Breathe Me

872 44 10
                                    


Stał na balkonie. Chłodny wiatr mierzwił jego ciemne włosy, a on kurczowo zaciskał w dłoniach barierkę spoglądając w dół. Odrobinę się już uspokoił, z biegiem czasu będzie mu coraz łatwiej odsunąć to co się stało na bok. Jednak nigdy nie zapomni. To będzie trwiło w niego pamięci niczym zadra w sercu, kiedy za młodu kolega z przedszkola zabrał mu jego ulubioną zabawkę. Do dzisiaj to pamiętał, jakby to było wczoraj, choć to była taka błachostka. Dziecięcy problem, który został rozwikłany, kiedy rodzice kupili mu coś nowego, ale to nie oznacza, że o tym nie pamięta. Wypuścił ciężko powietrze z ust i odwrócił się na pięcie opierając dolną częścią pleców o barierkę. Spojrzał na Messiego, który właśnie szykował się, by wyjść, wsiąść do autokaru i pojechać nim, razem z resztą drużyny na stadion. Neymar mimo niechęci również musiał to zrobić, w końcu chcąc nie chcąc musi zasiąść na ławce, gdyby, któremuś z kolegów miało się coś stać. Teraz uważał to za niesprawiedliwe, bo przecież nie chciał grać i powtarzał to każdemu. W końcu dłońmi odepchnął się od barierki wracając do pomieszczenia. Zamknął za sobą drzwi balkonowe i zasunął bluzę sięgając po torbę, która leżała na łóżku.

-Gotów? -Usłyszał za swoimi plecami głos starszego piłkarza i kiwnął jedynie głową nawet nie odwracając się w stronę Lionela. Wyszli wspólnie i tak samo wsiedli do autokaru. Brazylijczyk przeszedł na koniec i usiadł na miejscu przy szybie od razu spoglądając przez okno. Mimo, że jego przyjaciel usiadł obok, nawet nie wrócił na niego uwagi. Może i krótko się znali, ale byli ze sobą na tyle blisko, że Messi był pewien, iż coś gryzie młodszego. Nie tryskał już entuzjazmem jak zazwyczaj, a teraz po prostu patrywał się w szybę omiatając obojętnym spojrzeniem wszystko co mijali. Leo chciał z nim porozmawiać, ale chyba za bardzo się bał jego reakcji, że znów powie coś nie tak i Neymar po prostu ucieknie zamykając się w sobie i nie dopuszczając do siebie nikogo tak jak to zrobił ostatnio zamykając się w łazience. Taki już był, po prostu trzymał się z dala od ludzi, którzy go ranili, a Messi męczył go okropnie wszystkimi tymi pytaniami, na które nie chciał odpowiadać. Kiedy autokar się zatrzymał wysiedli z niego i udali się do swojej szatni.

[...]

Mecz trwał już dobre pół godziny, Barcelona wygrywała, ale nagle zaczęło się coś pieprzyć, tuż po przerwie. Neymar siedział na ławce unikając widoku Garetha Bale na tyle na ile tylko mógł. Zauważył jednego z napastników swojej drużyny, który przez faul opadł na murawę i zaciskał dłoń na swojej kostce. Spojrzał na trenera przerażony przyglądając się uważnie całej sytuacji na boisku, ale Iniestę wnieśli na noszach, a wcześniej oczywiście mężczyzna przekazał swoją kapitańską opaskę Messiemu. Wiedział już co go czeka zacisnął więc zęby i głośno przełknął ślinę spoglądając na trenera, który kiwnął mu głową. Neymar zaczął się rozgrzewać, a po dziesięciu minutach był już gotowy do wejścia na boisko za kapitana drużyny. Bał się, koszmarnie się bał, ale przecież nie miał wyjścia. Było już dwa do trzech, oczywiście dla Realu Madryt, zdobyli przewagę w pięćdziesiątej piątej minucie. Jedynym asem w rękawie Barcy był teraz Brazylijczyk, który przecież mimo swojego wieku był tak zdolnym napastnikiem. Radził sobie świetnie, dzięki niemu właśnie teraz Barcelona wyrównała, chciał zdobyć przewagę, ale wpadł na niego ktoś silniejszy i powalił bruneta na murawę. Latynos uniósł swój wzrok, a nad sobą zauważył Walijczyka szeroko się uśmiechającego. Od razu, niemal na zawołanie poczuł napływające mu do oczu łzy i starał się podnieść, ale został tylko na klęczkach, bo Bale znów jednym pchnięciem zrównał go z ziemią.

-Znowu uciekasz? Szkoda... Podobało mi się tamtej nocy. -Mruknął, a Neymar z rozpaczą nadal spoglądając ku górze zaczął się odsuwać, ale Gareth z każdym jego odsunięciem przybliżał się do niego o krok nie dając mu spokoju. To wszystko zauważył Messi, który podbiegł do Walijczyka i zaczął go odpychać, ale ten nie dawał za wygraną. -Widzę, że ta mała kurwa załatwiła sobie już ochroniarzy. -Dodał z ironicznym uśmieszkiem i splunął w stronę Neymara, jednak wydzielina opadła na murawę.

-Odsuń się od niego, zostaw go w spokoju. -Warknął Messi, a po chwili przybiegła reszta drużyny. Pique, który był najwyższy w swojej drużynie pomógł Brazylijczykowi wstać i poprowadził do na ławkę, by się uspokoił. Zaraz była przy nim reszta drużyny. Messi przepchnął się przez tłum i przykucnął przy nim, ale Neymar nie chciał z nikim rozmawiać, wszystkich od siebie odpychał, nawet Leo. Zanosił się płaczem jak małe dziecko, któremu rodzice nie chcieli kupić lizaka. Sprawa jednak była o wiele poważniejsza. W końcu zerwał się w ławki i nie zważając na krzyki trenera uciekł do szatni chowając się gdzieś w kącie, jakby nie chcąc, by ktokolwiek go tam zobaczył.

[...]

Mecz się w końcu skończył. Niestety Real Madryt wygrał. Piłkarze Barcelony byli zdezorientowani incydentem, a dodatkowo osłabieni, bo przecież nie mieli jednego z napastników. Argentyńczyk wpadł do szatni jako pierwszy, ale nie miał w głowie brania prysznicu, chciał po prostu znaleźć Latynosa. W szatni go nie było, przeszedł więc do pokoju sanitarnego, gdzie siedział jedynie Iniesa z pielęgniarkami, aż w końcu trafił do toalety, gdzie ledwo co zauważył bruneta skulonego w kącie. Gdyby nie jego łkanie, poszedłby dalej. Przykucnął przy Neymarze, a ten już sam mocno się w niego wtulił zaciskając dłonie na jego koszulce.

-Co się stało? -Spytał, ale ten zanosił się płaczem. Nie był w stanie nic powiedzieć, a nawet gdyby był to chyba nawet nie chciałby się do tego przyznawać, bo co miał mu niby powiedzieć? Że Bale go zgwałcił? To był jakiś jeden wielki, pieprzony wstyd. Wstydził się o tym powiedzieć, ale Lionel nie był głupi. Połączył sobie wszystkie fakty i słowa Garetha na boisku dały mu wiele do myślenia.

Say SomethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz