- Mamo! Tato! Prezenty! - krzyczał Scorpius.
- Musimy wstać, prawda? - spytałam zrezygnowana.
- Tak powinni zrobić porządni rodzice. - uśmiechnął się i zamknął oczy.
Przewróciłam oczami i wstałam z łóżka. Delikatnym ruchem otworzyłam drzwi szafy i ubrałam rozkloszowaną, zieloną spódnicę oraz czarną bluzkę na długi rękaw. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.
Szybko zbiegłam ze schodów i znalazłam się przy moim synu.
- Mamo... teraz będzie śniadanie, tak? - spytał.
- Tak, ale możesz już otworzyć prezenty. - uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.
Szybko zrobiłam tosty i różdżką przeniosłam je na stół w salonie. Po chwili dodałam tam także szynkę, masło, ser i parę innych rzeczy.
W tym czasie na dół zszedł Draco w czarnym garniturze.
- Saro, zajmiesz się Scorpiusem, prawda? Ja będę musiał iść do Ministerstwa.
- Znowu? Po co oni cię tyle razy wzywają? Nie możesz sobie znaleźć jakiegoś zastępcy?
- Tym razem uda mi się wrócić na kolację. - powiedział uspokajająco.
- Ale przecież... po co musisz tam iść?
- Mają kolejne osoby do przesłuchania. Mam nadzieję, że nie będzie ich więcej niż dwadzieścia. - odpowiedział.
- Tylko nie bądź za surowy, pamiętaj co się stało w naszym przypadku. A, i weź śniadanie. - powiedziałam podając mu czarne pudełko.
- Dziękuję kochanie. - pocałował mnie w czoło, a zaraz po tym teleportował się do Ministerstwa.
Ja i Scorpius usiedliśmy do stołu, a blondyn był tak zainteresowany prezentami, że nie zauważył wyjścia Dracona.
- Scorpius? Wychodzisz dziś gdzieś? - spytałam.
- Yyy.. tak. Chcę się spotkać z Vanessą.
- Poznałeś ją w Gryffindorze? - spytałam zaciekawiona. Draco wpadł w szał, jak się dowiedział, że Scorpius nie trafił do Slytherinu.
- Niezupełnie. Ona jest ze Slytherinu. - wyjaśnił.
- Och, doprawdy? A znasz może jej rodziców?
- Tak, państwo Parkinson, jeśli się nie mylę.
Tego się nie spodziewałam. Nienawidziłam Pansy od pierwszej klasy. Naprawdę, akurat teraz mój syn musiał się zaprzyjaźnić z jego córką?
- Mam nawet dla niej prezent! Zobacz! - podał mi małą, czarną szkatułkę. W środku znajdowała się srebrna bransoletka z zawieszkami.
- Jest prześliczna.
- Myślisz, że jej się spodoba?
- No jasne.
Po śniadaniu zajęłam się sprzątaniem, a później - oglądaniem prezentów.
Jako pierwsze było czarne pudełko przewiązane srebrną wstążką. W środku był list i czarna szata, podobna do tej, jaką nosiłam, gdy należałam do śmierciożerców. Jedną zmianę stanowił znak węża z tyłu. Zajęłam się czytaniem listu.
Droga Saro,
Wiem, że za mną tęsknisz. Jednak mój czas jeszcze się nie skończył. Wszystko Ci wyjaśnię. Kiedyś.
T.R.~
Draco zastał mnie na kanapie. W ręce kurczowo ściskałam zwitek papieru.
- Kochanie... - wyszeptał kładąc mnie sobie na kolana. Mocno się w niego wtuliłam.
Powoli wyjął mi list z ręki i zaczął czytać. Widziałam na jego twarzy przerażenie.
- Gdzie Scorpius? - spytał chcąc zmienić temat, który bardziej powstał w naszych myślach niż w świecie realnym.
- Poszedł nocować u Vanessy. Jest tam też kilka innych osób ze Slytherinu.
Głowę przeszył mi straszny ból.
Jestem.
Ból minął. Wpatrywałam się przerażona w męża.
- On żyje.
Ledwie to wyszeptałam, zrobiło mi się ciemno przed oczami.
Ocknęłam się na łóżku. Widocznie Draco mnie przeniósł.
Powoli wyszłam spod ciepłej kołdry i podeszłam do stolika na którym były dwie kartki. Wzięłam pierwszą.
Kochanie wyszedłem do pracy, będę później niż zwykle, w Ministerstwie jest pełno pracy. Scorpius będzie o 15.00, a o 17.00 ma wcześniejszy pociąg do szkoły. Nie musisz mu nic kupować, był z Parkinsonami na Pokątnej.
Kocham cięDruga kartka była szara, pod tekstem znajdował się czarny wąż.
Jutro powiedz, że wyjeżdżasz w góry na kilka dni. Żeby odrobinę odpocząć. Na odwrocie masz napisane gdzie przyjechać.
T.R.Powoli odwróciłam kartkę.
Dwór Malfoy'ów.
CZYTASZ
Sara Malfoy
Hayran KurguUdało jej się ułożyć swoje życie na nowo. Jest szczęśliwa. Jednak co się stanie, gdy dawna miłość odżyje? Czy będzie w stanie zapomnieć o zmarłym bracie? I czy ten brat na pewno umarł?