Rozdział 1

3.6K 207 44
                                    


 Powoli otworzyłam sklejone powieki, mrugnęłam kilka razy aby wyostrzyć obraz. Przekręciłam głowę w prawą stronę w celu sprawdzenie godziny na małym, białym budziku który stał na szafce nocnej, obok łóżka. Wskazywał on godzinę 9:47. Niechętnie zdjęłam z siebie puchową kołdrę i wstałam. Na przebudzenie postanowiłam się rozciągnąć, na początku szło mi to ciężko. Po około 30 minutach ćwiczeń czułam się jak nowo narodzona. Udałam się do garderoby i wyjęłam z szafy czarne jeansy z dziurami na kolanach, czarną bluzę z napisem SZTOS i czystą bieliznę. Wzięłam ubranie i poszłam z nim do łazienki. Chwyciłam za klamkę, która troszkę skrzypiała i weszłam do pomieszczenia. Położyłam ubranie na małej szafce i weszłam pod prysznic, umyłam się i wytarłam ciało brązowym ręcznikiem, ubrałam się. Podeszłam do lustra, przejrzałam się i umyłam zęby. Z szafki wyjęłam suszarkę i wysuszyłam moje długie brązowe włosy, sięgały mi one prawie do bioder. Przeczesałam je i zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki  i udałam się do kuchni w celu zrobienia śniadania. Weszłam do kuchni, uniosłam ręce i powiedziałam:

-A teraz módlmy się, aby ten dom nie spłonął. Chcę tu jeszcze trochę pomieszkać.- opuściłam ręce i udałam się w stronę lodówki.

  Otworzyłam drzwi i wyjęłam z niej dwa jajka. Podeszłam do szafki wyjęłam patelnię, małą plastikową miseczkę i łyżkę, z drugiej szafki wyjęłam olej i mąkę. Na blacie stały różne rośliny takie jak: bazylia, mięta, oregano, koper i inne. Ja chwyciłam nożyk i ucięłam troszkę szczypiorku, umyłam i posiekałam drobno. Do miski wbiłam jajka i wsypałam trochę mąki, wymieszałam składniki i wsypałam do nich szczypiorek. Na patelnię wlałam trochę oleju, zaczekałam aż patelnia się nagrzeje i wlałam na nią masę z miski. Umyłam miskę, przewróciłam placek na drugą stronę, ponieważ zaczął się rumienić. Zaczekałam chwilę i wyjęłam go na talerz. Wzięłam sztućce i usiadłam z daniem przy barku kuchennym. Spojrzałam na omlet z uśmiechem, ponieważ nic nie spaliłam. Poczułam jak do oczu cisną mi się łzy. Tak, taki głupi omlet wywołuje u mnie wspomnienia. Mój starszy brat, kiedy jeszcze tam mieszkałam zawsze robił mi taki na śniadanie. Po opanowaniu się zjadłam śniadanie. Umyłam talerz i zagotowałam sobie wody w czajniku. Z szafki wyjęłam czarno-biały kubek, wsypałam do niego dwie łyżeczki kawy i zalałam gorącą wodą, dolałam jeszcze trochę mleka. Chwyciłam kubek i udałam się z nim do salonu. Usiadłam na kanapie i wzięłam łyk gorącej cieczy, odstawiłam kubek na stolik i patrzyłam na kominek, a mianowicie na tańczący w nim ogień. Podeszłam do kominka i patrzyłam tak na płomyki, widziałam jak ogień "pożera" drewno znajdujące się tam. Nagle przypomniałam sobie o pożarze i zabójstwie moich ludzi ze stowarzyszenia. Na to wspomnienie zaczęłam płakać. 

 Tak jestem silną osobą, ale także bardo wrażliwą osobą, łatwo mnie wzruszyć. Kiedyś wzruszyłam się tym, że małemu dziecku uciekł balonik... Tak, ale jeśli trzeba umiem przyłożyć, nie nadużywam moich umiejętności. Pamiętam jak zerwał zemną mój pierwszy w życiu chłopak... Złamałam mu nos i wybiłam dwa zęby, przypomniałam sobie ten widok i od razu poprawił mi się humor. Zasłużył sobie, był ze mną dla zakładu tak normalnie żaden by do mnie nie podszedł, bo wszyscy wiedzieli, że miewam wybuchy złości. W sumie to w ciągu mojego jakże krótkiego życia byłam w 10 związkach. Z czego 9 z zakładu, ten jeden zakończył się po 3 miesiącach chłopak zdradzał mnie z jaką popadnie i wcale się z tym nie ukrywał po prostu ja byłam głupia, byłam tylko jego kolejną zabawką. Ale ja już tak mam jeśli chodzi o chłopaków, kiedy jakiś mi się spodoba to nie odwzajemnia moich uczuć, jest ze mną z zakładu, ewentualnie zdradza mnie. 

 Czy byłam kiedyś zakochana ze wzajemnością? Tak, ale tylko raz. Nazywał się Mateusz. Był to wysoki brunet o piwnych oczach. Mogłabym w nie patrzeć godzinami, a i tak by mi się to nie znudziło. Miał mnóstwo tatuaży i w sumie to dzięki nim się poznaliśmy. Szłam ulicą i go zauważyłam, zaczęłam się mu przyglądać, a on to zauważył i zaczęliśmy rozmowę. Spotykaliśmy się coraz częściej, spędzaliśmy razem dużo czasu. Na jakiś czas utknęliśmy w friendzonie. Mieliśmy w planach założyć wspólnie duet, Mateusz grałby na gitarze, a ja miałam śpiewać. Wszystko było dobrze do póki nie musiał się wyprowadzić, zrobił to tak z dnia na dzień. Zostawił mi list i swoją gitarę. W liście oznajmił, żebym go nie szukała i dziękował, że w ostatnie miesiące swojego życia mógł spędzić z tak wspaniałą osobą. Tak ostatnie, bo on mi nie powiedział, ale był chory na raka... Dlaczego on musiał umrzeć, a nie ja?! A no tak ja nie choruje. Ku*wa. Gdyby nie ta choroba bylibyśmy razem, żylibyśmy długo i szczęśliwie, tak jak w bajkach na dobranoc które opowiadał mi brat. Ja to wiem, ale nie bo on musiał umrzeć, jedyne co mi teraz po nim zostało to kostka od jego gitary... Noszę ją zawsze na szyi. Wyjęłam przedmiot i spojrzałam na niego, tak cholernie brakuje mi Mateusza, ale ja wiem, że on jest teraz tam na górze i patrzy na mnie. Po jego odejściu zostałam powiadomiona o pogrzebie, po uroczystości chciałam do niego dołączyć, ale moja próba samobójcza nie zakończyła się tak jak to planowałam. Widocznie on chce żebym ja żyła, zrobię to dla niego, nie poddam się bez walki. Obracałam przedmiotem, uważnie się mu przyglądając, po chwili znowu zaczęłam płakać. Coś czuję, że niedługo powstanie nowy ocean. Spojrzałam na zegar wskazywał on godzinę 14. Dziś wieczorem spakuje pierwszą paczkę i zaniosę ją youtuberom. Przecież muszę im pomóc, obiecałam to sobie. Dorzuciłam trochę patyków do kominka. Dalej patrzyłam jak płomyki tańczą i "pożerają" patyki. W tym momencie wydawało mi się to takie interesujące, lecz moje zainteresowanie nie trwało długo. Udałam się do sypialni po kartkę i długopis, postanowiłam zrobić listę moich zasad. Podeszłam do biurka, najpierw schowałam mapy do szafki, wyjęłam kartkę i zaczęłam pisać:

                                                                Zasady, które muszę przestrzegać:

1.Zanosić paczki do obozu youtuberów co dwa lub trzy dni.

2.Nie ryczeć tyle i nie rozmyślać.

3.Zawsze wychodząc zakładać chustę.

4.Uważać na wysłanników ojca, unieszkodliwiać ich jeśli się spotkamy.

5.Nie spalić domu.

6.ZNALEŹĆ BRATA ! 

7.Nie zabić się, ani nie próbować.

8.Przeżyć tę cholerną wojnę.

Wzięłam kartkę i udałam się z nią w stronę kuchni, przypięłam ją do lodówki. Nagle usłyszałam burczenie brzucha. No tak było już po 15... Otworzyłam lodówkę i zaczęłam myśleć co by tu zjeść... Hmmmm... Nom teraz właśnie podejmuję najtrudniejszą decyzję na świecie... Postanowiłam zrobić sobie sałatkę. Wzięłam z lodówki pomidora, ogórka, sałatę, i urwałam trochę szczypiorku. Wszystko umyłam, posiekałam i wrzuciłam do miski dolałam też troszkę oliwy. W między czasie włączyłam wodę. Otworzyłam lodówkę i zauważyłam w niej małą cukinię, więc postanowiłam ją usmażyć. Chwyciłam za nóż i ucięłam dwa plastry warzywa, obtoczyłam je w jajku, a następnie w bułce tartej i usmażyłam na patelni z olejem, gdy kotlety się zarumieniły, przewróciłam je na drugą stronę. Potem włożyłam na talerz. Usłyszałam gwizd czajnika, zalałam gorącą wodą kubek z herbatą i postawiłam go  na stole. Na talerz nałożyłam trochę sałatki i dwa plastry usmażonej cukinii. Zjadłam posiłek, popijając go herbatą owocową. Opatuliłam moimi zimnymi dłoni ciepły jeszcze kubek i zaczęłam rozmyślać. 

 Co w tej chwili może robić mój brat, jeśli jeszcze żyje... Poczułam jak łzy znowu napierają mi do oczu. Mimo iż go nie znam boję się, a co jeśli on wspiera polityków? Tego boję się najbardziej, bo jeśli żyje to może im pomagać, a z czasem jeśli mu zaufam to może wydać mnie w ręce polityków, a co jeśli on też mnie szuka i pomaga ojcu, wtedy będę musiała go zabić... Chociaż to jest mało prawdopodobne, bo wtedy ojciec miałby lekarstwo na wyciągnięcie ręki, chyba że mój brat nie ma "magicznej krwi", lub nie żyje,albo nie to nie może być możliwe, chociaż on może być youtuberem... Wątpię. Wzięłam łyk herbaty i umyłam kubek i talerz. Zostało jeszcze trochę sałatki, więc owinęłam miskę folią spożywczą i schowałam do lodówki. Chwyciłam za gąbkę i przetarłam blat, na którym stały naczynia z posiłkiem. Znowu spojrzałam na zegar była 16:30. Udałam się do sypialni i wyjęłam z szafki mapę okolicy. Do obozu youtuberów mam jakieś 5 kilometrów, czyli dojdę tam w jakieś półtorej godziny, jeśli wyruszę o północy to na miejsce dojdę o pierwszej trzydzieści, zostawię paczkę wrócę około 3 nad ranem no może 4 jeśli coś mi przeszkodzi. Postanowiłam iść zdrzemnąć się do 22:30, żeby na drogę być w miarę wypoczęta. Udałam się do sypialni, wyjęłam telefon z kieszeni i ustawiłam budzik na 22:30. Położyłam telefon na szafce nocnej i położyłam się spać. Najpierw miałam kłopot z zaśnięciem, liczyłam baranki ale to nie pomagało. Poszłam do salonu tam było mnóstwo książek, moim celem była książka pod tytułem "Krzyżacy" Dlaczego ta książka? Może dlatego, że kiedy to czytałam zasnęłam po przeczytaniu pierwszej strony. Wzięłam książkę i znów udałam się w stronę sypialni. Zaczęłam czytać. Miałam mały problem ze zrozumieniem niektórych wyrazów, ale nie przeszkadzało mi to. Czytałam i czytałam, po chwili poczułam jak oczy same mi się zamykają. Mój sposób się sprawdził, tym razem przeczytałam jednak dwie strony... 

Hej! Przepraszam za wszelkie błędy.

Jak wam podobał się pierwszy rozdział historii? Nie chciałam pisać w pierwszym rozdziale jak bohaterka zanosi paczkę. Postaram się dodawać rozdziały co mniej więcej 3 dni. Chętnie dodawałabym je częściej, ale nie chcę za szybko skończyć. Mam w planie około 20-30 rozdziałów, i może drugą część tej książki o zależy od was. Macie jakieś uwagi, rady, jeśli tak to piszcie w komentarzach. A i czy pasuje wam taka długość rozdziałów? Robić dłuższe, krótsze, a może trochę dłuższe?  

Zapraszam do mojej przyjaciółki olciafeliga, która także pisze na tej stronie książkę, ale o HP.

Dziękuje za przeczytanie:) Widzimy się w następnym rozdziale. Papa


Pomocniczka YouTubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz