I'll Come Back For You

752 35 9
                                    



Taksówka zatrzymała się tuż przed wejściem na lotnisko, a kiedy drzwi otworzyły się Neymar ze łzami w oczach spojrzał na szyld znajdujący się tuż nad rozsuwanymi, lotniskowymi drzwiami. Nie chciał stąd wyjeżdżać. Odkąd pamiętał, czuł się tu jak w domu. Kiedy przeszedł do Barcelony, wszyscy od razu go polubili i nie było osoby, z którą nie znalazłby wspólnego języka. Były oczywiście też te gorsze chwile jak, na przykład sytuacja z Balem. W tym momencie nie myślał jednak o niej, odsunął to wszystko w niepamięć w momencie, w którym zaczął czuć coś więcej do Messiego i sądził, że jego uczucie było odwzajemnione, ale gdyby było to usłyszałby to czego tak bardzo pragnął, czyż nie?
Podniósł się w końcu i zamknął za sobą drzwi, a kiedy taksówkarz wyciągnął jego walizki z bagażnika podziękował mu mocno stłumionym wewnątrz głosem. Praktycznie niesłyszalnym biorąc pod uwagę, że lotnisko wewnątrz, czy też na zewnątrz było bardzo ruchliwym i głośnym miejscem. Zacisnął dłonie na rączkach od walizek i ruszył z nimi przed siebie. Bilet miał już zarezerwowany, wystarczyło podejść do kasy i go kupić. Wahał się jednak dość długo. Praktycznie do ostatniej chwili. Usiadł na jednej z ławek i rozglądał się dookoła siebie. Miał nadzieję, że Lionel się tu pojawi, że odmieni jego przeznaczenie, jakim w tej chwili był powrót do domu. Nie zauważył jednak, że przez całe zamieszanie przy spotkaniu Pique, podał Hiszpanowi złą godzinę. Może różniła się tylko o pół godziny, ale nie wiedział o tym. Nadal myślał o tym, że podał tę dobrą i Argentyńczyk za chwilę się pojawi. Mijały jednak kolejne minuty i było coraz bliżej odlotu, a Latynos nadal siedział i w nadziei rozglądał się po lotnisku. Nie mógł jednak dłużej czekać. Messi nie przyjdzie i był już tego stu procentowo pewien. Nic dla niego nie znaczył, to była tylko przygoda, zabawa. Jak mógł w ogóle pomyśleć, że najlepszy piłkarz na świcie go pokocha? Małego Neymara z Brazylii, który w świecie futbolu nie zdążył jeszcze odznaczyć się pietą, a już musiał się z tym światem pożegnać.
Oczy piekły go od napływających łez, które co jakiś czas uwalniały się i spływały po jego policzkach. Podniósł się z ławki i po drodze do kasy napisał jeszcze siostrze smsa, że za kilkanaście godzin będzie w domu. Byli już wcześniej umówieni, chciał to potwierdzić, a po wysłaniu smsa wyłączył telefon. Wykupił bilet, a następnie został odprawiony i wsiadł do samolotu, gdzie rozpoczęła się rozpacz jakiej jeszcze nigdy nie doświadczył. Jego marzenia, pasja, miłość, wszystko legło w gruzach. Miał wrażenie, że jego życie kończy się z tym właśnie dniem, z tym odlotem, bo przecież już nigdy nie zasmakuje takiego szczęścia jakie miał budząc się u boku Lionela, miłości swojego życia. Nie poczuje już takiej adrenaliny, kiedy w ostatniej minucie meczu stara się grać jak najlepiej, by wyjść z meczu zwycięsko, kiedy drużyna remisuje. By pokazać wszystkim, że jest czegoś warty i nie bez przyczyny znalazł się w najlepszym klubie na świecie.
Zapiął pas, gdy usłyszał komunikat, i docisnął się mocniej do siedzenia zamykając powieki, wszystkie wspomnienia przeleciały mu przed oczyma, a w nozdrzach nadal czuł zapach swojej miłości i był pewien, że nigdy jej nie zapomni.

***

-Samolot właśnie startuje, ale za cztery godziny odlatuje następny. -Powiedziała kobieta uśmiechając się uroczo, ale Leo nawet nie zwrócił na to uwagi. Zaklął pod nosem i odwrócił się na pięcie wybiegając przed budynek. Zobaczył samolot, który wzniósł się ku niebu i zrobiło mu się słabo, ale mimo tego nie zemdlał. Oddałby wszystko, wszystkie pieniądze, całą karierę, by móc cofnąć czas, by ponownie słyszeć ten uroczy śmiech Neymara, by słyszeć zachrypnięty poranny głos, który każdego ranka budził go i choć wtedy był utrapieniem, teraz wiedział, że tego nie doceniał. Nie doceniał tych szczegółów, drobnych rzeczy, za którymi będzie tęsknił być może i do końca życia. Nie potrafił przypomnieć sobie momentu, kiedy ostatni raz płakał, ale wiedział, że tego momentu nigdy nie zapomni i tego, że w jego oczach stanęły łzy z żalu i bezsilności, bo przecież nie był w stanie zrobić nic.



„I'll come back for you
Back someday for you"


~~~~~~

Przykro? Wiem, że przykro. Taki zamysł autorski, wybaczcie :( I wybaczcie, że tak krótko, ale napisałam do dosłownie w godzinę i już bez dopisywania, poprawiania wstawiam, bo obiecałam dzisiaj koniec :D 

Pod tym linkiem będzie Część Druga. Zapraszam :D

https://www.wattpad.com/story/125669859-como-mirarte

Say SomethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz