Maps

497 25 2
                                    

Witam was. Piątek-sobota pojawi się ostatni rozdział ;)


~~~~~~~~


Nie było dnia, w którym Lionel nie odwiedziłby szpitala. Nic się nie zmieniło, mimo tego, że lekarze mieli już wszystkie badania. Neymar nadal leżał w śpiączce, a lekarze nie chcieli przekazać żadnej informacji o jego zdrowiu. Messi był tu dzisiaj piąty dzień z rzędu i nadal nic, a kiedy podszedł do niego lekarz zerknął na niego.
-Nie mogę Panu zabronić przychodzenia tutaj, ale to strata czasu. Proponowałbym zostawienie numeru telefonu, a my zadzwonimy jak tylko się obudzi. -Powiedział, a Argentyńczyk przystanął na propozycję. Jego obecność tutaj nie dawała żadnych rezultatów. Nie mógł Neymara dotknąć, pocałować, przytulić, ani też niczego mu powiedzieć. Mógł tylko stać na korytarzu i wpatrywać się jak leży nieprzytomny, a ten właśnie widok okropnie go dołował.
Brazylijczyk obudził się kolejnego dnia, ale kiedy lekarz opowiedział mu o Messim, ten zabronił kontaktowania się z nim. Nie chciał go teraz widzieć, chociaż po tym co powiedział lekarz potrzebował wsparcia, ale zamiast wybrać wsparcie swojego byłego faceta i przyjaciela, zadzwonił do siostry. Ona zawsze była mu bardzo pomocna w takich chwilach, chociaż nie było wyjścia z tej sytuacji. Wykryto u niego chorobę serca, przez którą musiał zrezygnować z gry w piłkę, ponieważ zagrażała ona jego życiu. Nie chciał jednak tego robić, dlatego stwierdził, że zatai fakt przed władzami klubu. Jeśli ma umrzeć to chciałby to zrobić na boisku robiąc to co kocha. Przeleżał w szpitalu jeszcze jeden dzień, następnie dostał receptę i wypis.
Pod szpitalem stały taksówki, wsiadł do jednej z nich i od razu pojechał na stadion. Wiedział, o której rozpoczyna się trening i mimo tego, że mógł być spóźniony bardzo chciał w nim uczestniczyć. Kiedy taksówka zatrzymała się pod Camp Nou od razu z niej wysiadł i pokierował się najpierw do biura prezesa klubu.
-Twój lekarz do nas dzwonił. Jest nam bardzo przykro, bo jesteś świetnym zawodnikiem, ale musimy zerwać z Tobą kontrakt, oczywiście dostaniesz wypłatę za trzy ostatnie miesiące tak jak było zawarte w kontrakcie, ale nic więcej nie możemy dla Ciebie zrobić i nie próbuj kontynuować kariery w innym klubie, żaden nie narazi życia zawodnika. -Powiedział mężczyzna, a Neymarowi opadła szczęka, a w oczach zaświeciły drobne łzy. Nie wierzył w to co się stało, ale nie mógł się sprzeciwić, w takich okolicznościach nie miał do tego prawa. Podpisał swoją rezygnację i nie żegnając się wyszedł, a w korytarzu wpadł na Pique, który uśmiechnął się na jego widok.
-Ty żyjesz. -Powiedział łapiąc Brazylijczyka za ramiona, ale ten szybko odwrócił wzrok.
-Spieszę się, możesz się odsunąć? -Zapytał, a Gerard zmarszczył czoło.
-Dołączysz do nas na treningu? -Spytał, a Neymar poczuł ogromną gulę w gardle, która odrobinę uniemożliwiała mu mówienie.
-Nie, wyrzucili mnie. Pozdrów chłopaków, a ja lecę, za dwie godziny mam samolot do Brazylii i jeśli się pospieszę to jeszcze na niego zdążę. -Wydukał, by zaraz odejść, a Pique na moment zamarł w bezruchu, ale zaraz poszedł na boisko, gdzie byli już wszyscy. Wszyscy z wyjątkiem Messiego, z tego co mówił trener podobno się przeziębił, dlatego dokładnie po półtorej godziny treningu Gerard pobiegł do szatni i szybko zadzwonił do Lionela, który odebrał lekko zachrypniętym głosem.
-Wyjebali Twojego bff. -Powiedział na wstępie, a Messi, który ówcześnie leżał na kanapie podniósł się do siadu z ogromnym zdziwieniem.
-Co zrobili?! -Zapytał z wyrzutem odrzucając koc, pod którym leżał.
-No zerwali kontrakt. Nie wiem ogólnie o co chodzi, ale... Za około pół godziny ma samolot i wraca do domu. -Powiedział, ale nie usłyszał już odezwu Leo, bo ten się rozłączył i poderwał z kanapy jak poparzony. Złapał kluczyki od samochodu i pobiegł na zewnątrz wsiadając w niego. Jechał tak szybko jak się da, cudem nie powodując żadnego wypadku. Dlaczego lekarz do niego nie zadzwonił? Przecież musiał obudzić się przedwczoraj, skoro dzisiaj opuścił szpital i przyjechał na Camp Nou. Wiele pytań kłębiło się w głowie Argentyńczyka, ale najważniejszym było to, czy zdąży na czas. Zatrzymał się na światłach, więc nie tracąc czasu wybrał numer do ukochanego i starał się do niego dodzwonić. Bezskutecznie jednak, ponieważ Brazylijczyk telefon miał już wyłączony. Messi dotarł na lotnisko i pobiegł do informacji, a kiedy usłyszał głos, zamarł w bezruchu...


„I was there for you
In your darkest times
I was there for you 
In your darkest nights"



Say SomethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz