Rozdział 5

14 1 0
                                    

   Jakim cudownym uczuciem jest oddychanie. Nie dowiesz się tego dopóki nie stracisz tego daru. Nie wiele widziałam, ale zauważyłam te niebieskie oczy. Czyli już wiem kim jest ratownik. Sądzę, że ratuje takie pierdoły jak ja gdy się topią. Ostatnie słowa jakie usłyszałam to szybko wezwijcie pogotowie, a później było już tylko ciemno.

-Halo! Dziecko obudź się! - po tych słowach poczułam lekkie uderzenie w policzek. Otworzyłam oczy. Nade mną stał starszy mężczyzna. Na jego widok momentalnie podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Mężczyzna odwrócił się i powiedział do niebieskookiego chłopaka.
- Żyje. Właśnie się obudziła.
- Dziękuję, doktorze. Czy mógłby pan zostawić nas na chwilę samych?
- Oczywiście, ale nie na długo.
Po tych słowach mężczyzna nazwany doktorem wyszedł z pomieszczenia. Niebieskooki podszedł do mnie i zapytał:
- Na pewno dobrze się czujesz?
- T... Tak - wydukałam - jak masz na imię?
Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. W końcu jednak odpowiedział
- Erik.
- Bardzo ładne.
- No nie wiem. A ty?
Zawahałam się przez chwilę, po czym uznałam, że nie byłoby uczciwie gdybym znała jego imię a on mojego nie.
- Elan.
- Elan? Nigdy takiego nie słyszałem.
Już miałam coś odpowiedzieć, ale rozległo się pukanie i w drzwiach pojawił się ,,doktor". 
- Czy wszystko w porządku?- zapytał Erika.
- Sądzę, że tak. Odprowadzę Elan do jej domu.
Na te słowa zerwałam się z łóżka i pobiegłam w stronę drzwi, ale doktor staną w nich, a Erik złapał mnie za ramię i zapytał
- O co chodzi?
- O nic. Puść mnie! - krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Oczywiście na nic mi się to zdało, bo nie wiedziałam jak dalej iść... W tym momencie usłyszałam za sobą krzyki Erika
- Dokąd biegniesz?! Stój!
Jego krzyk mnie przestraszył. Nie byłam przyzwyczajona do hałasu. Stanęłam jak słup soli i po chwili poczułam silny uścisk na nadgarstku. Momentalnie się odwróciłam i ujrzałam te niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. O dziwo na jego twarzy nie było złości... Tylko niepokój i troska.
- Nie pozwolę ci samej wracać o mało co przed chwilą nie utonęłaś.
- Choć przystaję na to nie chętnie... Zgoda. Możesz mnie odprowadzić.
Uśmiechnął się odsłaniając białe zęby.
- No to idziemy. Prowadź.
Podał mi dłoń, a ja z grzeczności ją przyjęłam.
Wyszliśmy z budynku na plażę, z której roztaczał się przepiękny widok na zachodzące słońce. Staliśmy tak chwilę napawając pięknem, po czym skręciłam w lewo ciągnąc za sobą Erika.

Szliśmy tak dobre dwadzieścia minut a woda zalewała nam stopy. W końcu doszliśmy do,, mojego domu", czyli pięciu grot.
- To tutaj - powiedziałam wskazując grotę.
Erik spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Ty chyba żartujesz - powiedział,  a jego piękne oczy zrobiły się wielkie ze zdziwienia.
- Nie - odparłam - mieszkam tu od wczoraj.
Stał i po prostu gapił się w przestrzeń.
- Jedziesz ze mną - powiedział.
- Co?
- Bez gadania - zanim zdążyłam zaprzeczyć czy jakkolwiek zareagować biegł ze mną na rękach plażą...

Błękitna Perła [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz