Minęło już trochę czasu odkąd zawieźli ciocię do szpitala. Jej stan się poprawiał, ale lekarze zdecydowali, że wypuszczą ją co dopiero za 3dni - w poniedziałek. Oczywiście jeśli jej stan się nie pogorszy. Jednak nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Liczyło się tylko to, by wyzdrowiała i wróciła do domu. Ten czas zleciał tak szybko - na pracy, szkole - że nawet się nie spostrzegłam, iż już piątek.
Szybko wzięłam krótki prysznic i przebrałam się w codzienne ciuchy. Czeka mnie jeszcze cały dzień w szkole i pracy. Po chwili przyszedł SMS:
Kentin
Hej! Mam nadzieję, że dziś nie zaśpisz na lekcję :)
Będę czekał na ciebie zaraz przed domem. Przynajmniej będę miał pewność, że wstaniesz!Kentin... Trochę ucieszył mnie ten SMS. Ostatnimi czasy polepszyłam z nim relację. Teraz jest prawie tak jak za starych, dobrych czasów. Brakowało mi tego. Mimo wszystko nadal mało wiedział o moich ostatnich problemach. W tej sprawie Lysander wiedział więcej, nawet więcej niż powinien. Może nie tylko w tej kwestii był mi bliższy...
Jednocześnie SMS przypomniał dosadnie o moim zmęczeniu doskwierającym mi przez ostatnie dni. Praca przeciąga mi się nawet do 22-23, a to nie jest dla mnie dobre. No, chyba, że pod względem finansowym. Mimo wszystko przez to wszystko spóźniłam się znowu do szkoły. Teraz by tego uniknąć nastawiam sobie budzik jak najgłośniej się tylko da.
Jednym ruchem sięgnęłam z przyzwyczajenia ku półce, gdzie zwykle był mój naszyjnik. Nie było go tam... Cholerne przyzwyczajenie. Było to bardziej męczące niż głód, który ostatnio mnie dopadł. Nie miałam czasu na zakupy, nie miałam nawet chęci ich robić. Jedynie Coli, mój kochany zwierzak, był szczęśliwy, z pełnym brzuszkiem. Wyminęłam szybko kuchnię i ruszyłam do wyjścia. Dziś też nie miałam zamiaru jeść śniadania. Chociaż na tym oszczędzę.
- Hej! Już się bałem, że będę zmuszony tam do ciebie wejść- zawołał brunet, stojąc za bramą.
- Haha, o to się nie martw. Miło z twojej strony, że zechciałeś pójść ze mną do szkoły- odparłam i podeszłam do niego, wcześniej zamykając drzwi na klucz.
Szliśmy do szkoły w dość dobrych humorach. Jedyne co mi zaprzątało głowę, to ciocia... i nie tylko.
- A no właśnie... pamiętasz jak ostatnio szukaliśmy tego całego wisiorka?- zaczepił mnie Kentin.
- Tak, pamiętam... Niestety się nie odnalazł.
- Może jednak...- powiedział z szerokim uśmiechem podając mi zgubę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Kentin? Ale... JAK? Przecież tyle osób próbowało go odnaleźć- zszokowana całą sytuacją przyglądałam się wisiorkowi w mojej dłoni
- No... Ostatnio jak byłem z Cookim na spacerze, trochę dalej od naszego miejsca poszukiwań, odnalazł naszyjnik. W sumie to sam chciałem go odnaleźć i się udało!
- Dziękuję!- nie mogąc powstrzymać emocji rzuciłam mu się na szyję. Przytuliłam go tak mocno, że o mało co nie straciłby równowagi. Jednak nie przewrócił się i objął mnie przy okazji w pasie, po chwili odstawiając mnie na ziemię. Staliśmy tak chwilę w uścisku, do czasu aż nie przerwał nam Alexy:
- Tulicie się tak beze mnie?- radośnie powiedział, przy okazji nas mocno przytulając. Nie ukrywam, byłam tym nieźle zaskoczona, nie licząc jeszcze odnalezienia jednej z najważniejszych dla mnie rzeczy.
- Wo, stary! Jeszcze nas udusisz- śmiał się pod nosem brunet.
- Dobra, dobra, puszczam was. Tak w ogóle to co wy tak robiliście, hmmm?- spytał niebiesko włosy z wymowną miną.
CZYTASZ
Nowy rozdział życia (Słodki Flirt)
FanfictionŚmierć rodziców bywa bardzo bolesna jak i skomplikowana. Nowy dom, nowe otoczenie, nowa szkoła oraz praca. Niby najnormalniejsza historia świata, a jednak kryję się za nią coś bardziej skomplikowanego...Jak sobie poradzi nastoletnia Milena z tymi ws...