DRYYŃ....
Zaczęłam szamotać się z pościelą, którą byłam cała owinięta. Oswobodziłam się po paru minutach z tej plątaniny i wyłączyłam budzik. Nieprzytomnie zerknęłam na kalendarz, a już po chwili całkiem się rozbudziłam. Dziś dzień wypisania ciotki ze szpitala. W dodatku Lysander pójdzie ze mną...
Przygotowałam się do szkoły jak najszybciej mogłam i ruszyłam do kuchni. Przejrzałam wszystkie półki oraz lodówkę, by zobaczyć ile zostało jedzenia. Niestety, było tak jak się spodziewałam - świeciło pustkami. Została tylko jedna bułka, dwa banany, i jakaś wędlina, a w kątach szafek można było zauważyć jakieś kasze. Wiele przypraw również się znalazło, czy też resztek.
Westchnęłam ciężko błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. Jedynym wyjściem było albo pójście teraz do sklepu, ryzykując kolejne spóźnienie na lekcje, albo od razu po szkole zrobić zakupy, szybko je odłożyć w domu i biegiem dołączyć do Lysandra w drodze do szpitala. Po namyśle stwierdziłam, że to 2wyjście będzie lepsze. Wole oszczędzić sobie więcej spóźnień. Przynajmniej kiedy będę kupować coś do jedzenia to białowłosy przynajmniej zdąży odłożyć ciężkie książki w domu. Być może nawet by się rozmyślił i nie trudziłby się iść razem ze mną do ciotki. Ech...
Poszłam do szkoły wolnym krokiem, ciągle rozmyślając. Zajęta swoimi myślami nawet nie zauważyłam jak ktoś szedł przede mną i ŁUP...
- Ach, przepraszam Violetto, zamyśliłam się- odskoczyłam zmartwiona i zaczęłam zbierać porozrzucane kartki, co wypadły z jej teczki, która też runęła na ziemię. Nie chciałam doprowadzić do kolizji...
- N-nic nie szkodzi. Mogłam też bardziej uważać- cicho odpowiedziała i kucnęła by wziąć resztę swoich rzeczy.
- Proszę i jeszcze raz przepraszam- podałam jej własność i dodałam bez namysłu- na prawdę ślicznie rysujesz. Szkoda, że się tymi dziełami nie chwalisz.
Spojrzała na mnie swoimi fioletowymi tęczówkami, calutka w rumieńcach.
- To bardzo miłe, dziękuję... Pan Farazowski nawet mnie zachęcał do wzięcia udziału w jakimś konkursie plastycznym, ale jestem zbyt nieśmiała...- podniosła się i skierowała zmieszany wzrok ku ziemi.
- Z takim talentem naprawdę warto spróbować Violetto. Lepiej coś zrobić niż potem żałować. Jakbyś chciała to jak będzie takowy konkurs mogę ci dotrzymać towarzystwa przy oddawaniu pracy, byś poczuła się pewniej - uśmiechnęłam się jak najbardziej tylko mogłam, starając się ją zmotywować. Szkoda by mi było jakby nie spróbowała swoich sił. Tym bardziej, że sama coś wiedziałam o tym, jak to jest potem żałować...
- N-naprawdę?- zdumiała się i przycisnęła teczkę do piersi- będę o tym pamiętać, dziękuję.
Lada moment miał być dzwonek więc razem udałyśmy się do klasy. Miałyśmy akurat z naszym wychowawcą.
- Dzień dobry! Proszę o ciszę, mam coś do ogłoszenia- oznajmił klasie, ale ta niezbyt chętnie go słuchała. Amber coś mówiła swojej paczce o tym jak rodzice kupili jej "najlepsze w świecie" perfumy, co kosztowały krocie. Alexy, który siedział z Kentinem, był wielce zajęty rozmową z Rozą, co siedziała w ławce przed nimi. Miałam wrażenie, że tylko ja, białowłosy i kilka osób z klasy starało zachować ciszę. Co dopiero po chwili lekko ucichło, a nauczyciel zrezygnowany starał się przekazać wiadomość.
- Dyrektorka kazała przekazać wszystkim uczniom o zbliżającym się wydarzeniu... Jeszcze ma być to niespodzianka, więc nie powiem więcej, ale proszę zastanowić się co robicie najlepiej i ucieszyłbym się, gdyby ktoś pomógł przy przeniesieniu paru rzeczy. Gdyby ktoś jeszcze chciałby coś przynieść...- klasa umilkła, jakby była lekcja z panią Delaney. Nacieszyć się tą ciszą skupienia nie można było długo, bo nagle posypały się pytania.
CZYTASZ
Nowy rozdział życia (Słodki Flirt)
FanficŚmierć rodziców bywa bardzo bolesna jak i skomplikowana. Nowy dom, nowe otoczenie, nowa szkoła oraz praca. Niby najnormalniejsza historia świata, a jednak kryję się za nią coś bardziej skomplikowanego...Jak sobie poradzi nastoletnia Milena z tymi ws...