Ja... Rodzice... Wszyscy razem z wielkimi uśmiechami na twarzy. Trzymamy się za ręce. Nagle nie ma ich. Słychać tylko głośny pisk opon i ich krzyki. Łzy spływają mi po policzkach niczym rzeka. Zostałam sama... lecz po chwili czyjaś ciepła męska dłoń mnie łapie. Płacz niespodziewanie ustał. Poczułam tylko lekki pocałunek na mych ustach. Słychać było szkolny dzwonek.
- Dryyyń- obudziłam się słysząc budzik. Odruchowo wstałam i wyłączyłam urządzenie. Przetarłam zaspane, mokre oczy. Najwyraźniej nie tylko w śnie uroniłam parę łez.
Pościeliłam łóżko, a następnie przygotowałam ubrania na pierwszy dzień szkoły: luźny czarny top z białym krzyżem, beżowy sweter, czarne dżinsy oraz czarne botki. Do tego ozdobiłam szyję srebrnym łańcuszkiem z sercem, który dostałam od mamy. Poszłam jeszcze do łazienki, by odświeżyć się przed wyjściem i pomalować rzęsy. Przy okazji upewniłam się, że nie mam opuchniętych oczu. Na całe szczęście nic nie było widać. Zjadłam na szybko tosty, nie zapominając o nakarmieniu Coliego.
Wyszłam w końcu z domu wraz z plecakiem i udałam się do szkoły. Podobno było niedaleko więc nie musiałam się martwić transportem. Podczas wyprawy rozmyślałam o tym śnie. Może oznaczał on, że kogoś tam poznam? Kogoś, kto stanie mi się bliski? Tylko kim był ten chłopak? W moim śnie miał zamazaną twarz, więc nawet gdybym go spotkała, to bym nie rozpoznała. Strasznie mnie to frustrowało.Po 15minutach dotarłam na miejsce. Do liceum Słodki Amoris. Szkoła ta była dość spora i schludna. Już przy wchodzeniu na jej teren można było zauważyć obszar zieleni. Weszłam na tamtejszy dziedziniec, rozglądając się dookoła. W pewnym momencie usłyszałam coś:
- Hej! Milena?- rozlegały się okrzyki zza moich pleców. Wydawało mi się jakbym znała ten męski głos. Zatrzymałam się i odwróciłam się ku chłopakowi. Był to zielonooki brunet trochę wyższy ode mnie. Można było wnioskować, że interesował się wojskiem, gdyż miał na sobie spodnie moro- Milena, to naprawdę ty?- spytał podekscytowany. Nagle coś mi zaświtało. Przypominał trochę mojego kumpla z czasów gimnazjum. Niestety urwał nam się kontakt kiedy wyjechał do szkoły wojskowej. Najwyraźniej nieźle się zmienił. Z niskiego okularnika, którym większość gardziła, do przystojniaka.
- Um, tak..- odpowiedziałam, po chwili dodając- Czyżby Kentin?- zagościł na mojej twarzy szczery uśmiech.
-Tak! Nie mogę uwierzyć, że po tak długim czasie znowu się spotykamy! Zmieniłaś szkołę?
- Zgadza się, dobrze się złożyło, że akurat trafiłam do tego samego liceum co ty.- odpowiedziałam w dalszym ciągu zdumiona jego obecnością.
- A nie mieszkałaś przypadkiem dalej? Przeprowadziłaś się z rodzicami?- spytał nadal się uśmiechając. Posmutniałam momentalnie. Jednak po chwili odpowiedziałam:
- Zginęli w wypadku... Dlatego zamieszkałam z ciocią, co mieszka niedaleko.
- Och...- posmutniał usłyszawszy to, po czym dodał- Przykro mi, jakby co wiedz, że możesz na mnie liczyć.Miło było z jego strony, że chciał dodać mi otuchy.
-Dziękuję, będę pamiętać- posłałam mu lekki uśmiech- będę musiała załatwić parę spraw z dyrektorką w związku ze zmianą szkoły, więc pójdę. Do zobaczenia!
- Czekaj!- zatrzymał mnie- mogę cię zaprowadzić do dyrektorki- zaproponował z ledwo widocznym rumieńcem. Kiwnęłam głową i poszłam u jego boku do szkoły. Szybko znaleźliśmy dyrektorkę, która akurat rozmawiała z blond włosym chłopakiem ubranym w białą koszule. Szybkim krokiem podeszłam do nich, a Kentin za mną.
-Przepraszam, jestem nowa, przyszłam w sprawie mojego przyjęcia do szkoły- powiedziałam zrozumiale. Trochę się denerwowałam, ale ciągle przypominały mi się słowa otuchy ciotki.
- A tak, Milena, zgadza się? Wystarczy, że złożysz pozostałe papiery w pokoju gospodarzy.- powiedziała łagodnym głosem, po czym spojrzała na chłopaka obok- Natanielu, pomóż Milenie z papierami.
- Dobrze proszę pani. No to chodźmy- z uśmiechem poprowadził mnie do wskazanego miejsca. Pożegnałam się tylko z Kentinem i ruszyłam. Jak weszliśmy do pokoju przedstawił mi się, a ja mu też. Wypełniłam w miarę szybko papiery próbując nie zwracać uwagi na patrzącego się na mnie Nataniela.
- Proszę, to twój plan lekcji, będziemy razem w klasie, więc z chęcią ci pomogę w razie problemów- oznajmił i podał mój plan lekcji.
-Dziękuję, to będę się zbierać- podziękowałam uprzejmie i wyszłam z pomieszczenia.Formalności zostały sprawnie załatwione. Mogłam już się w pełni cieszyć nowym miejscem nauki. Z ulgą spacerowałam po korytarzu, gdy nagle ujrzałam tego samego chłopaka co w parku. Moje przypuszczenia stały się prawdziwe.
CZYTASZ
Nowy rozdział życia (Słodki Flirt)
FanfictionŚmierć rodziców bywa bardzo bolesna jak i skomplikowana. Nowy dom, nowe otoczenie, nowa szkoła oraz praca. Niby najnormalniejsza historia świata, a jednak kryję się za nią coś bardziej skomplikowanego...Jak sobie poradzi nastoletnia Milena z tymi ws...