Klopoty

744 35 0
                                    


Obudzilam się w środku nocy i zaczęłam wymiotować krwią. Zawołałam szybko Wiktora. Patrzał na mnie i nie wierzył własnym ocza.

- Pierwszy raz widzę, żeby wampir był chory - powiedział.

- To nie choroba - powiedziałam. - wczoraj was okłamałam. Byłam w swoim starym domu, bo dziadek wierzył w wampiry i znalazłam lekarstwo na słonce. Zjadłam jedna tabletkę i zadziałało, ale teraz wymiotuje krwią i zastanawiam się czy przypadkiem nie jest przyczyna ta tabletka.

- Lekarstwo na słońce? Zwariowałaś? Nie ma czegoś takiego! 

Wziął mnie i szybko spakował do auta wioząc jak najszybciej do szpitala. Dotarliśmy na miejsce. Położyli mnie na łóżko i stwierdzili, ze będzie trzeba przeprowadzić transfuzje krwi.

- Brala pani jakieś narkotyki? - zapytała pielęgniarka.

- Oczywiście, ze nie. Po prostu złe się poczułam i tyle - wydusiłam

-Wykryliśmy jakaś dziwna substancje w pani organizmie, wiec niech pani nie kłamie - uśmiechnęła się.

Bylo już po wszystkim i Viktor odwiózł mnie z powrotem do domu. Paulina i Nick siedzieli już przy stole, choćby na nas czekali.

- Co się stało? - zapytał zaniepokojony Nick.

- A nic poważnego, trochę źle się poczułam i tyle. 

Spojrzałam błagalnym spojrzeniem na Wiktora, żeby nic mu nie mówił. Tylko uśmiechnął się lekko pod nosem i wrócił do swojego pokoju. Okolo godzinę później, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewaliśmy. Nick otworzył drzwi. Przed wejściem stal mężczyzna na oko 1,80m, waga 90kg, dość napakowany. Mial czarna pelerynę, pas w którym chowała się bron i jakiś miecz. Mial również założone czarne okulary. Nick przełknął głośno ślinę, najwyraźniej znal ta osobę.

- Dzień dobry, policja do spraw wampirów, zastałem Olivie? - zapytał

- Nie, nie mieszka tu taka osoba- odpowiedział Nick.

Dlaczego skłamał? O co chodzi.

- A to przepraszam pomyłka. Dowidzenia.

Nick zatrzasnął drzwi. Usiedliśmy przy stole.

- Kto to byl? - zapytałam.

-Policja....coś ty narobiła? On chce Cie zabić....

W tym momencie przyszedł Wiktor.

- Lekarstwo na słońce....pielęgniarka musiała dowiedzieć się co za substancje zażyła i nas wydala.

- Nie dobrze, on tu wróci musimy uciekać, resztę wytłumaczycie mi w drodze.

-Dokąd pojedziemy? - zapytałam.

Nie dostałam odpowiedzi. Poszłam spakować siebie i córkę, gdy nagle usłyszałam, jakby ktoś kamieniem roztrzaskał szybę w oknie.


Nie wierze w wampiryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz