Wieczór pełen wrażeń

144 18 2
                                    

Spakowałam ostatnie rzeczy i ruszyłam w stronę dziedzińca. Gdy już miałam zamiar wyjść z terenu szkoły zadzwonił mój telefon.

- Halo, Milena? Tu ja, ciocia - odezwał się głos ze słuchawki.

- Tak tak, coś się stało? Właśnie miałam zamiar wrócić do domu, a następnie do pracy- odpowiedziałam.

- Och, szkoda...- posmutniała, a po chwili ciszy dodała- No nic nie szkodzi, praca ważniejsza. Chciałam spędzić z tobą trochę czasu, ale no nic. Do zobaczenia w domu!- powiedziała przerywając połączenie.

Trochę zasmucił mnie ten telefon. Nie chciałam, by jej było przykro, niestety tak wyszło. Mimo, że udawała iż nic się nie stało, ja odczułam co innego.

Spojrzałam na zegarek i zamarłam - była pora wyjścia do pracy. Załamana tym faktem ruszyłam prosto do kawiarni. Miałam nadzieję, że wynagrodzę ciotce swoją nieobecność jak wrócę. Szybko dotarłam na miejsce. Weszłam spokojnie do budynku i udałam się do części dla personelu. Była tam mała szatnia dla pracowników, łazienka, magazyn i biuro szefa - do którego najpierw poszłam. Po rozmowie z pracodawcą wzięłam swój służbowy strój. Następnie szybko poszłam się przebrać. Biała koszula, z beżowymi, podwiniętymi rękawami dobrze na mnie leżała. Na kieszonce widniało logo kawiarni.

Dobrze poszło z zdobyciem pracy, jednak nieswojo się czułam gdy tak się we mnie pracodawca wpatrywał. Jak już zmieniłam ubiór podeszłam do starszej ode mnie, rudowłosej pracownicy stojącej przy ladzie.

- Dzień dobry, jestem Milena, nowa pracownica. Szef prosił by pani pokazała mi moje zadania podczas pracy...- powiedziałam nieśmiało do kobiety zerkając na jej identyfikator, gdzie widniało jej imię. Miała na imię Edyta.

- Ach, rozumiem.- zmierzyła mnie wzrokiem i dodała- Dobrze, więc pokażę ci wszystko póki jest mały ruch - odpowiedziała spokojnie poprawiając okulary z białą oprawką.

Na samym początku wymieniła mi parę podstawowych zasad tej kawiarni, jak i obchodzenia się z klientami. Pokazała również gdzie co trzymają przy ladzie, w razie gdybym musiała coś przynieść stamtąd. Wszystko szybko zapamiętywałam by jak najlepiej się spisać. Po jej instruktarzu byłam gotowa do wykonywania swoich obowiązków. Ja akurat byłam odpowiedzialna za przyjmowanie zamówień i ich przynoszenie. Edyta natomiast stała przy ladzie.

Pracowałam tak do 21. Podczas tego czasu bacznie przypatrywała mi się swoimi brązowymi oczyma pracownica. Tak jakby tylko czekała, aż coś spapram lub też by mieć okazję do pouczenia mnie. Na szczęście nie musiała tego robić. Gdy wychodziłam już z szatni, przebrana w moje ciuchy, zaczepił mnie szef:

- No, dobra robota- uśmiechnął się motywująco.

- Dziękuję, cieszę się, że dobrze mi poszło- odpowiedziałam cicho z uśmiechem.

- Oby zawsze tak było! Mam też nadzieję, że szybko nas nie opuścisz- przybliżył się.

Odskoczyłam odruchowo.

- Dobrze, więc już wracam do domu. Do widzenia panu- speszona rzekłam po czym ruszyłam ku wyjściu.

Wychodząc przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Pewnie była to tylko moja wyobraźnia, ale chyba powinnam uważać na niego. Starszym panem to on nie jest, a kto wie co takiemu do głowy strzeli.

Wracając do domu oświetlonymi przez latarnie uliczkami zaczęłam rozmyślać. Nad tym dniem w pracy, szkole, a przede wszystkim o cioci. Musiałam wymyślić coś by ją przeprosić, poprawić humor, by chociażby ten wieczór nie był zepsuty. Była dla mnie w tym czasie najważniejszą osobą - jedyną bliską mi, jaką miałam. W końcu dotarłam na miejsce.

- Ciociu, już jestem! Przepraszam, że co dopiero teraz...- Powiedziałam dość głośno z wyczuwalnym żalem w głosie. Nikt jednak się nie odezwał, nie licząc Coliego. Weszłam do salonu i ujrzałam śpiącą ciotkę na kanapie. Trzymała w ręku stary album z jej zdjęciami z mamą. Na jej policzkach były widoczne łzy. Posmutniałam bardzo na ten widok, tak bardzo, że aż chciałam ją przytulić by dodać otuchy. Nie miałam jednak serca by ją budzić. Usiadłam tylko obok niej pogrążając się w smutku. W tej samej chwili dostałam od kogoś SMS. Nie znałam tego numeru, tym bardziej się zdziwiłam, po czym zaczęłam czytać:

Hej, wybacz mi, że piszę do Ciebie o tej godzinie.

Nie mogłem czekać do jutra, by się z tobą skontaktować.

Jakbyś mogła, proszę cię byśmy się spotkali za 15minut w parku Shee w pobliżu szkoły.

Chłopak z klasy.

Przeczytałam treść kilkakrotnie, dla pewności czy aby na pewno dobrze widzę. Zaintrygowała mnie ta wiadomość. Spojrzawszy na nadal śpiącą ciocię ruszyłam do parku.

Nie chcąc się spóźnić poszłam ciemną uliczką. Tu światła lamp ledwo co docierały, jedynie blask księżyca lekko oświetlał to miejsce. Przyśpieszyłam kroku z obawy, że trafię na podejrzane typki. Byłam już blisko parku, oddech mi przyśpieszy, a różne myśli mnie nie opuszczały. Po pewnym czasie minęłam 3starszych facetów z zadziornymi uśmieszkami. Tych to nawet do Kastiela nie można było porównać. Byli o wiele wyżsi i było czuć od nich grozę. Przestraszyłam się, gdy zaczęli za mną iść. Przyśpieszyłam kroku. Wystarczyło tylko dotrzeć do parku! Tam bym spotkała się z tą tajemniczą osobą i na pewno było by już dobrze. Brakowało tak niewiele bym znalazła się na terenie parku, gdy jeden z nich złapał mnie za ramię.

- Gdzie się śmieszysz maleńka, hę? Może znajdziesz dla nas chwilę...- odparł najwyższy z nich.

Próbowałam się jak najszybciej wyrwać się z jego uścisku, ale na próżno.

- Nie mam najmniejszej ochoty! PUŚĆ MNIE!- z przerażeniem w oczach wołałam.

On zaś tylko się zaśmiał i wraz z kolegami zaciągnął mnie dalej w park.

- PUSZCZ...- chciałam znowu coś wykrzyczeć, ale drugi chłopak zasłonił mi usta dłonią.

- No nie bądź taka ździro... Zabawmy się.

Rzucili się na mnie chcąc mnie rozebrać. Miotałam się we wszystkie strony, wołałam o pomoc. Po moich policzkach zaczęły płynąć gorzkie łzy. Już myślałam, że to już mój koniec, gdy nagle...

- Ey! Puszczajcie ją natychmiast!- Rozległ się donośny głos na przeciw mnie. Zbiry od razu mnie puściły i zwiały w przeciwnym kierunku. Skierowałam zapłakany, pełen wdzięczności wzrok ku górze. Czułam się jak księżniczka uratowana przez tego jedynego księcia. Do tego, ten mój książę, był tym co prosił mnie o spotkanie.

______________________________________________________________
Znowu taki krótki rozdział. Przepraszam za to, w późniejszym czasie postaram się pisać dłuższe rozdziały :) Pozdrawiam.

Nowy rozdział życia (Słodki Flirt)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz