Przejrzysta woda, biały piasek i czyste niebo. Próbowałam zapamiętać każdy szczegół, a przede wszystkim las, który już nie przyprawiał mnie o dreszcze.
Leżałam na piasku próbując zebrać myśli i poukładać sobie wszystko co do tej pory miało miejsce, od naszego powrotu z willi minęło kilka dobrych godzin, wracamy już do domu. Alicja dotrzymała obietnicy, a jak do tego doszło? Otóż była to bardzo zabawna historia ze starszym panem w tle. Starszy człowiek jest tutejszym leśniczym, który wybrał się po prostu na grzyby, zaszedł trochę za daleko i tak oto przez jakiś cholerny "przypadek" ujrzał nasz rozwalony autokar. Przestraszył się nie na żarty, ale po wyjaśnieniu sytuacji, wrócił do swojej chatki i wezwał odpowiednią pomoc. Teraz czekamy na nasz nowy transport, ma się tu zjawić za godzinę i zawieść nas do naszej szkoły w Toruniu. Podobno szukała nas policja, a sprawę trochę nagłośniono, więc czeka nas na miejscu wyzwanie w postaci kilku natrętnych dziennikarzy. Dzień zapowiadał się bardzo ciekawie.
- A ty co? Korzystasz z ostatnich dni wolności? - znajomy głos przyprawił mnie o ciarki, a serce oczywiście załomotało kilka razy mocniej.
- Taa, ostatnie dni w raju.
Matt przysiadł się wyciągając nogi do przodu, patrzył na wodę, a ja przyglądałam się jego profilowi, kształtnej szczęce i pełnym malinowym ustom.
- Dlaczego tak zareagowałaś, gdy dowiedziałaś się prawdy o mnie i Amandzie? - spytał całkowicie mnie tym zaskakując.
- A jak miałam się zachować, gdy najbliższe mi osoby mają przede mną tajemnice - wzruszyłam ramionami, nie chciałam już rozpamiętywać tych zdarzeń, nadal miałam ten cholerny sztylet w sercu.
- Przepraszam, że nie powiedziałem Ci o tym, że jestem z Amandą. Jesteśmy przyjaciółmi od zawsze i nie chce tego psuć. Przepraszam, wybaczysz mi? - przy ostatnim zdaniu chłopak zrobił podkówkę i jak za starych czasów złożył dłonie jak do modlitwy błagając o litość. Byłam w stanie tylko skinąć głową, bo w oczach zebrały mi się łzy, a wspomnienia zalały moją głowę niczym ulewa wywołując ogromną burze z piorunami.
W pierwszej chwili przyjaciel niczego nie zauważył, ale zachęcony moim przytaknięciem, zadał pytanie, które z burzy w moim sercu rozpętało ogromne tornado.
- Co przez cały ten pobyt próbowałaś mi powiedzieć? - jego oczy utknęły na mojej osobie przyprawiając ciało o dreszcze. Niestety zauważył.
- Ej, co się dzieje? - niestety przybliżył swoje ciało do mojego, obejmując mnie w ciasnym uścisku.
I niestety zaczęłam beczeć.
Co było potem? Cóż, zanim się uspokoiłam minęło co najmniej 10 minut i wtedy już musiałam się do wszystkiego przyznać, w takiej sytuacji nie miałam już wyjścia.- Teraz powiesz mi o co chodzi?
Zaciągnęłam nosem biorąc głęboki oddech.
- Zanim Ci powiem, chce żebyś wiedział, że się cieszę z twojego szczęścia i życzę wam dobrze.
Matt skinął głową chłonąc każde moje słowo, jakby chciał zapamiętać wszystko co mam mu do przekazania. Ale nie spodziewał się, kolejnego zdania.
- Chciałam Ci powiedzieć, że Cię kocham i dlatego tak się zachowywałam jak zobaczyłam was razem - powiedziałam to szybko mając nadzieję, że nie zrozumie, a słowa wypowiedziane zabrzmią łącznie. Myliłam się i to bardzo.
Przyjaciel zachłysnął się powietrzem i biorąc głęboki oddech, spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, żadne z nas nie wiedziało jak skomentować tą sytuację, zabrakło nam słów. Było mi głupio, naprawdę źle się czułam z tym, że mu to powiedziałam, więc spuściłam głowę i podniosłam się z zamiarem pójścia gdziekolwiek, byle nie zostawać tutaj.
- Kate poczekaj - słowa Matta zatrzymały mnie na chwilę, ale nie pozwoliły na spojrzenie w jego piękne oczy.
- Daj spokój - odpowiedziałam drżącym głosem.
- Ja.... przepraszam... nic nie zauważyłem... Kate tak mi przykro - przy ostatnim słowie głos mu się załamał - Nie chciałem Ciebie zranić.
- Wiem Matt i nie masz za co mnie przepraszać, nie twoja wina, że kochasz kogoś innego.
- Ale zraniłem Ciebie.... zawiodłem jako przyjaciel.
- Nie mów tak, wcale mnie nie zawiodłeś, to tylko moje głupie serce nie chce mnie słuchać, ale kocham też Amandę, więc przeżyje - wzruszyłam ramionami będąc w tej chwili idealną aktorką.
- Kate... nie chce Ciebie stracić jako przyjaciółki, jesteś dla mnie bardzo ważna.
Podeszłam do chłopaka obejmując go. Nadal chciało mi się płakać, ale żadne z nas nie mogło nic zrobić, czasu nie da się cofnąć, nie da się zmienić biegu wydarzeń. Tak musiało już być i tyle.
- Ja też nie chce Ciebie stracić Matt. Jesteśmy przyjaciółmi i niech tak zostanie. Obiecaj mi tylko, że nigdy mnie nie opuścisz.
- Obiecuję - szepnął wprost do mojego ucha obejmując mnie jeszcze mocniej, mimo łez cisnących się do moich oczu doceniłam naszą rozmowę i wiedziałam, że mogę mu ufać. Wiem, że nasza przyjaźń będzie jeszcze musiała przetrwać wiele prób, a ta była jedną z najważniejszych i dopiero po czasie przekonamy się co z tego wszystkiego wyjdzie.
- Yghym... nie chciałbym przeszkadzać, ale zaraz wyruszamy - głos naszego nowego przyjaciela sprawił, że zeszliśmy na ziemię i lekko odskakując od siebie spojrzeliśmy na blondyna z zakłopotaniem.
- To... ja już pójdę. Zajmę nam miejsca - Matt puścił do mnie oczko i odszedł szybkim krokiem w stronę autokaru.
- Wszystko dobrze? - spytał Nick.
- Sama nie wiem - stwierdziłam. Nie docierało do mnie, że dosłownie chwile temu wyznałam swoje uczucia osobie którą kochałam i to bez wzajemności.
- Powiedziałaś mu? - blondyn przybliżył się do mnie patrząc w moje oczy, dłonią dotknął mojego policzka ścierając ślady moich łez. Uśmiechnęłam się na ten miły gest, zrobiło mi się lepiej na sercu i poczułam ulgę.
- Tak, trochę za późno, ale powiedziałam - wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem co mam Ci powiedzieć. Chciałbym jakoś pomóc. Jest coś co mogę dla Ciebie zrobić? - spytał całkiem poważnie. A ja? Ja zaczęłam się śmiać jak jakaś pusta idiotka. Chyba za dużo wrażeń jak na ten dzień.
- Przepraszam, ale nie poznaje Cie..
- Taa.. twardziel stał się zwykłą ciotą co? - zachichotał - Wybacz, ale w towarzystwie pięknych kobiet mięknę - blondyn błysnął swoimi białymi zębami obejmując mnie ramieniem.
- Jesteś cholernie wulgarny, ale pasuje Ci to
- Fajnie, że choć trochę poprawiłem Ci humor, ale czas na nas złotko - Nick złapał za moją dłoń prowadząc na ścieżkę.
- Chyba zaczynasz być sobą, strasznie się cieszę, bo zaczęłam się już bać, że ktoś Cię podmienił.
- Obiecaj mi coś - chłopak zignorował moją wypowiedź ciągnąc mnie do przodu, idealnie omijając wszystkie przeszkody, nie patrzył na mnie tylko rozglądał się na wszystkie strony.
- Co mam obiecać? - spytałam zatrzymując go w miejscu lekkim pociągnięciem. Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Że... jak wrócimy to pójdziesz ze mną na obiad.
Uniosłam brwi lekko zaskoczona zastanawiając się nad odpowiedzią. Ten koleś potrafił zaskakiwać.
- Ok... ale wolę pizze.
- Nie ma problemu - chłopak puścił do mnie oczko i ruszyliśmy w stronę nowego transportu z lepszymi humorami.
*****************************************************************************************
Przepraszam, że czekaliście tak długo, no ale w końcu się zmotywowałam i dodałam ten rozdział.
Mam dla was smutną wiadomość. Jak widzicie po tytule rozdziału jest on ostatni, nie mogłam tego ciągnąć jak jakąś telenowele, ale mam też dobrą wiadomość :D
Pojawi się jeszcze epilog... mam teraz trochę weny i pomysłu, więc powinnam dodać go w miarę szybko ;)
Tych dobrych wiadomości jest jeszcze więcej.... :D
Jak myślicie jak ta historia może się skończyć?

CZYTASZ
Przeznaczenie
Short Story- Oddaj to ! - Blondyn odsunął się o kilka kroków podnosząc ręce do góry. - A co dostanę w zamian ? - Kopa w dupe ! - krzyknęłam - Uuu nie dość, że ładna to jeszcze ostra, lubię takie. - puścił do mnie oczko. - Nie rób z siebie większego idioty ni...