I'm a Little Unsteady

832 44 2
                                    


Przez kolejne trzy godziny, od kiedy tu wrócił nie zmrużył nawet oka. Po prostu leżał i wpatrywał się w okno przez, który pomiędzy zasłonami cwanie wdzierały się pojedyncze promienie słońca, tak przyjemnie i czule muskające jego ciemną skórę. Uwielbiał taką pogodę, uwielbiał słońce, ale w takich okolicznościach, po tym co stało się w nocy, nie wywoływała ona u niego tak przyjemnych doznań jak zazwyczaj. Może to był znak? Może nie powinien zmieniać klubu i dołączać do FC Barcelony? Ale przecież... Chciał być najlepszym piłkarzem, zapisać się w historii, żeby jego imię zapamiętały miliony. Teraz czuł wewnętrzną blokadę co do gry w finale i nie to, że nie chciał w nim grać. On po prostu się bał, bo przecież z każdej strony był taki delikatny, do tej nocy nieskazitelny i mimo, że wyszorował już swoje ciało do czerwoności to nadal czuł się brudny. Po jego policzkach spłynęło kilka pojedynczych łez, ale poczuł za sobą czyjąś obecność przez co wzdrygnął się przerażony, modlił się w duchu, by to nie był Bale, ale przecież madridista nie miał prawa tu wejść, zapewne nawet nie wiedział gdzie Neymar na pokój. Poczuł na swoim torsie czyjąś dłoń i mimowolnie uniósł swoją by przejechać nią po dłoni Argentyńczyka.

-Za godzinę mamy trening... -Wyszeptał Latynosowi do ucha gorącym powietrzem z ust drażniąc nieskazitelną skórę jego szyi. Neymar czując to poczuł przyjemne dreszcze. Nie miał pojęcia co takiego miał w sobie Lionel, ale ufał mu, mężczyzna działał na niego niesamowicie kojąco. Neymar jedynie kiwnął głową na jego słowa i odwrócił się do niego przodem spoglądając starszemu piłkarzowi w oczy swoimi załzawionymi. Uśmiechnął się lekko, chociaż usmiech wcale nie był szczery i wtulił w jego ramiona zamykając oczy, przy nim czuł się bezpiecznie i nie chciał tego tracić.

Po godzinie zaczął się trening, wszyscy biegali dookoła boiska, a Neymar siedział na ławce i przyglądał się im w skupieniu, dopóki oczywiście obok niego nie znalazł się trener.

-Źle się czujesz? -Spytał mężczyzna, ale Brazylijczyk pokręcił sprzecznie głową i skierował ku niemu spojrzenie swoich czekoladowych tęczówek.

-Nie chcę grać w finale, nie mogę. Boję się. -Powiedział i podniósł się wracając do szatni. Nie czekał na odpowiedź mężczyzny, który odprowadził go wzrokiem w jej kierunku. Jedynym co w tej chwili przyszło mu do głowy było to, że po prostu Neymar czuje na sobie ogromną presję, jest młody, czuje stres, dlatego się wycofuje. Poza tym to jest pierwszy finał Ligii Mistrzów, może się przestraszył, że nie podoła? Mimo wszystko trener nie poszedł za nim, czekał do zakończenia treningu, a kiedy piłkarze skończyli zatrzymał przy sobie Messiego. Widział jak dobry kontakt mają Ci dwaj piłkarze i jedyną osobą, która mogła dotrzeć do Latynosa, był właśnie Lionel. Podeszli do ławki i usiedli na niej.

-Nowy nie chce grać w finale. -Powiedział trener do Argentyńczyka, a ten popatrzył na niego zdziwiony, tego się chyba nie spodziewał. -Nie wiem co się stało, może czuje na sobie presję, ale nikt od niego nie oczekuje zbyt wiele, jest nowy, ale dobry. Mógłbyś jakoś na niego wpłynąć? Nie jesteś wprawdzie kapitanem, ale Iniesta nie da sobie rady z przekonaniem go. Uważam, że macie lepszy kontakt. -Mruknął mężcyzna, a Messi kiwnął mu głową. Nie wydawało mu się, że problem był w tej całej presji, kiedy tu przyjechali Brazylijczyk bardzo cieszył się na ten finał, to było jego marzenie, by dojść tak daleko, zmienił chyba zdanie po nocnej imprezie. Całkowicie wyparowało z niego życie, był niezdolny do jakiejkolwiek walki i rezygnował z marzeń. Lionel nie miał pojęcia co się stało, ale jak najszybciej musiał się tego dowiedzieć i co najważniejsze, oczywiście porozmawiać z Neymarem. Podniósł się z ławki i pobiegł do szatni, ale nie zastał go już tam, musiał wrócić do hotelu, sam.

-Gdzie Neymar? -Spytał chłopaków rozglądając się, ale wszyscy wzruszyli ramionami, podszedł, więc do Suareza i stanął koło niego, bo tak się akurat składało, że mieli obok siebie szafki. -Co się wczoraj wydarzyło? To znaczy jak było w klubie? -Spytał, a Luis się uśmiechnął wyciągając ze swojej szafki torbę.

-W porządku. -Mruknął, ale Messi nie dawał za wygraną.

-A młody jak się bawił? -Zapytał, na co Suarez zmierzył go wzrokiem.

-Nie wiem, szukałem go, ale szukać go to jak igły w stogu siana. Musiał się nieźle schlać, skoro taki pochmurny dzisiaj, kac morderca. -Luis zarzucił na siebie ręcznik i udał się pod prysznice.

-...nie ma serca. -Dodał już bardziej samemu do siebie, bo napastnik już przecież usłyszeć go nie mógł.

W końcu wrócił do pokoju, gdzie na swoim łóżku siedział Neymar przeglądając zdjęcia na swoim tablecie. Od zawsze marzył o tym by grać w tym klubie, a jeśli chodziło o dotarcie do finału, to wykraczało poza jego marzenia, uważał, że to coś nierealnego, a teraz? Mógł to zrobić, mógł, gdyby tylko się tak nie bał. Lionel usiadł na krańcu jego łóżka opierając się o jego kolano, bo Brazylijczyk nogi miał zgięte. Uniósł wzrok znad tableta spoglądając na Argentyńczyka.

-Dlaczego nie chcesz grać w finale? Przecież to Twoje marzenie... -Szepnął do niego Leo, a Neymar poczuł jakby ktoś właśnie wylał mu kubeł zimnej wody na głowę. Nie chciał, by ktokolwiek się o tym dowiedział, ale oczywiście trener musiał wysłać na niego Messiego. Zacisnął mocno zęby i odpłynął wzrokiem do okna, nie odpowiedział, więc ponownie zaczął zalewać go falą pytań. -Co jest? Widzę, że coś jest nie tak... Mi możesz powiedzieć Ney... -Szepnął do niego, a Neymar zerwał się na równe nogi.

-Nie chcę grać i już. Nie będę grał, nawet jeśli to oznacza, że wylecę z drużyny, mam to w dupie słyszysz?! -Wykrzyknął wręcz wpadając w drzwi łazienki, które za sobą zatrzasnął i oparł się o nie plecami. Po woli zsunął się do siadu łkając cicho. Nie dość, że umysł nie dawał mu spokoju, to teraz jeszcze jego przyjaciel go męczył...

Say SomethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz