Rozdział 5: Panika w łazience

935 88 28
                                    

Nie minęło dużo czasu, kiedy Edd wrócił niosąc mały talerz z tostem w jednej ręce i miskę ryżu w drugiej. W pokoju nie było stolika, ale jemu to najwyraźniej nie przeszkadzało, bo usiadł w małej przestrzeni między stopami Tord'a, a drugim końcem kanapy. Szary kot natychmiast podniósł głowę i wstał, spacerując na nogach chłopaka i siadając na kolanach Edd'a. Chociaż trochę zawiedziony, dzięki wolnej przestrzeni mógł przyjąć miskę od Edd'a i położyć ją na kolanach.

- Jest trochę mdłe - powiedział Edd, drapiąc swojego kota pod brodą. - Ale będzie lepiej, jeśli później nie zwymiotujesz.

- Dziękuję - odpowiedział Tord, jego w jego umyśle nadal było pytanie, które chciał zadać. Będzie lepiej, jeśli zacznie od pistoletu, szczególnie, że on najbardziej mu dokuczał. Obudził się z tym kawałkiem żelastwa. Chociaż wydawał się bezwartościowy, może mógłby rzucić trochę światła na coś związanego z utratą pamięci. Poza tym, źle się czuł nie mając go przy sobie. Nie chciał go zostawić w miejscu, gdzie każdy mógłby go podnieść i zabrać.

- Wziąłeś może pistolet, który przy mnie był? - zapytał trzymając widelec wystający z miski, jednak nie podnosząc ryżu. - Był czerwony i miał ogromną dziurę z boku. W środku brakowało mu kabli i metalu.

- Och, masz na myśli swój pistolet do wykasowywania pamięci*? - odpowiedział Edd biorąc do ręki tost i odgryzając kawałek. - Położyłem go na stole w kuchni.

- Co? - odpowiedział Tord, zdziwiony tą odpowiedzią. Pistolet do wykasowywania pamięci? Co to do cholery było? Z tego co wiedział, rzeczy tego typu nie istniały. Chociaż uraz głowy czasami powodował utratę pamięci. Czy pistolet wykasowujący pamięć był powszechną rzeczą? Pod względem technicznym pamiętał samochody, ale może dzięki straceniu pamięci brakowało mu trochę informacji na temat wspólnych obiektów.

- Tak, musiałem się wrócić po niego i torbę, którą wtedy upuściłem. Położyłem go na stole, żeby Ringo nie mógł się do niego dobrać.

- Nie - odpowiedział Tord, pocierając prawą stronę czoła lewą ręką, zostawiając miskę z ryżem leżąca na jego kolanach, nietkniętą i niezjedzoną. Jego żołądek przestał wydawać dźwięki kilka dni temu, więc w tym momencie ból był dla niego normalny i łatwy do stłumienia. Pewnie jakaś jego część wiedziała, że lepiej jeść i chcieć to robić, jednak ciekawość chwilowo przeważała nad rozsądkiem. - Mam na myśli, co to jest? Co to pistolet wykasowujący pamięć?

- To pistolet, - odpowiedział Edd odstawiając talerz z tostem na róg kanapy, ostrożnie ustawiając go tak, żeby mógł wrócić do głaskania kota - który sprawia, że tracisz pamięć.

Rzucił okiem na miskę leżącą na kolanach Tord'a, zanim znów się na niego spojrzał i zmarszczył brwi.

- Musisz jeść. Najważniejszą rzeczą jest to, żebyś poczuł się lepiej. Nie zrobisz tego, jeśli będziesz mało jadł - skinął głową w stronę miski, a Tord zerknął w dół, patrząc na ryż. Wiedział, że musiał jeść. Nie starał się tego uniknąć, albo coś w tym stylu. Chciał tylko poznać odpowiedzi na jego pytania. Oczywiście, Edd mówił logicznie. Podnosząc lewę ramię, znowu wziął widelec i zaczął nim obracać, przewracając ryż.

- Tak, ale... - zaczął mówić, nadal lustrując wzrokiem miskę, kiedy ręka spoczęła na jego ramieniu. Chociaż dłoń nie była na jego zranionej ręce, cofnął się lekko spoglądając szybko na Edd'a, a później na ryż na kolanach.

- Wiem, że masz mnóstwo pytań, ale najpierw coś zjedz, dobrze? Nie musisz się spieszyć z dowiedzeniem się wszystkiego. Przede wszystkim poświęć trochę czasu i upewnij się, że dobrze się czujesz.

Nie zjadł jeszcze dużo ryżu, kiedy poczuł coś dziwnego w gardle i zaczął mu się skręcać żołądek, zostawiając go z wypełnioną do połowy miską. Po zdecydowaniu, że widocznie wystarczy mu tyle jedzenia, Edd zaciągnął go do łazienki i kazał usiąść na brzegu wanny. Zrobił to bez protestowania, niezgrabnie siadając na małej poręczy z ręką zwisającą u jego boku i spoglądając na Edd'a wyczekując dalszych instrukcji.

- Są tu kafle, więc łatwiej będzie to wyczyścić - wyjaśnił patrząc na ramię Tord'a.

- Mogę? - zapytał. Po krótkiej przerwie Tord skinął głową, a on delikatnie podniósł jego rękę. Powoli podniósł małe nożyczki i zaczął przecinać bandaże, zaczynając od nadgarstka. Warstwy tkanin spadły na podłogę kiedy zostały odcięte aż do jego łokcia. W połowie drogi zaczął zauważać prawdziwe oznaki urazu. Na jego ramieniu znajdowała się ogromna blizna. Z tego co widział była poszarpana na brzegach i miała coś na kształt ciemnoczerwonej pręgi w niektórych miejscach. Zajęło mu chwilę, żeby zorientować się, że w jego ramieniu znajdowały się metalowe zszywki, które były poplamione jego własną krwią. Następne cięcia ujawniały więcej ran i więcej krwi i więcej... i więcej...

Oddech uwiązł mu w gardle, gdy nagle się odsunął, szarpiąc ramię do tyłu, zbliżając je do klatki piersiowej.

- Przestań - szepnął trzymając swój nadgarstek pod bandażami i ranami, które zostały odsłonięte. Nie mógł tego zrobić. Źle się czuł już od patrzenia na swoją własną krew. Nie chciał zobaczyć, co znajdowało się pod bandażami. Jego żołądek przewracał się na samą myśl o tym. Miał zawroty głowy.

- Tord.

Znowu nie mógł oddychać. Było tak jak podczas burzy, tylko bez grzmotów i piorunów. Ale kiedy spoglądał na swoją rękę i widział czerwony i zszywki, nie mógł złapać oddechu. Jego ciało napięło się, gdy na jego ramieniu delikatnie spoczęła dłoń. Patrząc w górę, jego pole widzenia zamazało się, zanim zdążył się skupić na sylwetce Edd'a.

- Tord, wszystko jest w porządku.

- Nie - wykrztusił w odpowiedzi, kiedy inna dłoń uspokajająco poklepała go po plecach. Ramię trzymał blisko siebie, nie chcąc pozwolić na to, żeby Edd się do niego zbliżył. Nie chciał żeby ktokolwiek dotykał jego ręki. Będzie w porządku, dopóki nikt nie będzie jej dotykać.

- Tord, obiecuję ci, że wszystko będzie dobrze.

- Nie dotykaj mnie - odpowiedział, lekko zamykając oczy. Ręce na jego ramieniu i plecach natychmiast zniknęły, zostawiając go samego. W końcu odważył się otworzyć jedno oko, żeby zobaczyć co robi Edd. Usiadł na podłodze, obserwując go ostrożnie, ale już nie tak blisko i nie dotykając go.

- W porządku Tord. Nie będę już zdejmować więcej bandaży, dobrze? Po prostu musisz oddychać.

Przytaknął, nabierając płytki oddech. Było świetnie. Czuł się dobrze. Opatrunek mógł jeszcze trochę tam być. Przecież jeden lub dwa dodatkowe dni nie zrobią różnicy. Nie było tak źle, jak podczas burzy, jednak przerażała go myśl, że był tak blisko do przeżycia tego samego.

- Muszę chwilę pobyć sam - wyszeptał. - Przepraszam.

Zamknął oczy i słuchał w milczeniu, jak drzwi od łazienki otworzyły się, a później skrzypiąc zamknęły z miękkim łomotem. Wiedział, że i tak będzie musiał zdjąć bandaże. Rana mogła stać się niebezpieczna, jeśli się jej nie leczyło. Ale jak miał to zrobić, kiedy nie mógł patrzeć na własną rękę bez ataku paniki? Powoli podszedł do ściany i kliknął wyłącznik światła, pogrążając łazienkę w ciemności. Siedząc na podłodze, tulił swoje prawe ramię lewą ręką. Czuł się trochę lepiej bez ostrych świateł i ciszą w pomieszczeniu. Potrzebował kilku minut, wtedy będzie dobrze.

Tylko kilka minut, nic więcej.

---

*w oryginale "memory eraser gun"

Forget Me Not - Nie zapomnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz