Rozdział 3: Zagubiony i znaleziony

927 84 6
                                    

Drugiego dnia nie tylko okazało się, że jego fart zniknął, ale też spadł ze schodów i złamał oba kolana. Jego szczęście musiało być też hospitalizowane przez trzy tygodnie, zanim ostatecznie mogło wyjść na podróż do otwartej dziury i zgubić się w ściekach na wiele lat, jedząc tylko i wyłącznie szczury.

Drugiego dnia padał deszcz.

Został obudzony przez ciężkie krople wody, które spadały na jego twarz, napiął mięśnie i jęknął, zanim podniósł się z podłogi, osłaniając swój policzek lewą ręką. Na szczęście rana nie krwawiła, ale spadające na nią krople i tak go szczypały. Nie wiedział dlaczego jego ramię było obandażowane, a twarz nie. Może po prostu nie była taka istotna? Albo jego ręka wyglądała o wiele gorsza niż ranna twarz.

Krzywiąc się na tą myśl, chwycił swoją prawą rękę i delikatnie ścisnął bandaże. Mimo tego, że nacisk był bardzo lekki, to i tak poczuł przenikliwy ból, zaczynający się w jego ramieniu i plecach, przechodząc prosto w dół jego ręki, aż do czubków palców. Cicho syknął i przyciągnął swoje nogi bliżej klatki piersiowej, przypierając plecami do ściany, niedaleko której spał. To bolało. Powodowało większy ból niż krople deszczu, które uderzały jego policzek, chociaż ledwo co dotknął ramienia. Najwrażliwszy dotyk powodował nieprzyjemną reakcję.

Oczywiście wiedział, że rana schowana pod bandażami była poważna, domyślił się tego odkąd tylko zobaczył plamy krwi na opatrunku. Nie był żadnym ekspertem jeśli chodziło o medycynę, lub przynajmniej nie od czasu, kiedy się obudził, ale możliwość śmierci przez wykrwawienie ciągle nachodziła mu myśli. Wstrzymał na chwilę oddech, kiedy znów lekko położył rękę na swoim zabandażowanym ramieniu, zaciskając mocno oczy. Mógł teraz umierać, a nie miał możliwości żeby cokolwiek z tym zrobić. Nie mógł iść do szpitala po pomoc. Nie jeśli był poszukiwany. A bez wspomnień gdzie mogą się znajdować jego przyjaciele, był całkowicie odcięty od społeczeństwa i bez pieniędzy. Nie miał nikogo, kto mógłby mu pomóc.

Przełykając ślinę, skrzywił się z powodu narastającego wciąż deszczu, który szybko z mżawki przerodził się w wielką ulewę. Zakrywając swoją głowę kapturem, przyciągnął kolana bliżej ciała i garbiąc się, zwinął w kulkę, próbując chronić obandażowane ramię i zranioną twarz przed ciężkim deszczem. Odgłos rozpryskujących się na chodniku kropli wody szybko został zatarty przez gwałtowny dźwięk, który zablokował inne i wypełnił jego uszy. Jego powieki stawały się coraz cięższe, więc położył swoje czoło na kolanach, pozwalając wodzie wsiąknąć w jego bluzę, kiedy znowu powoli zapadał w sen.

BUUM

Krzyk rozlegający się z jego ust, został zagłuszony przez głośny trzask grzmotu tuż nad nim, do którego kilka chwil później dołączył jasny kształt błyskawicy na niebie. Zadzierając swoją głowę do góry, patrzył się na ciemne niebo, a jego oczy rozszerzyły się w szoku, kiedy nieboskłon znowu przeciął piorun, umiejscowiony zaledwie kilka kroków od poprzedniego. Przycisnął do siebie ręce, całe jego ciało się trzęsło. Jego serce biło głośno i szybko, jakby za każdym uderzeniem próbując wyrwać się z piersi.

Nie mógł oddychać.

Oddech opuścił go w krótkich sapnięciach, kiedy przewrócił się na bok i ledwo co zdążył podeprzeć ręką swoją twarz przed upadkiem na mokry chodnik. Bez znaczenia jak mocno się starał i tak nie potrafił zaczerpnąć powietrza. Kaszląc zacisnął zabandażowaną dłoń na klatce piersiowej, a jego serce łomotało mu w piersi. Pioruny nad nim szalały, a jego policzek płonął. Jego ciało było rozgrzane.

Nic nie widział.

Jego wzrok skoncentrował się na lewej ręce, która ledwo co utrzymywała jego twarz. Krawędzie jego widoku zmalały, zostawiając go z małą przestrzenią, przez którą widział tylko skrawek swojej dłoni . Z powodu widzenia tylko kątem oka, kolory nagle przed nim błysnęły.

Forget Me Not - Nie zapomnij mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz