W pogoni za przeznaczeniem

198 16 0
                                    

Może zacznę od początku ?
Byłam sobie taka Ja, prosta dziewczyna o imieniu Kate.
Nie wysoka, nie za mała o taka w sam raz, o pięknych i długich brązowych włosach i dużych niebieskich oczach... ciało modelki, tylko pozazdrościć..hmm. Oczywiście to wszystko to żart, no prawie wszystko. Ciała modelki nie mam, przy moim wzroście 160 z kapeluszem to raczej nie możliwie. Jestem zwykłą dziewczyną z poczuciem humoru i kochaną przyjaciółką. Chciałabym opowiedzieć wam o początkach mojej przygody i o tym, jak poznałam prawdę, prawdę o sobie. Wszystko zaczęło się od zwykłej i niezwykłej wycieczki szkolnej. W planach był wyjazd do Wrocławia, aby zobaczyć największe oceanarium w Europie, a mnie najbardziej interesowały rekiny i oczywista sprawa ocena końcowa z biologii. Musiałam napisać referat i wybrałam jeden z ciekawszych tematów - Ewolucja i tryb życia rekinów. Szczerze to nie lubiłam tego przedmiotu, ale nie miałam innego wyjścia. Jak to dobrze, że jadą ze mną moi kochani przyjaciele - Matt i Amanda. Znamy się od przedszkola, a z Mattem jeszcze dłużej, nawet się w nim po cichu podkochuje, a na tej wycieczce mam mały zamiar coś mu wyznać, nie chwaliłam się przyjaciółce o moich uczuciach. Jestem bardzo skrytą osobą i zawsze trzymam wszystko w tajemnicy. Co do samej wycieczki, mieliśmy jechać z jeszcze jedną klasą 2d. Znałam kilku idiotów, którzy niestety musieli z nami siedzieć w jednym autokarze...
Mieliśmy wyjechać z Torunia o 6 rano, żeby tego dnia zwiedzić po drodze Poznań i spędzić tam noc, ale przez trzech idiotów z klasy " D " wycieczka opóźniła się o godzinę, a to tylko dla tego, że im się wszystko pomyliło... ja jakoś w to nie wierzyłam. Miałam tylko nadzieję, że ten weekend nie będzie nudny, bo planowałam fajną imprezę z przyjaciołmi.
Autokar ruszył o 7:20 prowadził go nasz znany i sławny ze swej miłości do jedzenia, gruby Jack. Wszyscy byliśmy przygnębieni o tak wczesnej porze i do Poznania dotarliśmy zmęczeni, po zakwaterowaniu się w hotelu pozwoliliśmy sobie na długi odpoczynek.
O 13:00 zebraliśmy się pod czujnym okiem pani Marleny - nauczycielki od biologii i opiekunki naszej wycieczki. Wyglądała jak zawsze okropnie, jej siwe włosy były zwinięte w niedbałe "coś" co trochę przypominało kok. Miała zniecierpliwioną minę przez co jej zmarszczki wydawały się głebsze i mimo 35 lat wyglądała teraz na 50.
- Możecie się trochę szybciej ruszać ?! - krzyknęła do naszej klasy.
Chyba zapomniałam wspomnieć, że pani Marlena jest wredną suką i najgorszym nauczycielem w szkole.
Ustawiliśmy się i ruszyliśmy w stronę autokaru, by powoli sunąć w stronę jeziora Maltańskiego. To był jedyny dzień rozrywki, bo jutro czekał nas dzień pełen pracy. Wycieczkę rozpoczęliśmy od kolejki parkowej, by wzdłuż brzegu podziwiać piękną Maltę, oczywiście nie wspomne tu o głupich poczynaniach chłopaków z klasy "D", którzy próbowali wyrzucić przez okno plecak pewnej dziewczyny piszczącej w niebogłosy. Wyobraźcie sobie tutaj minę pani Marleny. Jeden z chłopaków - Dan, trzymał torbę za oknem. Był postawnym chłopakiem o mocno umięśnionych ramionach. Jego czarne włosy były spięte w mały kucyk, a twarz miała idealne męskie rysy. Myślę, że gdyby nigdy nic nie mówił mógłby zawrócić nie jednej dziewczynie w głowie. Ale jego inteligencja... przepraszam, ale nie powiem, że była zerowa bo to niestety dla niego za dużo. On miał mózg 2 letniego chłopca. Dosłownie.
Oprócz Dana przy oknie stał James, który przytrzymywał dziewczyne, chłopak był całkowitym przeciwieństwem tego durnia, bo był cholernie przystojnym kujonem. Mimo jego chudych ramion i tyłka, najbardziej uwagę przyciągały jego pełne usta i zielone duże oczy, które zawsze patrzyły z zaciekawieniem. Mimo tego, że był idiotą zachowując się często jak niedojrzały dupek tak jak w tej właśnie chwili. Chodziły słuchy, że jest gejem i ma stałego chłopaka. Aż się dziwię, że ci debile Dan i Nick się z nim trzymają. Nie to, że ja mam coś przeciwko innej orientacji, ale właśnie oni na takich wyglądali.
A co do Nicka... siedział, a raczej leżał na siedzeniu i zwijał się ze śmiechu. Oto dupek nr. 3 miał blond włosy, teraz rozczochrane na wszystkie strony i czarne oczy spoglądające złośliwie na wszystkie strony. Jego chytry uśmieszek nie znikał z twarzy, gdy wraz z przyjaciółmi przyglądaliśmy się całej sytuacji. Tego chłopaka nikt nie mógł rozgryźć. Był wredny i często się bił ze wszystkimi, co chwilę zmieniał swoje dziewczyny i najbardziej dominował w szkole. Oprócz dziewczyn z klasy sportowej i nas wszyscy bali się tej trójki idiotów.
Niestety chłopcy z klasy "D" musieli skończyć swoje poczynania, gdyż dotarliśmy na miejsce. Czyli to upragnionego zoo.
Mieliśmy okazję zobaczyć żyrafy, tygrysy, lemury czy nosorożce. Ale przy panterze śnieżnej naprawdę się przeraziłam, leżała przed wybiegem a jej ogon merdał groźnie na wszystkie strony. Wielki kocur był biały, a jego sierść pokrywały czarne plamki. Spojrzenie miał utkwione we mnie...
- Buu!! - usłyszałam tuż koło swojego ucha.
Pisnęłam przerażona i skoczyłam na bok.
Nick stał z głupim uśmieszkiem, a jego kumple zwijali się ze śmiechu.
- Porąbało Cię pajacu ?! - krzyknął Matt podchodząc do blondyna.
- Sorka Kate ! - powiedział w moją stronę Nick wyciągając dłonie przed siebie w geście obrony - Słodko wyglądałaś patrząc na tego kociaka ! A to był taki niewinny żart - puścił do mnie oczko i odszedł w drugą stronę ze swoją bandą.
- Wszystko w porządku? - spytał przyjaciel.
- Taa... - odpowiedziałam
- To idiota nie zwracaj na niego uwagi - przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie i odwróciła w stronę klatki.
- Kate ?!- zawołała
- Tak ?
- Ta pantera jest jakaś dziwna - stwierdziła.
Obróciłam się w jej stronę i dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy bardzo blisko krat, a wielki kot stoi oparty o nie dwiema łapami i groźnie na mnie patrzy.
- Lepiej stąd chodźmy - złapałam Amande za ramie i wtedy pantera wydała z siebie głośny ryk jednocześnie naskakując na ogrodzenie. Pisnęłam jak nastolatka i razem z dziewczyną zrobilysmy kilka kroków do tyłu.
Nie wiadomo skąd pojawił się pracownik z zoo prosząc o odejście z tego miejsca, stwierdził pod nosem, że zwierzę wcześniej się tak agresywnie nie zachowywało, co przeraziło nas jeszcze bardziej.
Matt objął mnie ramieniem i uśmiechnął się tajemniczo.
- Chodźmy stąd
- Gdzie ? - spytałam zdezorientowana
- Na imprezkę.
Przyjaciel puścił do mnie oczko, a ja ucieszyłam się jak małe dziecko zapominając o całym zajściu. Po chwili dołączyła do nas Amanda zarzucając sobie rękę przyjaciela na ramię.
- Zrywamy się ? - spytała podniecona.
- A co z Marleną?
- Jest zbyt głupia żeby zauważyć brak obecności najlepszych uczniów z jej przedmiotu.
- No tak to prawda - przyznałam rację przyjacielowi i mocniej wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
Matt kiedyś był chudym i bardzo niskim chłopcem, a w dodatku bardzo nieśmiałym. Byliśmy skazani na swoje towarzystwo od samych narodzin, ponieważ nasi rodzice się bardzo przyjaźnili. Więc od momentu kiedy zrozumiałam czym jest miłość, nasza przyjaźń z mojej strony przybrała inne barwy. Obwiniałam się często za niedojrzałość, bałam się to wszystko wyznać i zawsze czekałam na odpowiedni moment, który niestety trwał już od kilku dobrych lat.
Szliśmy w stronę hotelu, by przygotować się na potajemną imprezę.
Ja ubrałam się w czarną sukienkę, sięgającą mi do połowy uda. Do tego dobrałam czarne buty na obcasie i skórzaną czarną kurtkę, włosy delikatnie zakręciłam spinając je na bok. Makijaż nie był zbyt mocny, ponieważ nie lubiłam się malować. Wytuszowałam tylko rzęsy, a na usta nałożyłam czerwoną szminkę, po obejrzeniu się w lustrze jestem w stanie stwierdzić, że Matt będzie na pewno pod wrażeniem.
Wyszłam z łazienki przyglądając się swojej przyjaciółce, która męczyła się z założeniem kolczyków.
- Pomóc Ci? - spytałam.
Amanda była o kilka centymetrów wyższa ode mnie, jej długie blond włosy, które wyprostowała sięgały jej teraz do tyłka. Miała na sobie czerwoną sukienkę z dużym dekoldem, w porównaniu do mnie miała się czym pochwalić.
- Spokojnie zaraz się z tym uporam - powiedziała posyłając mi szczery usmiech. Usta pomalowała na różowo, a policzki delikatnie podkreśliła brązerem. Patrzyła na mnie zaskoczona spod sztucznych rzęs.
- To na pewno ty ? - Amanda podeszła delikatnie pukajac mnie w ramie.
- Aż tak źle ? - spuściłam wzrok, oglądając swoje paznokcie. Po chwili usłyszałam głośny śmiech i zobaczyłam przyjaciółkę, która mocno trzymała się za brzuch. Przez jej ciało przechodziły dreszcze. Miała niezły ubaw.
Ominęłam ją i spojrzałam w lustro by poprawić sobie włosy.
- Przepraszam, wyglądasz bardzo ładnie, ale miałaś taką zabawną minę, że nie mogłam wytrzymać - usłyszałam koło ucha.
- Ta. Ty teraz też zabawnie wyglądasz. Zwłaszcza z tą rozmazaną szminką - powiedziałam złośliwie.
- Co ?! Gdzie ? - dziewczyna spojrzała w lustro i zaczęła dokładnie się sobie przyglądać.
Zaczęłam się śmiać powtarzając słowa przyjaciółki.
- Przepraszam, wyglądasz bardzo ładnie, ale miałaś taką zabawną minę, że nie mogłam wytrzymać.
- Idiotka.
Po chwili usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
- Dziewuchy gotowe na... - Matt stanął na środku pokoju i z rozdziawioną buzią lustrował spojrzeniem mnie i Amande.
- Długo będziesz tak stał ? - spytałam rozbawiona.
- Niech się chłopak nacieszy - zaśmiała się blondynka, łapiąc mnie za dłoń i obracając nas obie.
- Łał! Wy... to... - zaczął się jąkać podchodząc do nas.
- Wyduś to z siebie !
- Wyglądacie niesamowicie !
- Wiemy wiemy - Amanda puściła do mnie oczko, złapała mnie i Matta za rękę pociągająca w stronę wyjścia - Musimy już iść, wiedźma nie może nas przyłapać.
Do SQ klub dotarliśmy bardzo szybko i zajęliśmy miejsca przy wcześniej zarezerwowanych stolikach. Tak, przyjaciel o wszystko się postarał.
Matt wyglądał dziś naprawdę bosko. Miał na sobie białą koszulę rozpieta tuż przy szyi, czarne rurki i do tego białe buty nike. Przez cały wieczór nie mogłam się na niego napatrzeć.
- Moje dwie piękne kobiety - chłopak objął nas i mocno do siebie przytulił - Wiecie, że was bardzo kocham?
- O matko ! - jęknęła Amanda - Zaczyna się.
Wybuchnęłam śmiechem. Byliśmy już nieźle wstawieni, świetnie się razem bawiliśmy.
- Chodźmy tańczyć! - wstałam gwałtownie, trochę się chwiejąc.
We trójkę ruszyliśmy na parkiet. Cały świat wirował, Matt tańczył dosyć zabawnie co u mnie i Amandy wywoływało niespodziewany śmiech. Marzyłam by zatańczyć sama z przyjacielem, ale nie mogłam zostawić blondynki samej na parkiecie.
Nagle poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach, przez chwilę miałam zamknięte oczy i tańczyłam jak w transie, czując buzującą we mnie krew wymieszaną z alkoholem. Obróciłam się plecami i zaczęłam delikatnie ruszać biodrami, gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Matta, który właśnie obkręcał Amande i robił dziwne wygibasy. Uśmiechnęłam się pod nosem. Widok był naprawdę komiczny.
Ale zaraz... kto ?
Okręciłam się gwałtownie i prawie upadłam na parkiet, ale czyjeś silne ręce złapały mnie w ostatniej chwili stawiając do pionu i ratując przed pośmiewiskiem.
- Uważaj mała - chłopak pociągnął mnie w swoją stronę i ustawił prosto, jego ciemne oczy intensywnie wpatrywały się w moją osobe. Dopiero po chwili dotarło do mnie kto to jest.
- Odwal się ! - krzyknęłam.
Chłopak przez chwilę stał z głupim uśmieszkiem cały czas trzymając moją dłoń.
- Teraz się odwal ? - zapytał ściskając mnie mocniej - Przed chwilą było nam tak dobrze.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz