Dzisiaj jest dzień wyjazdu do Los Angeles. Bardzo się z niego ciesze, zwłaszcza że jadę tam z moją przyjaciółką. Aktualnie sprawdzam czy wszystkie potrzebny rzeczy spakowałam.
-Mogę wziąć już twoje walizki, Mia?-Spytał Mark. Ochroniarz chłopaków.
-Tak.-Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił. Wziął moje dwie walizki i wyszedł z mojego pokoju. Lily przyleciała z Nowego Yorku wczoraj.
-Mia musimy już jechać.-Oznajmił Niall. Pokiwałam głową i wzięłam swoją torebkę od Louisa Vuittona. Przeglądnęłam się jeszcze w lustrze i wyszłam z pokoju. Na dole już wszyscy na mnie czekali. Razem wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do dwóch samochodów. Ja byłam z Liamem, Soph i Lily. Niall, Harry i Louis pojechali drugim.
***
Po godzine wszyscy siedzieliśmy już w samolocie. Niestety musiała jechać z nami Lucy. Nie zbyt mi się to podobało, tym bardziej, że od momentu kiedy z Niallem wyznaliśmy sobie, że coś do siebie czujemy zbliżyliśmy się do siebie. Kilka dni temu rozmawialiśmy w nocy i Niall chciał abyśmy spróbowali być razem, ale się nie zgodziłam. Wyjaśniłam mu, że nie zniosłabym widoku jak przytula i całuję Lucy w miejscu publicznym. Że nie moglibyśmy nigdzie razem wyjść. Uszanował moją decyzję, a ja obiecałam mu że jak już 'zerwie' z Lucy to wtedy porozmawiamy o tym. Najbardziej niepokoją mnie SMS-y, które przychodzą mi od jakiegoś czasu od nieznanego numeru. Nikomu jak na razie o nich nie powiedziałam, ale zaczynam się bać. Gdy dostałam pierwszego SMS-a pomyślałam, że ktoś po prostu się pomylił. Ale dostaję je od jakiegoś czasu. I wydaję mi się jakby ta osoba mnie znała. Więc nie ma mowy o pomyłce. Gdy wrócimy z Los Angeles porozmawiam o nich z Ashtonem. Jest dobrym komputerowcem więc może dowie się coś o tym.
-Mia!-Zamyśleń wyrwał mnie krzyk Liama. Spojrzałam na niego nie wiedząc o co mu chodzi.
-Co?
-Wołam cię od 5 minut. Co się dzieje?
-Nic się nie dzieje.-Powiedziałam i lekko się do niego uśmiechnęłam.
-Przecież widzę. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.-Nie dawał za wygraną.
-Na prawdę nic się nie dzieję. Prześpię się trochę. Obudź mnie jak będziemy na miejscu.
-Dobrze.-Westchnął zrezygnowany. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam jedną z moich playlist. Chwilę później już usnęłam.
***
-Mia. Mia, obudź się.-Obudziło mnie szturchanie w ramię. Niechętnie otworzyła powieki.
-Hmm?-Mruknęłam ziewając.
-Dolecieliśmy.
-Okey. Już wstaje.-Schowałam telefon ze słuchawkami do torebki i wstałam ze swojego miejsca. Wysiadłam z samolotu, gdzie wszyscy już czekali tylko na mnie i Liama. Czekały już na nas dwa samochody. Jechaliśmy tak jak wcześniej. Spojrzałam na Nialla, ale od razu odwróciłam od niego wzrok, ponieważ pocałował Lucy. Chociaż wiem, że ona nic dla niego nie znaczy, to gdzieś w środku mnie to boli. Wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o szybę. Mam przeczucie, że stanie się tu coś złego. Zignorowałam to i patrzałam na krajobraz Los Angeles. Chłopaki wynajęli apartament na 2 tygodnie, bo stwierdzili że bez sensu jest mieszkać przez dwa tygodnie w hotelu. Dla mnie robi to większej różnicy. Po jakiś 20 minutach w końcu weszliśmy do naszego tymczasowego apartamentu. Apartament miał 5 pokoi, chłopaki chcieli aby miał 6, ale nie mogli takiego znaleźć. Ja jestem z Lily, Liam z Soph, Harry i Louis mają osobne, a Niall ma z Lucy. Nie jestem z tego ani trochę zadowolona, ale co ja mogę zrobić. Nic. Weszłyśmy z Lily do naszego pokoju. Było jedno wielkie łóżko. Nie przeszkadza mi to, ponieważ nie raz spałam już z Lily w jednym łóżku. Byłam wykończona. Cholerne strefy czasowe. Aktualnie w Los Angeles jest 8:30 a.m.
