Rozdział 14

260 19 3
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy. Wzięłam z szafki nocnej swój telefon i sprawdziłam godzinę. Była 9:56 a.m. Lily już nie było w pokoju, ale co się dziwić. Ona zawsze wstała wcześniej. Postanowiłam się na razie nie przebrać. Wzięłam jeszcze swój telefon i wyszłam z pokoju. Weszłam do kuchni gdzie wszyscy już siedzieli, oprócz Lucy.
- Siadaj. Zrobiłem naleśniki.-Powiedział Liam. Pokiwałam głową i usiadłam obok Harrego. Mój brat podał mi talerz z 3 naleśnikami i sok pomarańczowy. Soph robiła coś na telefonie.
- O kurwa.- Powiedziała nagle dziewczyna.
- Nie przeklinaj.- Upomniał ją Liam.
- Zobaczcie sami.- Powiedziała i podała telefon Niallowi. Wszyscy wstaliśmy ze swoich miejsc i podeszliśmy do Nialla, aby sprawdzić o co chodzi. Na telefonie były zdjęcie Lucy, która obściskuje się z jakimś facetem, później wychodzi z nim z klubu i wsiadają do taksówki. Zdjęć było więcej i były one z wczoraj. Zanim cokolwiek zdążyliśmy powiedzieć, komórka Nialla dała o sobie znać. Wyciągnął ją z kieszeni i spojrzał na ekran.
- Modest.- Mruknął cicho i wstał od stołu, po czym wyszedł z pomieszczenia.
- No nieźle.- Skomentował Louis.
- Ciekawe co na to Modest.- Powiedział Harry.
Po chwili wrócił Niall.
- I co?- Spytał Liam.
Nialler zaczął opowiadać co mu powiedzieli. Byli mega wkurzeni na Lucy, a Niall ma z nią 'zerwać' już teraz. Blondyn był zadowolony z tego powodu. Nie ukrywam, że ja też byłam mega zadowolona.
****
Te 2 tygodnie minęły bardzo szybko. Lucy musiała wyjechać na następny dzień od tego incydentu ze zdjęciami. Obecnie wysiedliśmy z samolotu na lotnisku w Londynie. Przed lotniskiem czekały już na nas 2 auta. Ja jadę w aucie z Niallem, Louisem i Lilly. Jeśli chodzi o Nialla, to dalej jesteśmy przyjaciółmi, ale nasze relacje się polepszyły. Wybaczyłam mu w 100%. W LA byliśmy na 2 randkach i jak a razie wszystko zmierza w dobrą stronę.
Po 15 minutach samochód zatrzymał się pod domem. Zaraz za nami przyjechali Liam, Soph i Harry. Chłopaki wraz z ochroniarzami wnosili nasze walizki, a my z dziewczynami postanowiłyśmy zrobić coś do jedzenia. Z tego co wiem to Soph dzisiaj zostaje u Liama na noc. Ja pierw postanowiłam rozpakować swoje walizki, którą wniósł już do mojego pokoju Mark. Wysypałam ich zawartość na łóżko. Brudne rzeczy zaniosłam do pralni i od razu nastawiłam pranie. Kosmetyczkę zaniosłam do łazienki. Z garderoby wzięłam czystą bieliznę, spodnie dresowe z Nike i do tego białą bluzkę z długim rękawem, również z Nike.

Weszłam do łazienki i ściągnęłam z siebie brudne ubrania. Weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Gdy moje ciało i włosy były już porządnie wymyte, wyszłam na zimne kafelki. Wtarłam włosy i swoje ciało puchatym ręcznikiem. Założyłam bieliznę i wcześniej wybrane ubrania. Nie robiłam makijażu, ponieważ jest już 6 p.m. i nie mam zamiaru nigdzie już wychodzić. Zeszłam po schodach na dół i poszłam od razu do kuchni gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Chłopaki siedzieli w salonie i coś oglądali. Zabrałyśmy się za robienie kolacji. Postanowiłyśmy zrobić spaghetti. Po 40 minutach danie było już gotowe. Nałożyłyśmy na talerze i postawiłyśmy na stół. Zawołałyśmy chłopaków, którzy wpadli do kuchni i zabrali się za jedzenie. Zjedliśmy kolację w miłej atmosferze. Wszyscy poszliśmy do salonu aby obejrzeć jakiś film. W połowie filmu oczy zaczęły mi się już zamykać dlatego postanowiłam iść się już położyć. Pożegnałam się z resztą i poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i weszłam na łóżko. Przykryłam się kołdrą i po chwili usnęłam.
*2 tygodnie później*
Od naszego powrotu z LA minęły 2 tygodnie. Przez ten czas dużo się wydarzyło. Postanowiłam dać Niallowi szanse. Jesteśmy ze sobą już tydzień. Rozprawa zbliża się wielkimi krokami. Został tydzień, a ja się coraz bardziej denerwuje. Liam zapewnia mnie, że wygra rozprawę, ale ja nie jestem tego taka pewna. Obecnie leżymy na kanapie w salonie i oglądamy jakiś film. Znaczy Niall ogląda, bo mnie on jakoś nie za bardzo nie interesuje. Nagle po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam z Nialla i poszłam do drzwi. Przede mną stała osoba, której najmniej bym się tutaj spodziewała. Mianowicie stała przede mną Lucy.
- Czego tu chcesz?- Warknęłam.
- Nie przyszłam do Ciebie, tylko do Nialla.-Odepchnęła mnie lekko na bok i weszła do domu za nim zdążyłam cokolwiek zrobić. Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu, gdzie była już ta suka i Niall. Podeszłam do mojego chłopaka, a on objął mnie ramieniem.
- Co ty tu robisz?- Warknął.
- Przyszłam ci coś dać.- Oznajmiła i zaczęła szukać coś w torebce. Podała to Niallowi. Było to zdjęcie USG.
- Jestem w ciąży. Z tobą Niall.
- To nie możliwe! Jaką mam pewność, że to moje dziecko?! Ojcem może być ten gościu z klubu, albo nie wiadomo z kim się jeszcze puściłaś!- Krzyczał, a ja szybko się od niego odsunęłam.
- Jestem pewna, że to jest twoje dziecko.
Nie wytrzymałam już tego i wbiegłam z salonu. Pobiegałam do swojej łazienki i zamknęłam drzwi na klucz
Usiadłam na rogu wanny i zaczęłam szlochać. Wzięłam kosmetyczne i wyciągnęłam z niej żyletkę. Ostatni raz robiłam to jakoś dwa lata temu. Wpatrywałam się w przedmiot w mojej dłoni. W końcu opuściłam swoje spodnie i przyłożyłam zimny przedmiot do uda. Zrobiłam jedno cięcie, później następne. Powtórzyłam tą czynność jeszcze kilka razy. Poczułam się trochę lepiej. Wytarłam rany i opatrzyłam je. Nagle w drzwi łazienki ktoś zaczął pukać. Nie zwracałam na to uwagi, ale po chwili pukanie zamieniło się w walenie.
- Mia otwórz te drzwi! Proszę cię. Kochanie otwórz. To dziecko nie jest moje.- Usłyszałam głos Nialla. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, ale wiedziałam że muszę z nim porozmawiać. Założyłam z powrotem swoje dresy i otworzyłam drzwi. Wyszłam z łazienki i stanęłam na przeciwko niego. Chciał mnie przytulić, ale szybko się odsunęłam.
- Mia..
- Nie.- Przerwałam mu.- Będziesz miał dziecko. Musisz się nim zająć tak samo jak Lucy. Ona potrzebuje teraz opieki. Nie zabiorę dziecku ojca. Z nami koniec Niall.- Ostatnie zdanie ledwo przeszło mi przez gardło. Kocham Nialla, ale nie mam wyjścia.
- Nie rób mi tego. Proszę cie, Mia. Ja nawet nie mam pewności czy to dziecko jest moje. Nie zostawiaj mnie.- Powiedział błagalnym tonem, a w jego ochach dostrzegłam łzy. Tak bardzo bym chciała go teraz przytulić i pocałować, powiedzieć, że poradzimy sobie razem, ale nie mogę.
- Kocham Cię, ale nie zabiorę dziecku ojca. Musimy się rozstać. Nie chce tego, ale nie mam wyjścia, Niall. Chciałabym być przy tobie, ale musisz zaopiekować się Lucy. A teraz wyjdź z mojego pokoju. Chce zostać sama.-Wyszeptałam nie patrząc na niego.
- Proszę cię, Mia. Kocham tylko Ciebie. Gdy dziecko się urodzi zrobię padania DNA. Ale nie zostawiaj mnie.
- Wyjdź!- Krzyknęłam.
- Proszę Cie...
- Powiedziałam wyjdź!- Po jego policzkach poleciały łzy. Bez słowa odwrócił się i wyszedł. Chciałam go zatrzymać, ale nie mogłam. Rzuciłam się na łóżko i szlochałam w poduszkę. Nie wiem ile tak leżałam płacząc, aż usłyszałam otwieranie drzwi od mojego pokoju.
- Skarbie nie płacz.- Usłyszałam głos Liama. Objął mnie swoimi ramionami i mocno przytulił. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Wiem co się stało. Niall nam powiedział. Siedzi w salonie i płacze. Rozumiem Cię. Na twoim miejscu postąpiłbym tak samo. Ale nie możesz się załamywać. Nie ma 100% pewności, że ojcem jest Niall.
- To boli, Liam. Tak cholernie boli. Może po prostu nie jesteśmy sobie pisani? Jestem zmęczona tym wszystkim. Ciągle jakieś problemy. Nie daje już rady.- Wyszeptałam.
- Pamiętaj, że na nas zawsze możesz liczyć. Musisz być silna. I powtórzę ci to jeszcze raz. To dziecko nie musi być wcale Nialla. Niestety tego dowiemy się dopiero jak ono się urodzi, ale trzeba być dobrej myśli. A teraz prześpij się trochę.
- A zostaniesz ze mną?- Spytałam z nadzieją. Potrzebuje teraz aby był obok mnie. Może on ma racje. Może to dziecko nie jest Nialla?
- Oczywiście.- Pocałował mnie w czoło i mocniej objął ramionami. Zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
*Perspektywa Nialla*
Gdy tydzień temu Mia, powiedziała mi, że jest gotowa abyśmy spróbowali być razem, byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Bardzo się cieszyłem. Ale zawsze musi się coś zjebać. Musiała przyjść Lucy i oznajmić, że jest ze mną w ciąży. Skąd ja mam pewność że to dziecko jest moje?! Nie wiadomo z kim się puszczała, a chce wrobić mnie! Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Mia ze mną zerwała. Ja ją na prawdę kocham i mi na niej zależy. Od czasu X-factora nie miałem żadnej dziewczyny, którą darzyłbym jakimś uczuciem. Zawsze były tylko ustawiane związki. Uczucie że mogę ją na zawsze stracić mnie zabija. Jak to dziecko się urodzi zrobię od razu badania genetyczne. Jeżeli okaże się że to moje dziecko będę na nie płacił. Nic po za tym. Teraz mam ważniejsze rzeczy na głowie. Muszę coś wymyślić aby odzyskać Mię. Zrobię wszystko, aby tylko do mnie wróciła.
- Barman!- Krzyknąłem.- Jeszcze raz to samo.
Barman podał mi szklankę whisky z lodem. Jestem takim idiotą. Ważniejsza była dla mnie kariera niż kobieta która kocham. A teraz ponoszę za to konsekwencję. Mogłem przynajmniej założyć tą pieprzoną gumkę, ale nie! Musiałem jej uwierzyć, że bierze tabletki! Oto największy idiota na ziemi, proszę państwa! Niall James Horan! Możecie mi bić brawa! Nie wyobrażam sobie co teraz czuje Mia. 2 dni temu opowiedziała mi swoją przeszłość. Nie spodziewałem się tego co taka drobna osóbka jak ona musiała tyle przejść w życiu. Miała za ledwie 15 lat. Jak bym dorwał skurwiela to zabiłbym go z czystym sumieniem. Obiecałem jej, że nigdy jej nie zranię
Niestety tera przeze mnie cierpi. Jak zobaczyłem łzy w jej oczach, kiedy Lucy dała mi zdjęcie USG moje serce pękło na kilka kawałeczków. Może lepiej, jak będzie trzymała się ode mnie z daleka? Przynajmniej nie będzie wtedy przeze mnie ciągle cierpieć.
- Jeszcze raz to samo.- Powiedziałem do barmana. Podał mi kolejną szklankę alkoholu. Nie wiem ile już wypiłem. Skończyłem liczyć na 6 szklance. A siedzę tu już ponad 2 godziny. Mój telefon ciągle dzwoni, ale nie przejmuje się tym. Mam ochotę się schlać do nieprzytomności. Czułem jak alkohol buzuje w moim organizmie. Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramie i odwraca w swoją stronę.
- Co ty odwalasz, stary?! Dzwonimy do Ciebie, a ty nawet nie raczysz odebrać! Martwiliśmy się o Ciebie!-Przede mną stał nieźle wkurwiony Liam.
- Zostanę ojcem! Muszę to przecież opić.- Mówię sarkastycznie.
- Niall...-Mówi już spokojnie, ale mu przerywam.
- Co, Niall?! Prawdopodobnie będę ojcem! Dziewczyna, którą kocham nad życie mnie zostawiła! Może mam się z tego cieszyć?! Ciekawe co ty byś zrobił na moim miejscu?! Ważniejsza była dla mnie kariera niż kobieta którą kocham.- Język mi się już plątał, ale miałem to w dupie. Chciałem się jeszcze napić. Dopiłem alkohol w szklance i machnąłem do barmana.
- Tobie już starczy stary.- Oznajmił. Położyłam pieniądze na ladzie i złapał mnie za ramie ciągnąc w stronę wyjścia.
- Zostaw mnie! Chce się jeszcze napić! Teraz tylko to mi zostało!- Zacząłem się szarpać, ale Liam tylko wzmocnił uścisk na moim ramieniu i wyprowadził z klubu.
- Niall do chuja!- Wrzasnął.- Alkohol nie rozwiąże twoich problemów! Zamiast pić w klubu, lepiej myśl jak ją odzyskać! Nie mogą patrzeć jak moja siostra i przyjaciel cierpią! Pomogę Ci, ale teraz pojedziesz ze mną domu i pójdziesz grzecznie spać, a jutro obmyślimy jakiś plan, abyś ją odzyskał.
- Dobra.-Mruknąłem pod nosem i grzecznie poszedłem z nim do auta. Lekko się chwiałem, ale jakoś razem rade. Wsiadłem na miejsce pasażera i zapiąłem pasy.
***
15 minut później byliśmy na miejscu. Liam pomógł mi dojść do mojego pokoju. Rozebrałem się i w samych bokserkach położyłem się na łóżku wtulając się w poduszkę. Po chwili usnąłem.
________________________
Najdłuższy rozdział jaki do tej pory napisałam! Mam nadzieje, że wam się spodoba i czekam na wasze opinie w komentarzach!
Do następnego miśki! 😘

Afire love |Niall HoranWhere stories live. Discover now