Rozdział XI

761 67 35
                                    


Jak się okazało Waterfall było jednym, wielkim labiryntem. Nie zajęło to wiele czasu by cała ekipa zeszła z głównej ścieżki i zaczęła błądzić po korytarzach. Frisk przez cały czas czuła jak ktoś woła w jej głowie „Nie, to zła droga!" albo „Zawróć ich, dobrze radzę!". Nie słuchała jednak i szła za szkieletami, które kłóciły się jeden przez drugiego. Cały czas trzymała się Blueberrego, który jako jedyny nie darł kotów.

Robiło się coraz ciemniej. W miejscu do którego doszli nie rosły już żadne rośliny, a kryształów było tyle co kot napłakał.

-NIE UWAŻACIE, ŻE TROCHĘ TU CIEMNO? – zapytał zaniepokojony.

Frisk delikatnie kiwnęła głową rozglądając się przy tym do o koła. Geno westchnął i rozpalił swoje oko, dzięki czemu poprawiła się widoczność. Podszedł do dziewczynki i wziął ją na barana. Ta wystraszyła się w pierwszej chwili, ale zaraz po tym spokojnie oparła się o jego głowę.

-SaNs MoŻeSz IśĆ nA kOńCu I rOzŚwIeTlIć TeReN oKiEm? BęDzIeMy TeRaZ iŚć W pRzEdZiaAlE mIęDzY mNą, A kLaSyKiEm KuMaCiE?

-kum-kum, znaczy tak.

-A czemu ty masz prowadzić?

-BęDzIeMy SiĘ kOnSuLtOwAć WiĘc UsPoKóJ sIę. PoZa TyM jEsTeM oPiEkUnEm FrIsK i JeŚlI tRaFiMy Na NaSzYcH pRzYjAcIóŁ tO jA bĘdĘ z NiMi GaDaŁ, nO cHyBa, Że ChCeSz SiĘ zAmIeNiĆ?

-Posra... - przerwał bo poczuł na plecach wyraźne spojrzenia Inka i Sansa - ...dałeś zmysły? Wiesz wolę żeby ciebie Reaper zabił.

-WłAśNiE, NiE wIeM wIęC cZeMu NaRzEkAsZ.

Fell tylko przewrócił swoim czerwonym okiem, które nie dawało zbyt wielkiego światła.

Poszli dalej. Konsultowali się co jakiś czas, w którym kierunku mają się kierować. W pewnym momencie Frisk pociągnęła Geno za kaptur.

-Co JeSt?

Przyłożyła palec do swoich ust i zaczęła nasłuchiwać. Wszyscy poszli jej śladem rozglądając się przy tym. Udało się wszystkim usłyszeć cichy śpiew chłopaka, wręcz nucenie: „4shes to 4shes, bones to p4ste. You'll w1ther 4w4y 1n your resting pl4ce. Etern1ty 1n 4 wooden c4se. We 4ll f4ll down."

-*Czy to był...?*

-TaK... IdZiEmY!

Szli tak chwilę aż do momentu, w którym głos ucichł. Wszyscy zaczęli się rozglądać zaniepokojeni. Nagle zobaczyli światło ognia.

-/Witamy/przechodniów/./ – powiedział chłopak z kosą w ręku i kapturem czarnej szaty na głowie - /Nie/spodziewaliśmy/się/gości/w/tej/części/Waterfall/./

-a my myśleliśmy, że was jest tu tylko dwójka.

-a ja myślałem, że lepiej być nie może. – rzekł chłopak z siekierą w ręku, czerwonym lewym okiem i rozbitą czaszką – frisk się wabi?

-T4k j4k k4żdy szczen14k! – warknął chłopak w bluzie w niebieskie moro i pochodnią w ręku.

-oooooo komuś smutno bo nie może zabijać tego BAC8ORA.

-/Mówisz/o/sobie/,/czy/o/Lunie/?/

-grrrr...

-Ż4den z n4s n1e może. J4 sp4d4m lecz n4jp1erw... - z wolna podszedł do Geno, ale rękę wystawił do Frisk - ...odd4j b4ndanę. Kurtkę możesz z4chować.

Frisk z początku zmroziło, ale szybko zdjęła z siebie chustę i podała ją chłopakowi. Ten obwiązał ją wokół szyi i odwrócił się.

-Re4per, Horror 1dz1ec1e?

-NIEC8 ci będzie.

-/Ja/zostanę/z/Geno/;)/./

„InTeNaLlY sCrEaMiNg"

-*Czekajcie.* - zawołał do odchodzącej dwójki - *Znając Reapera to nie będzie chciał nam zbyt pomóc się stąd wydostać...*

-/Prawda/./

-*Więc, może byście nas wyprowadzili?*

Horror zaśmiał się szyderczo, a Lun teleportował się tuż przed twarz Inka, który tylko zrobił jeden krok w tył.

-N1e m4m z4m14ru pom4g4ć człow1ekow1.

-*To pomóż sobie i nam.* Każdy z nas chce wrócić do domu.*

Oczy Luna poczerniały. Teleportował się z powrotem do chłopaka z siekierą i rzek bez uczuciowo.

-Um1ec1e s1ę teleportować.

-TYLE, ŻE FRISK...

-Yo. Ogarnijcie dupska i popaczcie na to z innej mańki. Jeśli człowiek kija nam da to będzie kija warty. No, a jeśli będzie kija warty... cóż dopowiedzcie sobie sami.

Horror i Lun spojrzeli po sobie.

-cóż dla mnie na jedno WYC8ODZI.

-Ech... dobr4. N1e m4rnujc1e swo1ch mocy 1 zg4śc1e te podręczne l4t4rk1. Idz1emy n4jkrótszą drogą do Hotland, 4le p1lnow4ć s1ę.

Zarówno Geno jak i Sans przywrócili swoje tęczówki do normalności. Wszyscy zaczęli iść za przewodnikiem z pochodnią. W głowie Frisk obiły się słowa „Oni są nie bezpieczni. Najlepiej będzie jak ich zabijesz. Zresztą nie masz wyboru =)"


Bo przecież jeden Sans to za mało!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz