Rozdział 6

320 18 5
                                    

-Pewnie każdy się martwi.-pomyślałam na głos wpatrując się w błękitną tafle jeziora za miastem. Piękny księżyc odbijał się w równie pięknym jeziorze. Rozebrałam się do nagości i weszłam powoli do zimnego jeziora, czułam się cudownie. W oddali, jakieś pół kilometra z tąd, usłyszałam kroki i głosy krzyczące moje imię, byli to smoczy zabójcy z Fairy Tail. Nie zwracałam na to uwagi i nadal pływałam na środku jeziora. Jak próbowałam stać to nie czułam dna więc było dobrze. Po chwili zza drzew wyłoniło się 3 mężczyzn i 1 dziewczynka. Natsu i Gaziell staneli jak wryci, Wendy zakryła twarz dłońmi, a Laxus stał cały czerwony ze złości.
-My cię szukamy po całej okolicy, a ty siedzisz sobie w jeziorze!-krzyknął.
-Laxi, o co ci chodzi? Kazali mi zejść z drzewa to poszłam do jeziora i może przestaniesz na mnie krzyczeć a się przyłączysz? Tak jak za dawnych lat, co?
-No dobra.-odwróciłam się do niego plecami a po 5 minutach czułam jak mnie przytula.-Tak jak za dawnych lat.-zanim zdążyłam coś powiedzieć byliśmy pod wodą. Wiedziałam o co chodzi, wyczarowałam bańki z powietrzem wokół mojej i jego głowy i popłyneliśmy na dno jeziora. Wysłałam telepatycznie wiadomość reszczy smoczym że mogą wracać do domów. Gdy to już zrobiłam, wyczarowałam sobie i Laxusowi ubrania i zaczełam tańczyć smoczy taniec, zawsze tak robiliśmy. Po okoła dwóch godzinach wyszliśmy z wody, pozbieraliśmy ciuchy i poszliśmy w strone gildi. Mianowicie on szedł bo ja siedziałam u niego na ramionach inaczej mówiąc niósł mnie na barana. Byłam tak senna i zmęczona że zasnełam w połowie drogi.
Obudziłam się wnioskując po Laxusie śpiącym obok mnie to w jego pokoju. Największe moje zdziwienie było takie że mnie tu przyniósł. Nie ważne że byłam ubrana w mój codzienny strój, nie ważne że spałam z facetam w łóżku, po prostu to dla mnie nic nienormalnego. Wstałam i dzięki mojej mocy wyszukałam kuchnie. Zaczęłam robić jajecznice. W połowie robienia w progu stanął Laxus w samych bokserkach.
-Ja się spało mojej kochanej księżniczce?-spytał.
-Wyśmienicie kochany onii-chan (braciszku).-odpowiedziałam kończąc śniadanie. Gdy zjedliśmy zaczełam zmywać naczynia.
-Gdzie masz znak swojej gildi?-spytał podejrzliwie Laxus.
-Odeszłam żeby dołączyć do gildi mojego onii-chan. Masz pomysł gdzie mogłabym zamieszkać?
-Mam jeden nie używany pokój więc możesz u mnie.
-Z przyjemnością.-odpowiedziałam z entuzjazmem.
-To teraz do gildi!-krzyknął Laxus. Wyszliśmy z jego domu, zdziwiło mnie to że był w samym środku lasu niedaleko jeziora. Szliśmy może z godzinę aż doszliśmy do gildi cały gwar ucichł, a ja z Laxusem udaliśmy się do gabinetu dziadka. Weszliśmy bez zapukania i usiedliśmy na sofie obok biurka za którym siedział dziadek.
-Jak już wiesz chce dołączyć.
-Tak wiem idź do Mirajane da ci znak należności do gildi.
-Ale ja chce starym sposobem.
-Nie pozwalam.
-Nie pytam o pozwolenie, Laxus działaj.
-Dobrze, przestań zrobie to.-położyłam się na sofie i wskazałam miejsce nad pempkiem. Dziadek podszedł do mnie i uśpił.
Ocknełam się w tym samym miejscu. Strasznie piekło mnis0e m7ejsce w którym miał być znak. Spojżałam. i tak jak oczekiwałam miałam wypalony znak gildi, obok moich nóg spała Hoshi na plecach miała złoty znak gildi. U mnie tylko pomalować i włala. Wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam, byłam na pierwszym piętrze. Laxus momentalnie zjawił się obok mnie z magiczną, srebrną farbą. Usiadłam na "ławce" na piętrze a blondyn pomalowałmi znak tak że po wypaleniu nie było śladu. Spojżałam jeszcze raz do gabinetu dziadka, Hoshi spała. Zeszłam na dół a gwar ucichł. Każdy spojżał na mnie, a potem na mój brzuch. Promiennie się uśmiechnełam i usiadłam przy barze. Biało włosa podeszła do mnie.
-Jestem Mirajane ale mów mi Mira. Chcesz się czegoś napić?
-Lucy. Mocnej herbaty z cytryną.
-Już podaje.-zaczeła robić herbatę. Rozejrzałam się po gildi w poszukiwaniu Erzy. Zauważyłam ją siedzącą przy stole z Natsu i dwoma innymi mężczyznami, czarno włosym i niebiesko włosym. Chyba zauważyła że im się przygląda i zachęciła do tego bym się do nich dosiadła. Niechętnie wziełam swoją herbate i do siadłam się do nich.
-Jestem Erza jak już wiesz, Natsu też znasz, a to jest Gray i Jelall.
-Miło nam.-powiedzieli Jelall i Gray.
-Mi również.-odpowiedziałm.
-Walcz ze mną Lucy!!!-krzyknął Natsu.
-Z miłą chęcią synu Igneela, króla ognistych smoków, zdrajcy mojej matki.-odpowiedziałam z pogardą, a wszyscy wokół wytrzeszczyli oczy.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Przepraszam że tak długo czekaliście ale moim zdaniem warto.

Lucy Co Teraz Zrobisz? #Nie Dokończone#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz