mógł świadczyć tylko o tym, że dopiero co wrócił. Argentyńczyk zauważył, że Neymar płacze, więc poderwał się z łóżka, by za chwilę przy nim ukucnąć i wziąć jego twarz w swoje dłonie.

-Ney... -Zaczął, ale był jeszcze zbyt zaspany, nie miał pojęcia co się dookoła niego dzieje. -Co się stało? -Spytał spoglądając w jego zapłakane oczy. Neymar jednak kręcił głową odpychając go od siebie, nie chciał mu nic powiedzieć, nic a nic. W gardle nadal czuł tą okropną gorycz alkoholu i... Seksu, chociaż tak naprawdę go nawet nie pamiętał.

-Zostaw mnie. -Jęknął cicho nadal odpychając od siebie Leo, jednak bardzo mu to nie wychodziło,  więc ostatecznie zrezygnował, po prostu wtulając się w ciało starszego piłkarza. Latynos nie powiedział mu co się stało, nie przyznał się, dlatego też Messi stwierdził, że na pewno upił się na smutno i dlatego płacze. Może tęskni za domem, za rodziną? Nie miał pojęcia jakie są jego pobudki.

[...]

W końcu się uspokoił i odsunął od Messiego i ściągnął z siebie jedynie koszulkę ukazując Argentyńczykowi swoje ciało, na którym widoczne były drobne siniaki. Więcej ubrań nie ściągnął. Wstydził się teraz swojego ciała, gdzie każdego innego dnia, traktował je jako największy atut. Poszedł do łazienki i się rozebrał. Jego bokserki były całe we krwi, na co ponownie załkał. Wszedł w końcu pod prysznic i zaczął szorować swoje ciało do czerwoności, by zmyć z niego brud wczorajszej nocy. Miał nadzieję, że mu się to uda. Żałował, okropnie żałował. Nie chciał słyszeć, nie chciał widzieć, a przede wszystkim pamiętać tego co mu się tutaj przydażyło. Przyjechał tutaj w celu spełnienia swojego marzenia, a był pewien, że wyjedzie z ogromną nienawiścią do tego miejsca. Po piętnastu minutach wrócił do pokoju w bokserkach i koszulce, nie chciał pokazywać już swojego ciała, przez co Messi patrzył na niego podejrzliwym wzrokiem, ale nic nie mówił. Neymar natomiast już wiedział, że kiedy tylko spotka się z trenerem na treningu, to z finału po prostu zrezygnuje...

Say SomethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz