Perspektywa Sandry
Siedzę na fotelu w pomieszczeniu, które jest gabinetem lekarskim. Przed chwilą pobrali krew Adamowi, ponieważ w ostatnim czasie coś z nim nie tak... Nie odzywa się do nikogo i unika nas, jego oczy nie świadczą o tym że został zarażony, ale one wyglądają inaczej niż zwykle.
*Kilka dni wcześniej*
-Adam wiesz, bo brakuje nam jednej osoby żeby iść na partol. Poszedłbyś z nami?
-Dlaczego chcesz mnie zabrać na ostateczną śmierć?
-Ale ja nic takiego nie powiedziałam to tylko patrol...
-To AŻ patrol.
-Co ci jest?!
-Mówili, że wojna zmienia ludzi. Nie wierzyłem, ale stałem się tego idealnym przykładem.
-O co ci znowu chodzi?! Adam do cho*ery jasnej uspokój się!
-Posłuchaj, nie mam zamiaru teraz z tobą rozmawiać bo mogą paść słowa których żadne z nas nie chciałoby usłyszeć.
-Ale...
-Dasz mi w końcu spokój?
-Adam..
-Dziękuję
*******
Nie wierzę w to co się dzieje. On zmienił się tak z dnia na dzień.
To wszystko robi się dziwne. Przed chwilą skończyli pobieranie krwi mojemu bratu. Teraz jestem tu sama, podali mi jakieś tabletki na uspokojenie. Od rana jestem zestresowana, ręce mi drżą, jestem blada, czasami kręci mi się w głowie. Mam przeczucie, że może stać się coś złego, że może stać się coś czego nikt z nas się nie spodziewał. Może oni już tylko czyhają aż stąd wyjdę? Nie wiem. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu w którym obecnie się znajduje. Zauważyłam, że w strzykawkach którymi chłopaki mieli pobieraną krew trochę jej zostało. Wiem, że tutaj jest urządzenie do sprawdzania DNA itp.. Nie, nie mogę tego zrobić. Wyniki powiedziały wprost, że Adam nie jest moim bratem bo nim jest Stuu. Przecież nikt by mnie nie oszukał chyba... Mandzio i Florian zajmowali się tymi badaniami, więc na pewno nikt ich nie podmienił... Może lepiej to sprawdzę? Tak dla upewnienia się czy to na pewno prawda. Otworzyłam białą szafkę w której było ukryte urządzenie. Otworzyłam pokrywę i przyjrzałam się mu. Do malutkich pojemniczków wlałam resztki krwi ze strzykawek i sama skaleczyłam sobie czubek palca. Kiedy wszystko było gotowe włączyłam urządzenie i schowałam pod łóżko wcześniej sprawdzając czy jest dostęp do prądu i czy nikt go nie zauważy.Teraz w mojej głowie było ponad milion miliardów pytań.
Czy dobrze robię?
Czy to znaczy, że im nie ufam?
A co jeśli oni się dowiedzą?
Może jednak ją wyłączę?
Czy oni by mnie oszukali?
Czy kłamaliby przed samym sobą?
Czy ktoś jest w to wmieszany?
Dlaczego to wszystko spotyka akurat mnie?
Usłyszałam kroki i szybko usiadłam na łóżku. Do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Marcel, który był dobrym kolegą Maksa. To on ma mi pobrać krew. Coś tak czuję, że te leki uspokajające nie za dużo mi pomogły. Chłopak wyjął z torby płyn dezynfekujący i waciki, którymi przemył obszar w który będzie wbita igła. Na ramię mam założoną opaskę uciskową.
-Nie bój się.
-Ja się nie boje.
-To dlaczego jesteś przerażona?
-Nie wiem, pobieranie krwi nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy na świecie.
-Tu się muszę zgodzić.-powiedział i założył rękawiczki na dłonie i zaczął szykować strzykawkę-Gotowa?
-Chyba tak..-poczułam jak wbija igłę
**********
Przyglądałam się dwóm woreczkom w których znajdowało się równo po 500 ml krwi. Wiem, ze pobranie jednorazowo litra to zdecydowanie za dużo, ale sama nalegałam żeby to zrobił. Chcę oddać jak najszybciej, jak najwięcej krwi żeby można było wreszcie pomóc innym. Oni i tak długo czekali. Mam małe zawroty głowy i czuję się osłabiona, chciałam aby resztę pobrał mi jutro ale oni stwierdzili że zrobią to za jakiś czas. Za jakiś czas czyli kilka tygodni. O nie, alb robią to w ciągu tygodnia, albo sama to zrobię. Mogę umrzeć, ważne aby inni przeżyli. Niech ci ludzie pozbierają się i niech będą szczęśliwi.
Hejka Żelkowy Jednorożcu!
Tak wiem, że bardzo długo nie było rozdziału ale szkoła i sprawdziany i kartkówki niemalże codziennie robią swoje. Mam nadzieję, że nie obrazisz się że dopiero teraz to publikuję. Ostatnio przyłożyłam się do pewnego opowiadania one-shot "Dziewczyna z Mostu". Aktualnie ma ono około 3100 słów, ale dopiero się rozkręcam. Nie żeby coś piszę też "Czystkę" żeby mieć co dodać bo niedługo ukaże się epilog. Postaram się, żeby był w miarę długi. Oprócz wspomnianych wcześniej opowiadań zaczynam pisać kilka (około 5) innych. Większość ma napisany minimum jedne rozdział. Więc spokojnie ja się nie kończę, ja się dopiero rozkręcam. Dziękuje z przeczytanie i przepraszam że taki krótki.
Niech żelkowy jednorożec będzie z Tobą!
Papa Dysia <3
CZYTASZ
Pomocniczka YouTube
Fanfiction*kiedyś poprawie, miałam kisiel w głowie kiedy to pisałam, przepraszam z góry za utratę wzorku itp., chcę napisać to jeszcze raz* Rok 2018. Końcówka wakacji. Wybucha wojna. Politycy uważają że youtuberzy to źli ludzie, demoralizujący młodzież, przys...