Rozdział 19

415 55 5
                                    

Rey poczuła jak spadają na nią miliony drobnych szkiełek, które boleśnie ranią dłonie i ręce, którymi zakryła głowę.
Powoli, przestraszona, uniosła głowę.
Mistrz Skywalker także leżał obok, skulony. Reszta drużyny schowała się za rogiem.

- Mistrzu! - krzyknął Finn. - Nic ci się nie stało? - zapytał, pomagając Skywalkerowi wstać.

- Nie zdążyłem...zareagować - wydyszał drżącym głosem starzec. - W końcu nie jestem już taki młody.

- Uwaga! - wrzasnęła Rey. Luke także i tym razem nie zdążył powstrzymać lecącego ku niemu pocisku z blastera.

Jednak ku zdziwieniu wszystkich, wiązka zatrzymała się na parę metrów przed nim. Wszyscy przenieśli wzrok na Rey - skupiała wzrok na kolorowym pocisku. Z ust ciekła jej strużka krwi, a ręka wyciągnięta przed siebie zaczynała coraz bardziej drżeć.

Luke odepchnął Finna oraz sam odbiegł na bok, a dziewczyna krzyknęła, po czym pocisk łupnął w ścianę nad nią.

- Rey! - krzyknęła Phasma, rzucając się w stronę przyjaciółki. Dziewczyna oddychała ciężko i nie mogła się podnieść, jakby ktoś uderzył ją w brzuch.

Blondynka kątem oka zauważyła jak jakiś kolejny szturmowiec celuje w ich stronę.
Zacisnęła usta i sięgnęła do pasa po blaster.
- Nie - szepnął młodszy Poe, który był pewny, że Phasma zabije niedoszłgo zabójcę Skywalkera.

Jednak dziewczyna okazała się być łaskawa, ponieważ postrzeliła szturmowca w ramię.

- No, no - powiedział z podziwem starszy Poe. - Masz oko, mała.

- Nie jestem mała - warknęła.

- Nie spinaj dupy. Dobra, a teraz wszyscy wiecie co robić - dokończył i niemal wszyscy wbiegli do pomieszczeń kontrolnych.

_______________

Rey niewiele myśląc, zaczęła się wyrywać z rąk trzymających ją szturmowców.

Była pewna, że jej mistrz został zabity.
Szarpała się jak ryba, która dopiero co trafiła do rąk rybaka i usiłowała wrócić do wody.

W pewnym momencie niekontrolowanie posłużyła się Mocą i wszyscy szturmowcy polecieli na ścianę.

Wyglądała groźnie w podniszczonych ubraniach z lekko popsutymi trzema kokami i mnóstwem kosmyków na spoconym czole. W jej oczach było widać nieopanowaną wściekłość, usta zacisnęła w wąską kreskę.

- Skończyła się zabawa, Hux - warknęła.
Ten tylko się zaśmiał i uaktywnił swój miecz świetlny.

- Chodź, zbieraczko złomu. Zatańczymy.
Przerażony Ben spojrzał na swoją ukochaną.

Co ona wyprawia?!

Ale ona stała wyprostowana. Miała taką minę jak wtedy, gdy walczył z nią na Starkillerze. Skrzywił się na to wspomnienie.

Hux zamachnął się mieczem, jednak dziewczyna zrobiła zgrabny unik.

Ben zaczął się wyrywać, będąc pewny, że Rey nie poradzi sobie bez broni.

Jednak bardzo się pomylił, ponieważ dziewczyna dosłownie tańczyła w blasku ciemnoniebieskiego ostrza, którym generał tak zawzięcie machał.

Międzygalaktyczna Pomyłka || Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz