Rozdział XIV

689 65 14
                                    

Blueberry położył Frisk pod ścianą i usiadł obok niej. Nie chciał dopuścić by coś się jej stało, w końcu niczemu nie zawiniła. Ale nie we wszystkich oczach była teraz niewinnym dzieciątkiem. Lun razem z Geno tłumaczyli wszystkim co się stało w jaskini. Jednak Blueberry nadal nie chciał wierzyć, że ona nie może być dobra.

-KAŻDY MOŻE MIEĆ CHYBA MAŁE PODKNIĘCIE, CZYŻ NIE?

-OnA cHcIaŁa NaS zAbIć BlUe...

-NIE... TO BYŁA TYLKO CHWILA SŁABOŚCI, JESTEM TEGO PEWIEN! I...

-Czy ty n1e um1esz tego do cholery og4rnąć? Sc1 zrob1 p4rę testów, potem przen1es1emy s1ę do b4r1ery, 4 jeśl1 jej n1e zn1szczymy... Cóż b4chor będz1e n1c n1e w4rt.

-*Lun! *Blueberry zrozum, że skoro nazwała się Charą znaczy, że musiała zniszczyć swój świat.* Zresztą kto wie ile razy...?*

-ALE PRZECIEŻ ONA CHCE WRÓCIĆ DO DOMU...

-OkŁaMaŁa NaS wSzYsTkIcH, pOgÓdŹ sIę Z tYm.

Blueberry posmutniał jeszcze bardziej, ale szybko wstał i pełen energii zawołał najgłośniej jak mógł.

-NIE! JESTEM PEWIEN, ŻE FRISK JEST DOBRA. RAZ POPEŁNIŁA BŁĄD KAŻDEMU MOŻE SIĘ PRZECIEŻ ZDARZYĆ! TERAZ MA NAD NIĄ WŁADZĘ CHARA, MUSIMY JEJ POMÓC I...

Lun zaczął się śmiać i upadł na podłogę. Horror zresztą też się śmiał jednak mniej porywczo i przyglądał się pobłażliwie Blueberremu i Frisk.

-Dobre Blue. Z4b1c1e c4łego podz1em14 to błąd? Heh. Wyb4cz, 4le c1ę rozcz4ruję. To n1e możl1we 4by jej pomóc. Sprzed4ł4 swoją duszę. Co zrob1sz, popros1sz Ch4rę by odd4ł4 c1 Fr1sk? Uw1erz m1 t4 dz1ewczyn4 to n1ezł4 su... echem jędz4, 4 jej dusz4 jest mroczn1ejsz4 od dusz wszystk1ch morderców w tym pokoju r4zem wz1ętych. Dl4tego n1e m4sz n4 co l1czyć. Fr1sk już n1e m4 1 pogódź się z tym.

-TY NAWET NIE WIESZ JAK TO WYGLĄDA KIEDY FRISK JEST OPĘTANA PRZEZ CHARĘ!

-Może n1e w1dz14łem tego w mo1m 4U, 4le w 1nnych j4k n4jbardz1ej szczen14ku.

-*Lun nie unoś się na niego!* Dobrze, że ma tyle nadziei...* Szkoda, że dla osoby takiej jak ta.* Jednak jestem pewien, że może uda nam się ocalić Frisk.* Wystarczy, że się postaramy... wystarczy, że i my zaczniemy mieć nadzieję...*

-Czy ty s1eb1e słyszysz? Trzym4łeś k1edykolw1ek dusze tych dziewczyn w dłon1? Ch4r4 ma duszę z1mną 1 tw4rdą, a Fr1sk c1epłą 1 m1ękką. S1ln1ejszy byt wyklucz4 sł4bszy, jeśli tylko mu n4 to pozwol1sz, 4 Fr1sk d4ł4 Ch4rze sz4nsę przez swoją c1ek4wość 1 nudę.

-TrUdNo Mi SiĘ nIe ZgOdZiĆ z LuNeM... Po PrOsTu ZrÓbMy Co MuSiMy, A cO pOtEm BęDzIe Z tYm DzIe... BaChOrEm To JuŻ nIe NaSz InTeReS.

-Skończyły się panienki kłócić? Świetnie, chodźcie więc!

Wszyscy podeszli do Fella i Sci którzy siedzieli przy biurku.

-Więc spr@w@ wygląd@ t@k. Frisk musi s@m@ z siebie otworzyć b@rierę lub musimy z@br@ć jej duszę...

-POROZMAWIAM Z FRISK I...

-LuN, hOrRoR, eRrOr, ReApEr UzGoDnIjCiE cO i JaK bY mIeĆ pEwNoŚć, Że JeJ dUsZa BęDzIe NaSzA. G, sCi, SaNs WaSzA tRóJkA zOsTaNiE tUtAj I bĘdZiE wSzYsTkO kOnTrOlOwAć. Ja, FeLl I fReSh PoZbIeRaMy ReSzTę SaNsÓw ByŚmY sPoTkAlI sIę W pAłAcU sHiFtA. InK tY i NeKo ZaJmIeCiE sIę BlUeBeRrYm.

-Czemu ty znów dowodzisz?

-A mAsZ lEpSzY pLaN?

-... wal się.

-POCZEKAJ GENO MOGĘ Z NIĄ POROZMAWIAĆ SERIO! – zawołał łapiąc Geno za szarfę.

-... PiLnUjCiE gO lEpIeJ. – powiedział odchodząc od Blueberrego – DoBrA, zAcZyNaMy.

-NiE PrzepadAM za słUcHAniem Się, ale NIEch dZIe ten jEDen raZ.

-Yo! Ja też nie lubię, ale co tam!

-OdWAL się!

-DoBrA nIe OcIąGaMy SiĘ, rUcHy!

-/Spokojnie/bo/nam/tu/zaraz/zejdziesz/./

-Poczek@jcie! Proszę oto komunik@tory dl@ w@s, wiecie t@k n@ wszelki wyp@dek.

Wszyscy wzięli po przedmiocie od Sci i zebrali się w swoje zespoły. Po krótkiej wymianie zdań każdego z nich teleportowali się w określone miejsca, poza tymi co mieli przebywać w laboratorium. Blueberry razem z Inkiem i Neko usiedli przy Frisk, która toczyła walkę w swoim umyśle... „Wstać teraz, czy dać im nadzieję?"

Bo przecież jeden Sans to za mało!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz