Zatem to już dziś. Piątek, impreza urodzinowa u Mai. Cały dzień ścigała mnie Diane. Koniecznie chciała wiedzieć jak się dzisiaj ubiorę. Oczywiście zaprosiłam ją do domu, pomogła mi wybrać kilka rzeczy. Również oczywiste było to, że Max zaczął ją podrywać. Na całe szczęście zbyła go.
Jeżeli chodzi o mój imprezowy strój, postanowiłyśmy, że ubiorę : czarną obcisłą sukienkę, która zakrywa mi tyłek, o szał. Do tego ubieram czarne converse przed kostkę. Tak, nie ma bata na szpilki, nie nie nie. Sportowy styl wygrał, ale moim skromnym zdaniem trampki całkiem dobrze wyglądają, poza tym, to zwykła domówka. Nie musze wyglądać jak modelka.
*****
Czas imprezy. Stoimy pod drzwiami. Ja i Diane. Ona z kolei była cała różowa. Nie wnikam.
Ludzi było pełno, w ogrodzie, w domu. Drzwi otworzyła nam Mai.
-No witam piękne! - rzucała się uradowana do uścisku.
-No hej śliczna! - zareagowała okrzykiem Diane.
-No hej. - starałam się aby moje przywitanie było w miarę pozytywne. Chyba wyszło, weszłyśmy. Od samych drzwi każdy patrzył na nas.
-Czy wyglądamy aż tak bosko? - zaśmiała się Diane. - Poczekaj chwile, musze zadzwonić do rodziców, że jeszcze żyje. - pełna uśmiechu zniknęła w tłumie. Stałam akurat przy stole z przekąskami, spróbowałam mini kanapeczki, pyszne! Momentalnie oderwałam się od nich i sięgnęłam po sok.
*****
Impreza trwała w najlepsze. Tańczyłam, piłam i to nie tylko sok. Poznałam masę ludzi. Z niektórymi chodziłam razem do klasy, a zupełnie ich nie kojarzyłam. Postanowiłam trochę odpocząć i wyszłam do ogrodu. Stałam przy drzwiach balkonowych z piwem.
-Cześć. - oparł się o ścianę, że niby seksownie. Zauważyłam jego pięknie zielone oczy. Były tak zielone, gdybym mogła wybrać oczy, w które chce patrzeć do końca życia, to tak, wybieram te.
- Zielonooki.. - powiedziałam prawie szeptem, bez głębszego zastanowienia. Byłam oszołomiona jego oczkami i nie tylko.
- Niektórzy mówią też Dean, ale okej okej, nie narzucam, może być i tak. - zaśmiał się z powagą.
-Tak, tak - otrząsnęłam się jakby ze snu. - Przepraszam, po prostu masz tak..
-Piękne oczy? Eh.. Myślałem, że usłyszę coś nowego... - powiedział zrezygnowany, ale nie tracił uśmiechu. Speszył mnie tym. - Ej, ej, wszystko dobrze? - chyba zauważył.
-Tak, wybacz. - uśmiechnęłam się. - Może i często słyszysz jak piękne masz oczy, ale wiesz co? - zapytałam kokieteryjnie.
-No co? - był zaciekawiony, zbliżył się do mnie.
-Pierwszy raz słyszysz to ode mnie, to już jakaś nowość. - zaśmiał się, troszkę na przymus, ale zawsze coś.
-Za dużo tu ludzi, chodźmy dalej. - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę ciagnąć za sobą. Byłam chyba zbyt pijana i zbyt zapatrzona w jego oczy, że nie protestowałam.
-Basen? - chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale odwracając się spostrzegłam tylko jego szyderczy uśmiech. Po tym super uśmieszku złapał mnie i razem ze mną wskoczył do basenu.
*****
Obudziłam się mokra, nade mną stał Zielonooki, czy tam raczej Dean.
-Hej, hej, wszystko dobrze? Przestraszyłaś mnie! - potrząsał mną z przerażeniem w oczach.
- Tak - odpowiedziałam lekko się podnosząc. - Nie umiem pływać. - odpowiedziałam po chwili. Popatrzył na mnie z pogardą.
-Nie mogłaś powiedzieć wcześniej? - przeszywał mnie wzrokiem.
-Nie mogłeś zapytać wcześniej? - odwzajemniłam spojrzenie. - Zawsze najpierw robisz, a później myślisz? - byłam zła, ale jego oczy... Cały on, eh.
-Tak, zawsze, ale z reguły wychodzi mi to lepiej. - zaśmiał się, a ja razem z nim. - Wracamy na imprezę? - podał mi rękę i pomógł wstać.
-Jestem mokra... - wskazałam na siebie.
-I to moja zasługa! - zgłosił się i uśmiechnął serdecznie.
-Ta.. - lekko się zaczerwieniłam. - Raczej wrócę do domu. - otuliłam się dłońmi, było zimno.
-Okej, zatem Cię odwiozę. - uśmiechał się.
-Co? - zatrzymałam się.
-Nikt Ci nie powiedział, że nie mówi się co? To nie jestem grzeczne. - poprawił mnie i pokazał przejście przez ogród, takie którym mogliśmy ominąć wszystkich gości, przypominało labirynt.
-Zawsze się tak wymądrzasz? - podążałam za nim. - Czy to nie kobiety puszcza się przodem? - zapytałam zadowolona.
-Tak, o ile znają drogę. - zaśmiał się pod nosem. Przez resztę drogi do auta nie znalazłam żadnej super riposty, zatem nie odzywałam się wcale.
-Możesz włączyć ogrzewanie? - zapytałam trzęsąc się z zimna.
-Mogę nawet dać Ci bluzę. - wyszedł z auta, otworzył bagażnik. Wrócił rzucając mi bluzę na kolana. - Do zwrotu. - zaśmiał się odpalając auto.
*****
-Dzięki za podwózkę. - uśmiechnęłam się serdecznie i sięgnęłam do klamki w aucie.
-Przyjemność po mojej stronie. - zarzucił swoim szarmanckim uśmiechem. Stałam już pod drzwiami domu, usłyszałam trąbienie. Odwróciłam się. Dean otworzył szybę w aucie.
-Kolorowych snów! - puścił oczko i odjechał.
![](https://img.wattpad.com/cover/79627546-288-k552872.jpg)
CZYTASZ
Pomimo burz
RomancePrzeszkody, kłody rzucane pod nogi. Czy to wszystko jest w stanie przeszkodzić zakochaniu?