Giving Up On You

700 29 8
                                    

Witam kochani, muzykę puszczamy od początku :)

***

    Minęło kilka miesięcy od tego pamiętnego pierwszego razu, który mimo wszystko odrobinę zboczył na dalszy tor, bo przecież każdy stosunek, który wspólnie odbywali był wyjątkowy, przy każdym uczyli się swoich ciał i siebie wzajemnie. Mimo, że Neymar był szczęśliwy, od kilku ostatnich dni zastanawiał się dlaczego Leo, ani razu nie powiedział mu, że go kocha. Podczas tych kilku miesięcy Latynos wyznał już swoje uczucia kilkaset razy, ale w odpowiedzi dostawał tylko milczenie, albo zmianę tematu. Miał w tej chwili sporo czasu na przemyślenia, bo ostatnio stłukł sobie kolano i odpuścił dzisiejszy trening przez obawę, że stłuczenie może przerodzić się w poważniejszą kontuzję. Leżał zatem na łóżku przeglądając ich wspólne zdjęcia na swoim telefonie. Ciężko, naprawdę ciężko było mu zaakceptować myśl, że Messi może go nie kochać, że traktuje tą więź jak zabawę podczas, gdy dla Neymara Leo był tym jedynym, tym przy którym chciałby się zestarzeć. Poczuł łzy cisnące mu się do oczu, ale szybko odchylił głowę do tyłu zaciskając mocno powieki. Chciał powstrzymać płacz, ale mu się nie udało, bo dwie pojedyncze krople spłynęły po jego policzkach, a jego ciałem wstrząsnął cichy szloch. Po dwudziestu minutach płacz przerodził się w złość. Neymar poświęcił bowiem tej relacji wszystko, otworzył się przed Messim, oddał mu siebie, a Leo wziął wszystko co Brazylijczyk oferował, a w zamian dawał ciepło i czułość, ale nigdy nie dał tych słów, których Neymar potrzebował, które chciał usłyszeć. Młody chłopak poderwał się z łóżka i przetarł dłońmi twarz z każdą kolejną chwilą będąc coraz bardziej podminowanym. Wiedział, że trening zaraz się skończy, dlatego nim Lionel wróci do ich wspólnego pokoju chciał się spakować i zrobił to, chcąc jednak wyjść na swojej drodze spotkał Messiego, który zmierzył go wzrokiem, będąc odrobinę zdziwionym.
-Gdzie się wybierasz? -Zapytał łapiąc go za nadgarstek, ale Santos szybko się wyrwał i odwrócił na bok złowrogi wzrok nie chcąc patrzeć na twarz Argentyńczyka, która w tym momencie wydawała mu się tak obca. Swego czasu myślał, że to wszystko inaczej będzie wyglądało, że Leo w końcu wyjawi swoje uczucia co do niego. Czekał cierpliwie, prawie pół roku czekał i nie miał z tego nic.
-Zmieniam pokój. -Rzucił, a Messi chwycił jego podbródek swoją dłonią, by zmusić Brazylijczyka do spojrzenia mu w oczy.
-Jak to zmieniasz? Źle Ci się ze mną mieszka? Przecież jesteśmy razem... -Szepnął, ale w odpowiedzi usłyszał ironiczny śmiech Santosa.
-Kochasz mnie? -Spytał, ale Messi jedynie wyjąkał jego imię co przyszło mu z ogromnym trudem, więc Neymar zacisnął swoje wargi i kiwnął głową, by zaraz wyrzucić z siebie wszystko co tłumił wewnątrz przez tak długi czas. -Kocham Cię, ale jeśli Ty nie czujesz tego co ja to... Poddaję się. Po prostu. Mam dość czekania, aż w końcu powiesz mi, że mnie kochasz. Potrzebowałem tylko tych dwóch słów, a Ty... A może Ty tego wcale nie czujesz i dla Ciebie ten cały związek to jedna wielka zabawa, co?! -Zapytał wściekły, a łzy zaczęły cisnąć mu się do oczu, był zarazem wściekły i smutny. Wyminął Lionela, by chwycić za klamkę.
-Neymar proszę Cię... -Wyszeptał Leo odwracając się w stronę Latynosa, ale ten rzucił jedynie kilka pożegnalnych słów.
-To mnie niszczy, Ty mnie niszczysz. To koniec, Lionel. -Mruknął dosadnie i nacisnął na klamkę, by zaraz opuścić pomieszczenie jakim był hotelowy pokój, a Argentyńczyk stał w bezruchu zapatrując się za zamknięte drzwi, w których progu stał wcześniej Neymar. Poczuł kłujące uczucie w sercu, Neymar nigdy wcześniej nie wypowiedział jego pełnego imienia. Zawsze używał skrótu. Lionel wrócił do pokoju i usiadł na łóżku spoglądając na jedno ich wspólne zdjęcie w ramce, które zostawił tu brunet. Podświadomie go kochał, ale nie potrafił tego do siebie dopuścić, a już tym bardziej wyznać tego, dlatego poczuł, że najlepszym wyjściem dla nich będzie po prostu odpuścić sobie siebie.

„I'll be the one, if you want me to

Anywhere, I would've followed you

Say something, I'm giving up on you"


***

Od kilku dni w drużynie FC Barcelony wyraźnie widoczne było napięcie i ten konflikt między Neymarem, a Lionelem, bowiem mężczyźni nie rozmawiali ze sobą. Ba, nawet na siebie nie spoglądali. Unikali siebie, stali się dla siebie jak dwa magnesy, niestety o tych samych biegunach. Tam gdzie był Leo, nie było Brazylijczyka i na odwrót, ale przecież już jutro czekał ich tak ważny dzień, bardzo ważny mecz z Realem Madryt, który może odmienić los całej Ligii i wykluczyć ich z wygranej tego trofeum w tym sezonie. Dwójka obcokrajowców zupełnie się nie dogadywała, nie potrafili oddzielić spraw prywatnych od tych zawodowych i unikanie podań piłki między sobą, aż kuło w oczy. Nikt jednak nic nie mówił, bo wiedzieli, że Leo w tym klubie ma najwięcej do gadania i żaden Suarez, czy Pique tego nie zmieni. Musieli to po prostu zaakceptować i nauczyć się grać w prezentowany przez nich sposób. Jedynym wyjściem z sytuacji była nadzieja, że trener zobaczy różnicę w ich grze tydzień temu, a teraz i postanowi, że tylko jeden z nich będzie w wyjściowym składzie, a drugi wejdzie na murawę zmieniając tego pierwszego. Tak się jednak nie stało... Mimo sprzeczności losu musieli zaprezentować się jak najlepiej...    

Say SomethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz