Stało się dokładnie tak, jak przewidziała Peggy. Zbliżał się kiermasz. W środę, tak jak uprzedził nas pan Farazowski, dyrektorka potwierdziła tą informację i ogłosiła, że dzisiejszego, jutrzejszego i piątkowego dnia kiermaszu nie będzie lekcji. Mieliśmy się zająć przygotowaniami, czyli poskładaniem stoisk, namalowaniu sygnalizujących ogłoszeń i zrobieniem pewnych rzeczy. Na pierwszy ogień poszły stoika, do których zaangażowano większość chłopaków, by mogli szybciej się z tym uporać. Między innymi Kastiela, Armina, Kentina i Lysandra, przez co nie mogłam za bardzo z nim pogadać. Mimo wszystko byłam podekscytowana, gdyż powiedziano nam że szykują na ten dzień i jutrzejszy sporo zajęć.
- Jejuu mam nadzieję, że nie będziemy musiały też czegoś dźwigać! Lub też składać...- marudziła Rozalia.
- Spoko, jestem pewna, że tym zajmą się chłopacy. Po za tym fajnie tak czasem przerwać rutynę- odpowiedziałam, nakładając nowe warstwy farby na deskę. Miałyśmy napisać farbami tytuły poszczególnych stoisk, przy okazji ozdabiając je.
- Hm... Masz może rację... Ale ty pewnie i tak żałujesz, że nie możesz pomóc trochę Lysandrowi, co?- wskazała na mnie krańcem pędzelka.
- Roza! To, że go lubię nie znaczy że coś jest na rzeczy, sama robisz takie aluzje!- zrobiłam taki sam gest, trochę zarumieniona.
- Nie możesz zaprzeczyć, że go lubisz! W dodatku zechciał zostać u ciebie tyle czasu... Urocza byłaby z was para- spojrzała w sufit rozmarzonym wzrokiem, ściskając ręce.
- Pff...- powstrzymywałam śmiech i tak machnęłam pędzlem, że kilka kropel farby trafiło na Rozalie.
- Ej! Uważaj, bo zaraz skończysz jako tapeta!- zrobiła groźną minę, ale od razu się roześmiałyśmy.
- No, z takim zaangażowaniem może będzie ten kiermasz na święta... Następnego roku- usłyszałyśmy głos Kastiela tuż obok.
- Kastiel, a ty nie przy składaniu stoisk?- spytałam, wycierając odrobinę farby z policzka.
- Kazano mi sprawdzić czy te deski już wymalowane... Ale widzę, że ty nadal bez tapety na twarzy- zrobił ten swój chytry uśmieszek, a ja nie wiedziałam czy coś powiedzieć, czy lepiej nie ryzykować.
- Przynajmniej nie przypomina twojej ulubionej gwiazdy porno. No, może sam chcesz trochę nabrać koloru?- Rozalia uśmiechnęła się wyzywająco, wywijając pędzlem w dłoni.
- Kocica pokazuje pazurki, co? Dobra, to macie coś gotowe, czy nie? Nie mam ochoty na kolejną konfrontacje z dyrą...
- Spoko, nie poszczuje cię Kiki- zaśmiałam się. Wiedziałam o aferze z tym psem od dziewczyn z klasy, przez to myśląc o dyrektorce przypomina mi się ten pies. Mam nadzieję, że nie będzie mi dane go spotkać...- Jeden "szyld" już jest, możesz go wziąć jak chcesz.
- Dobra, to lecę. Trochę jeszcze jest do roboty, uh...- zabrał jedną z gotowych desek i wyszedł, a my wróciłyśmy do pracy. Takie zajęcie bardzo mi odpowiadało, bo mogłam trochę odetchnąć od szkolnej rutyny... Zwłaszcza, że ostatnio nie szło mi wzorowo.
- No mała! Te babeczki wyglądają mega!- usłyszałam głos Kim, która wraz z Violettą zajmowały się właśnie sygnalizacją stoiska z wypiekami. Z ciekawości podeszłam sprawdzić jak sobie radziły. Nie byłam jedyna, bo Iris i Rozalia też przyszły.
- Och, to nic takiego- zaczerwieniła się fioletowłosa.
- Kim ma rację! Ta babeczka przypomina normalnie prawdziwą!- pochwaliłam dziewczynę.
CZYTASZ
Nowy rozdział życia (Słodki Flirt)
FanfictionŚmierć rodziców bywa bardzo bolesna jak i skomplikowana. Nowy dom, nowe otoczenie, nowa szkoła oraz praca. Niby najnormalniejsza historia świata, a jednak kryję się za nią coś bardziej skomplikowanego...Jak sobie poradzi nastoletnia Milena z tymi ws...