Rozdział 4

17 1 1
                                    

- Elan. Obudź się.
- Auu - uderzenie obudziło mnie natychmiast - miałaś mnie obudzić, nie połamać.
Zamiast usłyszeć przepraszam czy coś rzuciła mi tylko gniewne spojrzenie. Po chwili milczenia wybuchneła
- Coś ty idiotko zrobiła. Już raz cię wyciągnęłam z tego gówna, a ty co? Tak się odwdzięczasz. A pomyślałaś może o konsekwencjach? Czy wogóle wrócisz?!
- No właśnie dlatego wysłałam ci tą wiadomość. Czy mogłabyś dowiedzieć czy mogę wrócić, a jeśli tak to w jaki sposób.
Chwilę się wahała po czym odparła
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem, że odpowiesz mi na jedno proste pytanie. Dlaczego jesteś zaginioną księżniczką?
To pytanie wbiło mnie w ziemię. O czym ona mówiła?
- C... Co?! O co ci dziewczyno chodzi?
-Nie udawaj idiotki - zrobiła oburzoną minę i odpłynęła trochę. Nie mogłam pojąć o co jej chodzi, aż wreszcie coś sobie przypomniałam. Matka mówiła coś o tym, że Ontel jest moim ojcem, więc ja jestem... Księżniczką.
- Mirabel... To nie tak... Sama się tego dowiedziałam dopiero tuż przed ślubem Kris. Nic przed tobą nie ukrywałam.
Podeszłam do tafli wody, a ona odwróciła się przodem do mnie, a ja zobaczyłam w jej oczach nie ufność.
- Na prawdę?
- Oczywiście. Czy kiedyś cię okłamałam?
- Nie. Jesteś dla mnie jak siostra.
Te słowa mnie wzruszyły. Nie wiedziałam, że tyle dla niej znacze.
- No chodź, daj misiaczka - gdy to powiedziałam na jej twarzy zagościł mój ulubiony uśmiech. W jednej sekundzie spoważniała i zapytała:
-Elan, chciałaś... Chciałaś się spotkać... O co chodzi?
-Mam jedną prośbę. Czy mogłabyś dowiedzieć się czy da się mnie odmienić czy coś?
-Dobra... Spróbuję. Tylko gdzie?
Zaczęłam się zastanawiać.
-Możesz spróbować w bibliotece pałacowej hmm... Dwie ostatnie alejki, górne półki. Albo popłyń do Ernesty Sonte. Mieszka na obrzeżach Rafy. Powinna coś wiedzieć.
- Dobrze. Ale pytanie. Czy na prawdę masz zamiar tu mieszkać? - rozejrzała się po jaskini, a ja zrobiłam to samo. Wzruszyłam ramionami i odparłam:
- Nie wiem... Chyba na razie tak...
- No to. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
I odpłynęła. Zastanawiam się za ile czasu ją zobaczę.

Szłam plażą ciągnąc za sobą podziurawiony koc, a moje rude włosy rozwiewał wiatr. Dzisiaj fale były dość niskie, więc uznałam za dobry pomysł spróbować popływać. Weszłam do wody, a moje nogi omiotła zimna fala. Dziwne. Wydawała się chłodniejsza niż gdy w niej pływałam jako syrena. Szłam w głąb toni, aż woda sięgała mi do pasa. W tym miejscu postanowiłam zanurzyć się całkiem. Byłam pod wodą. Zaczęłam płynąć, ale było to bardzo męczące i trudne. Postanowiłam, że się wynurzę, ale nie czułam piasku pod stopami. Próbowałam się wynurzyć, ale bez skutecznie. Nagle poczułam silne szarpnięcie i znalazłam się ponad wodą. Ktoś niósł mnie w ramionach.

Błękitna Perła [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz