Rozdział 6

594 69 26
                                    

Finn biegł w stronę transportera. Jednak już go tam nie było.

- Cholera jasna, kolejny zdracja - warknął, zaciskając pięści. Spojrzał na znajdującego się niedaleko nich TIE. - Nie mamy wyboru. Hux, musisz się jakoś zmieścić w jednej kabinie z Rey.

Wsiedli do myśliwca w chwili, gdy usłyszeli alarm.

- Jak się tym steruje?! - krzyknęła Rey.

- Po prostu kieruj, Hux strzelaj. Prawa dźwignia po lewej i czerwony przycisk!
Finn wystartował. Spanikowana Rey nie wiedziała za bardzo, co robić, jednak adrenalina odblokowywała pierwotne instynkty przetrwania.

Gdy zobaczyli za sobą kolejne TIE, Finn włączył hipernapęd.

Hux razem z Rey przypatrywali się rozmazanym wokół gwiazdom - jeszcze nigdy nie widzieli czegoś takiego. W ogóle świadomość, że są w kosmosie była czymś nadzwyczajnym.

- Jaka to jest rozwinięta technologia - wyszeptał Hux z namaszczeniem przesuwając delikatnie po panelu sterowania, tak by niczego przez przypadek nie wcisnąć.

- No, a teraz powiedzcie mi, co tam robiliście - warknął Finn. Chyba pierwszy raz słyszeli, żeby starsza wersja ich przyjaciela była tak zła.

- To nie nasza wina. To ta cała Rock pojmała Rey, wrzuciła ją na statek, a ja chciałem ją uratować i wtedy wystartowaliście. - mocno streścil Hux.

Finn milczał przez chwilę, a Rey i rudowłosy próbowali usytuować się w miarę wygodnie na jedoosobowym fotelu w ciasnej kabinie pilota.

- Wiecie, że będziecie się musieli tłumaczyć Skywalkerowi i Organie?

- Niby za co? To przecież nie nasza wina.

- Niesubordynacja tak czy inaczej. Pewnie zabronią wam wychodzić na zewnątrz.

- Boże, ja chcę do domu - jęknęła Rey.

- Wrócicie tam, ale to trochę potrwa.

- W sumie dobrze, że widziałem Rey - wtrącił Hux. - nie wiadomo, co by się z nią stało.

- Poradziłaby sobie.

- Wiesz, jej chłopak by mnie zabił, jakbym nic nie zrobił.

- Jej chłopak?

- Ben - Finn pokiwał głową, a w ustach poczuł dziwną gorycz - nawet w innym wymiarze są razem.

- Ben jest...teraz już jest w porządku - powiedział czarnoskóry chłopak. - Jeżeli ten wasz Ben jest taki, jak ten, którego ja znam, to Rey jest w dobrych rękach.

- Mi się wydaje, czy tobie podoba się Rey? Ta starsza ma się rozumieć - zapytał Hux.

- Nie. Lubie ją. To wszystko.

- Poe jest lepszy - zaśmiała się Rey.

- Sorry, ale nie jestem gejem - na twarzy Finna pojawił się lekki uśmiech. - Ale wiele dziewczyn lata za nim z wywieszonymi językami.

- Z naszym Poe to samo. Takich
puszczalskich lasek to ma na pęczki.

Chłopaki rozmawiały o tym, jak to dziewczyny potrafią nie szanować siebie. Natomiast Rey była wpatrzona w rozmazane gwiazdy nieobecnym wzrokiem. Tęskniła za domem i zastanawiała się, co się dzieje w bazie Ruchu Oporu...

Gdy wylądowali zastali niezły galimatias. Naprzeciw wybiegła im Phasma. Wylewnie przywitała Huxa i płaczliwie przeprosiła go za kłótnię. Chłopak odwzajemnił jej uścisk i uapokajał ją lekko zarumieniony.

Międzygalaktyczna Pomyłka || Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz