W końcu dotarłam na miejsce, a mianowicie do mojego nowego domu. Ja- nastoletnia, zielono oka Milena z długimi falowanymi brąz włosami- Byłam zmuszona do przeprowadzki do mojej cioci. Przez śmierć mych rodziców, nie mając gdzie się zatrzymać, opieka społeczna zgodziła się, by ciocia Agata została moim prawnym opiekunem. Poczułam przez to ulgę, gdyż nie miałam ochoty zamieszkać z moją zrzędliwą babcią i dziadkiem. Byli nie do zniesienia, ciągle się mnie czepiali. Wolałam zamieszkać właśnie dlatego z ciocią, co była dla mnie prawie jak mama, którą bardzo kochałam. Niestety nikt w pełni by mi jej i taty nie zastąpił. Wraz z przeprowadzką musiałam zmienić liceum. Trochę nie byłam do tego przekonana jednak ciocia pocieszała mnie, że to naprawdę dobra szkoła.
Gdy wysiadłam z czarnego opla cioci Agaty zabrałam się za moje bagaże: Walizkę z moimi ubraniami, kosmetyczkę i torbę w której były inne bzdety. Wyciągnęłam to wszystko i pozwoliłam mojemu ukochanemu psu Coliemu wyjść z auta. Był śnieżnobiały, jedynie na oku i łapce miał wielką czarną plamkę dodającą mu uroku. Został mi tylko on (nie licząc cioci Agaty). Po chwili przyjechał drugi samochód wiozący resztę moich rzeczy. Wzięłam to co mogłam i weszłam do małego domu krewnej. Dom był z równie niewielkim ogródkiem, ale dodawało to uroku temu miejscu. W budynku wystarczało miejsca dla nas 2 (i oczywiście mojego psa). Ruszyłam ku swojemu pokojowi na parterze. Był średniej wielkości, idealnej jak dla mnie. Było już tam duże łóżko, szafa, komoda na ubrania i biurko. Momentalnie wraz z przynoszeniem moich rzeczy zaczął się robić bałagan. Mimo iż było późno, postanowiłam już wypakować rzeczy. W między czasie zajrzała ciocia na chwilę
- Tylko nie siedź do późna, masz jeszcze czas do urządzenia się- powiedziała z uśmiechem i poszła do siebie.
Była sobota więc mogłam trochę dłużej posiedzieć. Do 1rano stałam na nogach po czym usnełam na łóżku.
Następnego dnia z rana ubrałam się w: Czarne leginsy, czarno-białą tunikę, buty i jeszcze dżinsową kamizelkę. Była nadal żałoba więc ubrałam się cała na czarno, choć nie przeszkadzało mi to bo bardzo lubiłam czarny kolor. Po porannych czynnościach poszłam do jadalni zjeść śniadanie z ciocią, a następnie ruszyłam ku miastu. Chciałam pozwiedzać okolicę i jednocześnie rozejrzeć się za pracą. Nie chciałam by ciocia sama mnie utrzymywała za swoją niewielką pensje. Przy okazji bym mogła się usamodzielnić. Nie chciałam by się ona mną tak ciągle umartwiała lub tym, że nie starczy jej na jakiś mój grymaz- choć było takowych niewiele. Szłam przez park chcąc dotrzeć do dalszej części miasta. Było tam naprawdę przepięknie, aż musiałam napawać się tymi widokami. Wyobraziłam sobie jak by to było jakbym z rodzicami tu mieszkała... Niestety już ich ze mną nie było. Zamyślona nie zauważyłam, że na kogoś wpadłam
- Och przepraszam, zamyśliłam się- przeprosiłam szybko przechodnia. Okazał się nim być wysoki chłopak w mniej więcej moim wieku. Miał 2kolorowe oczy- jedno szmaragdowej barwy, a drugie złotej. Białe włosy połyskiwały w blasku słońca, a czarne końcówki jeszcze bardziej. Zdziwiłam się, że go nie zauważyłam jak przecież nie co dzień spotyka się tak wyglądających chłopaków i w dodatku w stroju stylu wiktoriańskiego.
-Nic nie szkodzi, sam też "odleciałem" myślami- odpowiedział z ciepłym uśmiechem.
-Więc nie tylko ja chodzę z głową w chmurach- w końcu się uśmiechnęłam. Zauważywszy leżący notatnik na ziemi szybko go podałam- proszę.
-Dziękuję, będę już szedł, do zobaczenia- Uśmiechnął się na pożegnanie, a ja przytaknęłam z uśmiechem. W sumie ucieszyłam się z tego niespodziewanego spotkania. Od razu zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem będzie chodził do tej samej szkoły. Po dłuższym czasie spostrzegłam kawiarnie. Wywiesili tabliczkę z napisem "Szukamy pracowników". Jak to zobaczyłam ucieszona szybko weszłam do kawiarni chcąc zatrudnić się tam jako kelnerka. Miałam wielkie szczęście i po rozmowie z szefem przyjęto mnie. Miałam pracować w weekendy i niektóre dni tygodnia. Praca ta mi bardzo odpowiadała i liczyłam, że pomoże to ciotce. Wróciłam do domu z tą nowiną
- O cieszę się! Ale naprawdę nie musiałaś zaczynać pracy... Masz jeszcze szkołę, a ja bym sobie poradziła- zapewniała ciotka Tree.
- Oj tam, nie martw się, po za tym będę szczęśliwa mogąc pomóc- odpowiedziałam zapewniająco głaszcząc Coliego, co chyba też się cieszył.
- Dobrze dobrze... A widziałaś już szkołę przy wypadzie do miasta?- spytała zaciekawiona.
- Nie zwracałam uwagi zbytnio, mam tylko nadzieję, że spodoba mi się tam.
- Jestem pewna, że tak! Chodziłam kiedyś do tej szkoły z twoją mamą.
- Ach...- posmutniałam przypominając sobie o mamie. Jednak nie chcąc by zauważyła szybko kiwnełam głową- No, liczę, że tak będzie.
Reszta dnia minęła spokojnie. Pod koniec dnia dokończyłam urządzanie pokoju i przebrałam się w piżamę. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam o nowej szkole, rodzicach jak i nieznajomym chłopaku na którego wpadłam. Oby jutrzejszy dzień był niezapomniany.
CZYTASZ
Nowy rozdział życia (Słodki Flirt)
FanfictionŚmierć rodziców bywa bardzo bolesna jak i skomplikowana. Nowy dom, nowe otoczenie, nowa szkoła oraz praca. Niby najnormalniejsza historia świata, a jednak kryję się za nią coś bardziej skomplikowanego...Jak sobie poradzi nastoletnia Milena z tymi ws...