Rozdział 15

491 53 10
                                    

- Jak myślicie, co z nimi? - spytała Rey, która siedziała razem z pozostałymi licealistami w hangarze. Starszy Poe pokazywał swojej młodszej wersji i Huxowi budowę X - winga. Finn gdzieś zniknął, a dziewczyny podawały im części czy narzędzia.

- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Phasma. Wiedziała, że jest marną pocieszycielką, ale nie wiedziała już co mówić Rey, która zamartwiała się o Chudego Bena. Jej starsza wersja leżała w skrzydle szpitalnym i dochodziła do siebie.

- Boję się o niego, wiesz? - szepnęła dziewczyna, łamiącym się głosem.

- Rey, spokojnie, będzie dobrze...

- Nienawidzę jak ludzie tak mówią. Będzie dobrze, będzie dobrze, a nic nie musi być dobrze...

- A co mają mówić? - zapytała Phasma, wzdychając lekko.

Rey zamilkła i pociągnęła nosem. Phasma miała rację - co miała jej mówić? Ale widocznie musiała się tego trzymać. Wrócą z Benem do domu i wszystko potoczy się normalnym torem. Dostaną opieprz, że tak późno wrócili, kary na spotykanie, ale potem będzie już dobrze. Znów pójdą do szkoły, będą się uczyć, pić kawę w Starbucksie...

Jej rozmyślania przerwał krzyk, niosący się po hangarze.

- Pani generał! Pani generał! - Rey zobaczyła swoją starszą wersję, która biegła między statkami. Była ubrana w skafander lotniczy i niosła pod pachą hełm. Pierwszy raz rozpuściła włosy i inni w końcu mieli okazję zobaczyć, że sięgają jej do połowy pleców. - Och, Poe! Wiesz może, gdzie generał Organa?

- Nie wiem. Tak szybko cię wypuścili? Co ci się stało?

- Przemęczenie. Przydało się trochę jedzenia, picia, snu... - wyrzuciła z siebie dziewczyna. Była nieco bledsza, niż zwykle.

- Hm, dobrze, że tak szybko wróciłaś do zdrowia - powiedział niepewnie Poe. - A o co chodzi, że tak wzywasz Organę?

- Potrzebuję eskadry lotniczej i zgody na zorganizowanie akcji.

- Wiesz, jeśli chodzi o lotników, u mnie masz pomoc jak w banku - powiedział pilot z uśmiechem. - Nie grzeb tam Rudy, bo coś popsujesz - rzucił w stronę Huxa, który grzebał przy silniku, zafascynowany tak wysokim poziomem technologii.

- Wiem, wiem, ale...Organie może się nie spodobać mój pomysł - westchnęła Rey.

- Organa? Przecież to twoja teściowa!

- Przestań. Jeszcze nie.

- Ale prawie.

- Prawie robi wielką różnicę. Tak z innej beczki, widziałeś gdzieś Finna...?

- Nie. Niech zgadnę, powiedział ci coś od serca?

- Wciąż nie może zaakceptować, że jestem w związku z Benem.

- Ja też tego nie mogę zaakceptować, Rey - dziewczyna posłała mu pytające spojrzenie. - Nie chodzi o wasz związek. Mi chodzi o Finna. Marnuje się, potrzebuje kogoś innego...podczas, gdy ktoś, kto go potrzebuje jest tuż przed jego nosem.
Rey zmarszczyła brwi, ale ostatecznie wzruszyła ramionami - ma inne rzeczy do roboty.

Nagle w hangarze pojawił się Luke Skywalker wraz ze swoją siostrą.

Rey zerwała się i pobiegła w ich stronę, gdy tylko pojawili się na widoku.

- Słyszałam, że mnie wzywasz - powiedziała Leia, gdy zobaczyła zaaferowaną minę dziewczyny.

- Mam plan - powiedziała z uśmiechem. W jej oczach było widać determinację.

Międzygalaktyczna Pomyłka || Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz