Lekcja mijała mi niespokojnie. Nie chodziło tu o wszechobecny gwar uczniów w sali, a o moje najbliższe towarzystwo. Byłam lekko spięta i zawstydzona siedzeniem z Lysandrem. Nie znałam go za dobrze, ale polubiłam chłopaka. Jednak nie chciałam by wyobrażał sobie nie wiadomo co. Była by to moja klęska, a wstyd by mnie już nie opuścił. Dodajmy do tego wszystkiego jeszcze ciągłe spojrzenia Kentina siedzącego w sąsiedniej ławce. Najwyraźniej posmutniał na widok mnie siedzącej z różnookim. Z przemyśleń "przebudził" mnie chłopak z ławki:
- Milena, piszemy notatki- powiedział ciepłym głosem. Szybko się otrząsnęłam i zawstydzona odpowiedziałam:
- Ach! Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nie martw się, mi też się często zdarza- zapewniał mnie, dla dodania otuchy. Dzięki niemu skupiłam się na lekcji, by nie narobić sobie kłopotów. Mimo to nadal nie mogłam się rozluźnić.
W końcu zadzwonił dzwonek i wszyscy ruszyli ku drzwiom. Wymieniłam jeszcze zmieszane spojrzenie z Kentinem. Chciałam z nim pogadać, ale zdążył już pójść na przerwę. Pomyślałam, że pewnie potem będę miała okazję porozmawiać z nim. Też już chciałam wyjść, gdy po chwili zauważyłam znajomy notatnik na ławce. Bez wątpienia musiał należeć do Lysandra. Wzięłam rzecz i wybiegłam z klasy w poszukiwaniu właściciela. Nagle przypadkowo wpadłam na wymalowaną blondynkę, przez co upadłam wraz z czarnym notatnikiem na ziemie. Razem z nią były 2 inne dziewczyny. Najwyraźniej nie miałam dziś szczęścia. Musiałam wpaść akurat na tą bandę, przed którą ostrzegała mnie Rozalia.
- P-przepraszam, ech...- powiedziałam mając nadzieję, ze odpuści. Sięgałam już po notatnik, z zamiarem wzięcia go. Niestety Amber mnie uprzedziła.
- Oj nie ma tak, nowa! A co my tu mamy, jakieś twoje bazgroły?- zaśmiała się machając mi przed twarzą przedmiotem. Gwałtownie wstałam z zamiarem odebrania jej notatnika. Nie lubiłam takich jak ona i z takimi wolałam nie dyskutować. Nie miałam jednak wyboru. Nie mogłam pozwolić by zachowała sobie własność Lysandra. Czułabym się winna, a po za tym on nie zasługiwał na to, by ta zołza czytała sobie jego prywatne notki.
- Pf, brzydzę się takimi jak ty, a teraz oddawaj, to nie jest twoje.
- No i co, mogę robić co chcę- zaśmiała się i popchnęła mnie. Kiedy tylko złapałam równowagę szybkim ruchem ponownie spróbowałam odzyskać notatnik. Amber na to nie pozwoliła biorąc go do góry. Była trochę ode mnie wyższa, tym bardziej przez te szpile co miała na sobie.
- Oddaj to! To Lysandra, nie powinnaś tego czytać- desperacko wołałam- to jego własność.
Moje wysiłki poszły na marne. Blondynka popchnęła mnie jeszcze mocniej, że aż mogłam upaść na ziemię. Już myślałam, że zaliczę bolesne powitanie z podłogą, gdy nagle w ostatniej chwili złapały mnie czyjeś silne ramiona. Był to Lysander. Jak na ironię losu, chcąc uratować notatnik pewnej osoby, ta osoba uratowała mnie.
- Amber, to, że twój brat jest gospodarzem, nie oznacza, że możesz zachowywać się tak haniebnie- powiedział jej ze zgorzkniałą miną. Najwyraźniej nie spodobało mu się iż mnie popchnęła lub co gorsza- widział całe zamieszanie.
- Nie twój interes!- zdenerwowana odpowiedziała.
- Mój, gdyż trzymasz właśnie mój notatnik, a w dodatku podle potraktowałaś Milenę..- spojrzał bezwiednie na notatnik, a po chwili troskliwie na mnie.
- Pf, bierz sobie- podała mu notatnik- Nie myśl sobie tylko, że ją przeproszę!- odwróciła się na pięcie, cała czerwona ze złości i odeszła.
Białowłosy nadal trzymał mnie w swoich objęciach.
- Nic się nie stało?- zapytał troskliwie.
- Uch, nie, dziękuje- odpowiedziałam z wielkim rumieńcem. Tego tylko brakowało by się zarumienić.
- Och- puścił mnie i zrobił krok dalej, dalej będąc blisko mnie- p-przepraszam, nie chciałem- odparł. Sam już miał na twarzy wielki rumieniec. Nagle podbiegła do nas Roza:
- Eeeej wy!
Odruchowo się od siebie oddaliliśmy i skierowaliśmy wzrok ku białowłosej.
- Coś się stało? Widziałam jak Amber ci dokuczała i....- spojrzała wymownie na chłopaka
- Nie, nic. Na całe szczęście Lysander mi pomógł...- odpowiedziałam cicho.
- To nic wielkiego- uśmiechnął się łagodnie do mnie i dodał- dobrze, będę się zbierał. Do zobaczenia na lekcjach.
Gdy tylko oddalił się wystarczająco daleko, Rozalia o mało co by mnie ze szczęścia nie udusiła.
- Ej, ej, bo jeszcze serio coś mi się stanie!
- Aaaaa tylko się cieszę, że masz TAKIE dobre relacje z Lysiem, coś jest na rzeczy?- wysłała mi oczko z wielkim uśmiechem.
- To tylko znajomy, nawet go dobrze nie znam- zapewniałam speszona zajściem. Nie mogłam przecież powiedzieć jej więcej, bo by serio mnie udusiła. Koleżanka chciała już mnie zalać pytaniami oraz teoriami, ale dzwonek mnie uratował.
Poszłyśmy na kolejne zajęcia. Lekcje mijały, a ja z Rozalią coraz bardziej umacniałyśmy swoje relacje. Nawet z kilkoma innymi dziewczynami z klasy nawiązałam bliższy kontakt. Oczywiście między lekcjami- a nawet na- rozmyślałam o tym wszystkim i o rodzicach. Te myśli i wspomnienia nie mogły dać mi spokoju. Przypomniało mi się również o zamierzonej rozmowie z Kentinem. Pierwszy dzień szkoły minął niemiłosiernie szybko, więc miałam nadzieję, że porozmawiam z nim chociażby następnego dnia. Zostały mi już tylko zmartwienia związane z pierwszym dniem pracy.
CZYTASZ
Nowy rozdział życia (Słodki Flirt)
FanfictionŚmierć rodziców bywa bardzo bolesna jak i skomplikowana. Nowy dom, nowe otoczenie, nowa szkoła oraz praca. Niby najnormalniejsza historia świata, a jednak kryję się za nią coś bardziej skomplikowanego...Jak sobie poradzi nastoletnia Milena z tymi ws...