Rozdział 5 "- On żyje"

889 93 20
                                    

- Mamo! Tato! Prezenty! - krzyczał Scorpius.

- Musimy wstać, prawda? - spytałam zrezygnowana.

- Tak powinni zrobić porządni rodzice. - uśmiechnął się i zamknął oczy.

Przewróciłam oczami i wstałam z łóżka. Delikatnym ruchem otworzyłam drzwi szafy i ubrałam rozkloszowaną, zieloną spódnicę oraz czarną bluzkę na długi rękaw. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.

Szybko zbiegłam ze schodów i znalazłam się przy moim synu.

- Mamo... teraz będzie śniadanie, tak? - spytał.

- Tak, ale możesz już otworzyć prezenty. - uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni.

Szybko zrobiłam tosty i różdżką przeniosłam je na stół w salonie. Po chwili dodałam tam także szynkę, masło, ser i parę innych rzeczy.

W tym czasie na dół zszedł Draco w czarnym garniturze.

- Saro, zajmiesz się Scorpiusem, prawda? Ja będę musiał iść do Ministerstwa.

- Znowu? Po co oni cię tyle razy wzywają? Nie możesz sobie znaleźć jakiegoś zastępcy?

- Tym razem uda mi się wrócić na kolację. - powiedział uspokajająco.

- Ale przecież... po co musisz tam iść?

- Mają kolejne osoby do przesłuchania. Mam nadzieję, że nie będzie ich więcej niż dwadzieścia. - odpowiedział.

- Tylko nie bądź za surowy, pamiętaj co się stało w naszym przypadku. A, i weź śniadanie. - powiedziałam podając mu czarne pudełko.

- Dziękuję kochanie. - pocałował mnie w czoło, a zaraz po tym teleportował się do Ministerstwa.

Ja i Scorpius usiedliśmy do stołu, a blondyn był tak zainteresowany prezentami, że nie zauważył wyjścia Dracona.

- Scorpius? Wychodzisz dziś gdzieś? - spytałam.

- Yyy.. tak. Chcę się spotkać z Vanessą.

- Poznałeś ją w Gryffindorze? - spytałam zaciekawiona. Draco wpadł w szał, jak się dowiedział, że Scorpius nie trafił do Slytherinu.

- Niezupełnie. Ona jest ze Slytherinu. - wyjaśnił.

- Och, doprawdy? A znasz może jej rodziców?

- Tak, państwo Parkinson, jeśli się nie mylę.

Tego się nie spodziewałam. Nienawidziłam Pansy od pierwszej klasy. Naprawdę, akurat teraz mój syn musiał się zaprzyjaźnić z jego córką?

- Mam nawet dla niej prezent! Zobacz! - podał mi małą, czarną szkatułkę. W środku znajdowała się srebrna bransoletka z zawieszkami.

- Jest prześliczna.

- Myślisz, że jej się spodoba?

- No jasne.

Po śniadaniu zajęłam się sprzątaniem, a później - oglądaniem prezentów.

Jako pierwsze było czarne pudełko przewiązane srebrną wstążką. W środku był list i czarna szata, podobna do tej, jaką nosiłam, gdy należałam do śmierciożerców. Jedną zmianę stanowił znak węża z tyłu. Zajęłam się czytaniem listu.

Droga Saro,
Wiem, że za mną tęsknisz. Jednak mój czas jeszcze się nie skończył. Wszystko Ci wyjaśnię. Kiedyś.
T.R.

~

Draco zastał mnie na kanapie. W ręce kurczowo ściskałam zwitek papieru.

- Kochanie... - wyszeptał kładąc mnie sobie na kolana. Mocno się w niego wtuliłam.

Powoli wyjął mi list z ręki i zaczął czytać. Widziałam na jego twarzy przerażenie.

- Gdzie Scorpius? - spytał chcąc zmienić temat, który bardziej powstał w naszych myślach niż w świecie realnym.

- Poszedł nocować u Vanessy. Jest tam też kilka innych osób ze Slytherinu.

Głowę przeszył mi straszny ból.

Jestem.

Ból minął. Wpatrywałam się przerażona w męża.

- On żyje.

Ledwie to wyszeptałam, zrobiło mi się ciemno przed oczami.

Ocknęłam się na łóżku. Widocznie Draco mnie przeniósł.

Powoli wyszłam spod ciepłej kołdry i podeszłam do stolika na którym były dwie kartki. Wzięłam pierwszą.

Kochanie wyszedłem do pracy, będę później niż zwykle, w Ministerstwie jest pełno pracy. Scorpius będzie o 15.00, a o 17.00 ma wcześniejszy pociąg do szkoły. Nie musisz mu nic kupować, był z Parkinsonami na Pokątnej.
Kocham cię

Druga kartka była szara, pod tekstem znajdował się czarny wąż.

Jutro powiedz, że wyjeżdżasz w góry na kilka dni. Żeby odrobinę odpocząć. Na odwrocie masz napisane gdzie przyjechać.
T.R.

Powoli odwróciłam kartkę.

Dwór Malfoy'ów.

Sara MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz