Co roku pod koniec czerwca wyjeżdżam z rodzicami na wakacje, można nawet powiedzieć, że to taka tradycja, ponieważ jedziemy zawsze w to samo miejsce, a dokładniej do Londynu. Jestem jedynaczką i nigdy nie chcę mieć rodzeństwa.
Mój ojciec uparł się, żeby jechać "krótszą" drogą przez las, a ja udawałam, ze nie słyszę kłótni rodziców i słuchałam muzyki z IPhone'a. Nagle coś brązowego wyskoczyło na jezdnię, to był jeleń. Tata jest miłośnikiem zwierząt i na pewno nie potrąci stworzenia. Próbując go ominąć wjechał do rowu i razem z jej matką wypadli przez przednią szybę w samochodzie. Jedyne co pamiętam przed straceniem przytomności to widok umierających rodziców.
'Jasno.' Mruknęłam i przymrużyłam oczy.
Dopiero po chwili zorientowałam się gdzie jestem, byłam w szpitalu. Po chwili przyszedł do mnie lekarz, przeprowadził jakieś podstawowe badania i poinformował mnie, że robili "wszystko co mogli, ale nie udało im się uratować moich rodziców. Po tej wiadomości pojedyncza łza spłynęła mi po policzku i nie odzywałam się już do nikogo w szpitalu. Kilka dni później dowiedziałam się, że wychodzę następnego dnia i będę musiała mieszkać przez dwa lata w domu dziecka.
'Jest pani pewna?' Zapytałam zdenerwowana, a moje oczy się zaszkliły.
'Brawo Alice! W końcu coś powiedziałaś! Eh niestety tak. Chyba, że...' Nieznana mi kobieta przerwała, wyglądała jakby wpadła na jakiś pomysł.
'"Chyba, że..." co?' Powtórzyłam niecierpliwie.
'W sumie to jak byś znalazła kogoś z rodziny kto mógł by cię przygarnąć to nie trafiła byś do domu dziecka. Masz może taką osobę?' Zapytała najwyraźniej zaciekawiona.
'Moją jedyną rodziną jest daleka ciotka, ale zobaczę co da się zrobić.' Odpowiedziałam podekscytowana.'
'To świetnie zostawiam cię samą. Możesz zadzwonić z telefonu szpitalnego jest on na końcu korytarza. Jeśli chodzi o twoje rzeczy to byłam u ciebie w domu i je spakowałam, są pod łóżkiem w walizce.' Rzuciła i wyszła z mojego tymczasowego pokoju.
'Okay.' Mruknęłam do siebie.
Czyli może być jednak dla mnie jakaś nadzieja, hę? Dawno nie widziałam z ciocią, to już chyba trzy lata, ale mam nadzieję, że zrozumie moją sytuację i mnie przyjmie. Z tego co mi wiadomo ma syna, którego jeszcze nie poznałam, ma chyba na imię Tristan, a, hm ile ma lat? Osiemnaście? Będę musiała się jej dopytać.
Poszłam do wskazanego miejsca i wybrałam numer zapisany w swoim telefonie, który znalazłam na krześle obok mojego łóżka szpitalnego. Zadzwoniłam i otrzymałam twierdzącą odpowiedź. Miałam ochotę nie wiem, skakać, piszczeć i krzyczeć ze szczęścia, ale nie miałam na to siły, a poza tym byłam w szpitalu. Od razu zawiadomiłam poznaną mi przed chwilę kobietę, a ona zadzwoniła do niej jeszcze raz, że omówić szczegóły przyjazdu. Wyszło na to, że miałam wyjechać już jutro.
Nie mogę się doczekać!

CZYTASZ
New Life. The Vamps fanfic.
FanficGłówna bohaterka Alice ma 16 lat. Jadąc na co roczne, rodzinne wakacje miała wypadek samochodowy. Jako jedyna przeżyła. Nie miała gdzie mieszkać więc o pomoc zgłosiła się do dalekiego kuzyna Tristana. Miał on 18 lat. Jego rodzice wyjechali na całe w...