Wizja z przeszłości

38 5 1
                                    

Wszystko tętniło życiem. Z fontanny spływała przejrzysta woda, lekki szum mieszał się z dźwiękiem świergoczących radośnie ptaków. Gołe przed sekundą drzewo, teraz z zielonymi liśćmi kołysało się pod wpływem delikatnego ciepłego wiatru. Na huśtawce już bez śladu rdzy siedziała dziewczyna, bujając się delikatnie nuciła nieznaną mi melodię. Pokręciłam delikatnie głową mając nadzieję, że to co widzę to jakieś głupie złudzenie, i że zaraz wokół będzie noc. Niestety nic takiego się nie zdarzyło, a nieznajoma nadal była w tym samym miejscu. Nagle obróciła głowę w moją stronę, serce podskoczyło mi do gardła, wiedziałam, że się nigdzie nie ukryje.
Jej twarz wydała mi się dziwnie znajoma, czarne długie włosy opadały na jeden bok, a jej tak samo ciemne oczy wpatrywały się intensywnie w miejsce, które znajdowało się tuż za mną. Podeszła do mnie uśmiechając się. Wstałam delikatnie nie wiedząc jak zareagować, co powiedzieć.
- Przepraszam ja...
Czarnowłosa ominęła moją osobę, w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. Wstałam podążając za nią wzrokiem.
Tuż za ławką, na której siedziałam stał chłopak. Jego blond włosy zwinięte były w mały kucyk, jasne niebieskie oczy wpatrywały się w dziewczynę, która na jego widok rozpromieniła się i wydała z siebie okrzyk radości.
- Alan!
Czarnowłosa rzuciła mu się na szyję. Jej jasna suknia zaszeleściła pod dłońmi chłopaka, który złożył delikatny pocałunek na jej czole.
- Co ty tu robisz ? Nikt nie może nas zobaczyć - powiedziała, odsuwajac się delikatnie, ale dłonie nadal obejmowały chłopaka.
- Musiałem Cię zobaczyć.
- Ale to zbyt ryzykowne, mój ojciec...
- Wiem, ale muszę Ci coś powiedzieć.
Dziewczyna obróciła głowę w stronę wielkiego domu, który teraz wyglądał zupełnie inaczej, to już nie była ruina, tylko staroświecka willa z wielkimi kolumnami tuż przed wejściem i tarasem pełnym kolorowych kwiatów.
- Zaraz będą wołać na posiłek, pośpiesz się.
Chłopak skinął głową i klęknął na jedno kolano.
O mój Boże.
- Alicjo, jesteś najpiękniejszą i najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu i nie wyobrażam sobie nikogo innego u swego boku, tylko ty sprawiasz, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Chce dzielić z toba swoje życie do końca naszych dni, kochana zostaniesz moją żoną ?
Mimowolnie otarłam łze spływającą z mojego policzka.
Dziewczyna tylko skinęła głową, z tej odległości widziałam jak jej ramiona drżą z emocji i płaczu, po chwili szepnęła:
- Tak.
Obydwoje padli sobie w ramiona, a chłopak trzęsącymi się dłońmi założył Alicji pierścionek.
Stałam tak jeszcze przez chwilę czując się jak intruz, ale nie mogłam oderwać wzroku od tej pięknej historii.
Niestety nie trwało to długo, z tarasu dobiegł mnie dziewczęcy głos.
- Alicjo podano do stołu!
Spojrzałam za siebie. Na schodach stała dziewczyna w rudych włosach zwiniętych w wysokiego koka. Ubrana była w czarno-biały, wytarty ze starości strój pracowniczy, taki jak za dawnych czasów nosiła służba.
Ruda spojrzała na chłopaka z gniewem.
- Idę już Lariso! - odkrzyknęła tamta żegnając się z blondynem.
Przebiegła obok w ogóle mnie nie zauważając.
Dziewczyna o imieniu Larisa stała dalej na tarasie, a gdy tylko duże drzwi zamknęły się za nią ruszyła biegiem, doganiając chłopaka. Szarpnęła za jego ramię i coś mówiła gestykulując gwałtownie.
Z tej odległości niczego nie mogłam usłyszeć, ale musiało to być coś ważnego, bo z minuty na minutę mina chłopaka z zaskoczonej zamieniała się w poważniejszą. Blondyn skinął głową zgadzając się na coś i ruszył przed siebie. Ruda przeszła obok z dziwnym uśmiechem i weszła do domu.
Zrobiłam to samo, gdy dotarło do mnie, że i tak mnie nikt nie widzi.
Wszystko wyglądało tak jak przed tem, z tym, że antyki nie były przegniłe, a na środku wielkiego salonu postawiono ogromny stół, który uginał się pod ilością różnorodnego jedzenia.
Spojrzałam na schody i bez wachania ruszyłam na górę. Drzwi pokoju w którym wcześniej znaleźliśmy kartki były lekko uchylone, a ze środka dobiegał niewyraźny szloch.
Zajrzałam do środka.
Larisa siedziała na ziemi mocno szarpiąc za jedną z desek podłogi, drugą ręką co chwilę przeciarała łzy, które spadając zaczęły tworzyć ciemną plamę.
Usłyszałam lekkie pstryknięcie i w końcu deska ustąpiła, ukazując prostokątną ciemną dziurę.
Dziewczyna włożyła do środka dłoń, a po chwili trzymała w niej pamiętnik, i łańcuszek z kluczem na samym końcu.
Wstrzymałam oddech, nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Po chwili ona siedziała na wielkim łóżku i z zawziętością pisała na jednej z pustych kartek. Podeszłam do niej zaglądając przez ramię.

Dzisiaj o północy idę się z nim spotkać. Nie mogę pozwolić...

Nie zobaczyłam co jest napisane dalej, a zresztą, nawet nie musiałam.
Obraz postaci i cały pokój zaczął mi się zamazywać, tak jakby nagła mgła wtargnęła do pomieszczenia i zaczęła przykrywać całą ukazaną mi historię.
Powietrze stało się jednocześnie tak gęste, że nie mogłam zaczerpnąć tchu. Upadłam na kolana walcząc o każdy oddech.
Nagle zimny wiatr uderzył w moje ramiona, więc zaczerpnęłam mocno powietrza i otworzyłam oczy.
Noc, gwiazdy... wróciłam.
To musiała być jakaś wizja, ale dzięki temu zyskałam więcej informacji i teraz dobrze wiedziałam co robić.
Po chwili zauważyłam, że zaczął padać deszcz. Znaczy, musiał padać od jakiegoś czasu, bo moje włosy były całe mokre, nie wspominając o ubraniach.
- Co ty tu robisz?! - z prawej strony wyrósł nagle Nick. Podskoczyłam przestraszona, nie potrafiąc teraz okazać złości.
- Siedzę - odpowiedziałam.
- I mokniesz - dodał, na co ja tylko wzruszyłam ramionami. Myślami byłam w zupełnie innym miejscu.
- Chodź bo się jeszcze przeziębisz - blondyn wyciagnął w moją stronę dłoń, chcąc abym wstała. Nie miałam siły żeby się z nim kłócić. Wstałam, nie korzystając z jego pomocy i ruszyłam na przód domu, czując wzrok na swoich plecach.
Podeszłam powoli do wejścia próbując nie przewrócić się na pozostałościach po schodach.
- Weź moją bluzę - zaproponował chłopak.
- Nie dzięki - odparłam mocno szarpiąc za klamkę i prawie wpadając do środka.
Chciało mi się śmiać, bo musiało to dziwinie wyglądać, kiedy rękoma wymachiwałam przed siebie, aby nie upaść. W osatniej chwili Nick złapał mnie za biodra, dzięki czemu złapałam równowagę, ale szybko wyrwałam się prychając na ten gest.
Odwróciłam się w stronę salonu. Wszystko trwało dosłownie niecałą sekundę, zobaczyłam tylko dwójkę swoich przyjaciół, którzy oderwali od siebie swoje twarze i odskoczyli każde w inną stronę.
Stałam jak głupia nie mogąc niczego zrozumieć.
- To nie tak jak... znaczy.. - przyjaciółka zaczęła się plątać i dopiero teraz dotarło do mnie to, co zobaczyłam. Spojrzałam na Matta, który przyglądał mi się z czerwoną twarzą.
- Co to... co... wy.. - nie mogłam nic z siebie wykrztusić.
- Kate chyba jesteśmy Ci winni wyjaśnienia - powiedział chłopak, patrząc raz na mnie, a raz na przyjaciółkę, która po chwili skinęła głową.
Ale ja nie mogłam tego słuchać, przepraszam, ja nie chciałam tego słuchać.
- Nie! - krzyknęłam - Nie chcę tego słuchać!
Wyminęłam przyjaciół i szybko ruszyłam na górę, nie patrząc za siebie pozwoliłam, aby łzy popłynęły po moich policzkach.

***************************
Hej hej ;) mam nadzieję, że się podoba :D
Oczywiście czekam na gwiazdki od was i komentarze ;)

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz