Rozdział 10

162 8 6
                                    

/Lucy/
-Jak to jesteś starsza od tej planety?-spytał zdezorientowany Natsu. Wstałam z niego i opuściłam kopułe. Ruszyłam w strone Igneela. Gdy już do niego doszłam, szepnełam mu na ucho:
-Wracajmy, bo będzie mnie o wszystko wypytywać.
-To im wszystko powiedz, nie oszukuj ich.-odszepnął. Weschnełam. Przyłożyłam dwa palce do skroni i odwróciłam się do gildii.
-Czy każdy mnie słyszy?-spytałam pod wpływem magi która podwyższa ton głosu. Wszyscy kiwneli głową.-A więc, wszystko co o mnie wiecie to kłamstwo, wspomnienia ze mną to też kłamstwo, sama się dowiedziałam o tym nie dawno, Makarow nie jest moim dziadkiem, a Laxus bratem.-łzy zaczeły lać się po moich policzkach.-Nie byłam więziona w wieży niebios i jestem starsza nawet od wszechświata. Nie jestem smoczą zabójczynią, lecz upadłą pierwszą. Znam każdą magie, lecz moim "żywiołem" jest złoty ogień. Pierwsza to istota która stworzyła światy. Lecz i tak was kocham, wiem że mnie znienawidzicie.-nie chcąc słuchać tego co chcą mi powiedzieć odkryłam swe skrzydła ze złotych piór i wzbiłam się w powietrze.
-Lucy!!!!-słyszałam krzyki wszystkich lecz Natsu krzyczał najgłośniej. Nie chciałam tego słuchać, poleciałam do gildii Szablozębnych. W drzwiach widziałam wychodzących Stinga i Rogua. Wylądowałam przed nimi z łzami w oczach. Sting spojrzał na mnie z uczuciem i zmartwieniem.
-Sting.-wychlipiałam.
-Lucy? To ty?-niewiele myśląc przytuliłam się do niego.-Co się stało?
-Poznali prawdę.-Sting też był pierwszym, znał prawdę od samego początku, tylko on mógł mnie zrozumieć, pocieszyć i wesprzeć. Odkrył swoje białe jak u anioła skrzydła i wzbił się ze mną w powietrze. Był o wiele silniejszy niż ja. Pozwolił mi się wypłakać w niego jak w poduszkę, tak go też potraktowałam i zasnełam (Ty zła kobieto!!!).
Obudziłam się na klatce piersiowej Stinga. Igneel wiedział że jak znajdę miłość swojego życia to go zostawię. Czułam się wolna, bez zmartwień, ale przy Stingu.
-Obudziłaś się księżniczko?-boże... On mnie nazwał księżniczką i ta jego poranna chrypka.
-Jesteś bardzo wygodny. Mogłabym się tak budzić co ranek.-powiedziałam uśmiechnięta i przytuliłam się do niego.
-Ja też, lecz wolałbym coś bardziej czułego.-zanim się zorientowałam całowaliśmy się. Uśmiechał się, czułam to. Ktoś zapukał do drzwi, oderwaliśmy się od siebie. Teraz się zorientowałam że Sting zwisał nademną, a ja leżałam na plecach pod nim i był bez koszulki.
-O co chodzi Rogue?-spytał Sting.
-Czas na śniadanie.-wstaliśmy. Sting ubrał niebieską koszulkę do tych czarnych dresowych spodni w których spał. Ja ubrałam to co mi dał Sting, znaczy moje dawne getry, skarpety i z jego szafy wyciągnełam czarną koszulkę z białym nadrukiem "Dragon". Zeszliśmy do jadalni na śniadanie które składało się z jajka na bekonie.
-Nawet nie wieci jak mi was brakowało.-powiedziałam przy śniadaniu.
-Nam ciebie też brakowało.-powiedział Rogue. Rozmawialośmy jakieś pół godziny aż nie przerwał nam dzwonek do drzwi. Rogue poszedł otworzyć.
-Przepraszam Sting.-powiedziałam.
-Ależ nie ma za co.
-Nie prawda, zostawiłam was na prawie 3 lata, jest mi strasznie głupio, j-ja przepraszam.-wychlipiałam.
-Kochanie.-jak to pięknie brzmi w jego ustach, wstał i mnie przytulił.
-Dzięki Bogu że cie mam.-podniosłam głowę i musnełam swoimi ustami jego. Przez następną minutę wymienialiśmy się któtkimi całusami.
-Co on tam tak długo robi, nie żeby mi to przeszkadzało.-spytałam.
-Ah zapomniałem, Rogue ma dzisiaj randkę z Yukino.
-Łołoło ten Rogue?
-Tak, od tygodnia.-powiedział i musnął moje usta, całus przerodził się w pocałunek, a pocałunek w walkę. Sting chwycił mnie za pośladki i dźwignął do góry, owinełam swoimi nogami jego biodra. Sting zaczął się kierować na piętro, do jego pokoju.

No a więc tak... Te opowiadanie mi się jakoś jeszcze pisze ale reszty już nie będę pisała na 100% tu jak widać cuś jeszcze powstaje, pytanie do was (jak jeszcze ktoś tu jest) chcecie te +18 ze Stingiem czy nie?

Lucy Co Teraz Zrobisz? #Nie Dokończone#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz