*Tydzień później*
Minął tydzień od kąt dowiedziałam się, że Niall będzie miał dziecko i z nim zerwałam.
Przez cały tydzień praktycznie w ogóle nie wychodziłam z pokoju. Nie miałam ochoty na nic, nawet na jedzenie. Niall próbował ze mną porozmawiać, ale dla mnie temat jest zamknięty.
Dzisiaj jest rozprawa o to kto będzie sprawował opiekę nade mną. Strasznie się boję. Mam przeczucie, że coś się stanie. Na samą myśl, że zobaczę ojca chce mi się wymiotować.
Stoję przed lustrem i patrzę się w swoje odbicie. Mam na sobie czarne obcisłe jeansy, białą koszulę z czarnym kołnierzykiem na grubych ramiączkach i czarne szpilki.
- Mia, musimy już jechać.- Oznajmił Liam wchodząc do mojego pokoju. Był ubrany w czarny garnitur, a włosy miał zaczesane do góry.
Pokiwałam tylko głową i wzięłam swoją torebkę. Bez słowa wyszłam z mojego pokoju i zeszłam na dół.
- Dajcie znać, jak już będzie po rozprawie.-Powiedział Harry.
-Jasne.-Odpowiedział mu mój brat i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do auta i wyjechaliśmy z posesji naszego domu.
****
15 minut później byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z auta i weszliśmy do budynku. Pod salą w której miała odbyć się rozprawa czekał już nas adwokat, którego wynajął Paul. Ręce mi się trzęsły ze zdenerwowania.
- Będzie dobrze. Nie denerwuj się. Nie oddam cię mu, rozumiesz?- Obiecał mój brat po czym mnie przytulił. Adwokat powiedział, że musimy już wchodzić na sale.
*2 godziny później*
Wybiegłam z sali, a następnie z budynku. Nie mogłam uwierzyć, że teraz mam mieszkać ze swoim niby 'tatusiem'. Niestety Liam przegrał sprawę i teraz pełną opiekę ma nade mną mój ojciec. Nie wyobrażam sobie tego. Mam zamieszkać z człowiekiem, który porzucił mnie za nim się urodziłam? Przecież to jest chore! Słyszałam jak Liam woła moje imię, ale nie przejęłam się tym. Nie wiem nawet kiedy wybiegłam na ulicę. Ostatnie co słyszałam to krzyk Liama. Poczułam ogromny ból. Później była już ciemność.
*Perspektywa Liama*
Przegrałem rozprawę. To nie możliwe. Nie mogę znowu stracić Mii. Jestem przekonany, że ojciec przekupił sędziego. Na pewno tego tak nie zostawię i udowodnię, że ojciec przekupił sędziego. Mia od wybiegła z sali, a ja pobiegłem za nią wołając ją lecz nie reagowała. Wybiegła z budynku i zobaczyłem jak wybiega na ulicę, a prosto na nią jedzie ciężarówka. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Zacząłem krzyczeć, ale było z późno. Ciężarówka uderzyła w nią z dużą siłą. Odrzuciło ją kilka metrów do tyłu. Podbiegłem szybko do niej położyłem jej głowę na swoje kolana. Była cała we krwi i nie przytomna. Wokół nas zaczęli zbierać się ludzie i słyszałem jak wzywają pogotowie.
-Mia proszę cię, otwórz oczy. Słyszysz? Nie możesz mnie teraz zostawić!- Wyszeptałem szlochając. To wszystko przez skurwiela! Nagle przypomniał sobie o Mii! Po on to wszystko robi?! Gdyby nie on, ona teraz nie leżała by tu cała we krwi i nieprzytomna! Po chwili przyjechali ratownicy i położyli ją na nosze i wsadzili do karetki. Pobiegłem szybko do swojego auta. Wsiadłem do niego i odjechałem z piskiem opon. W drodze do szpitala złamałem chyba wszystkie przepisy drogowe, ale miałem to w dupie. Teraz najważniejsze jest życie mojej siostry. Gdy zaparkowałem na parkingu wyskoczyłem z auta i wbiegłem do szpitala.
- Przed chwilą przywieźli tu moją siostrę. Mia Payne, gdzie ona teraz jest?- Spytałem zdenerwowany recepcjonistkę.
-Pańska siostra obecnie jest na sali operacyjnej. Musi iść pan prosto na koniec korytarza i skręcić w prawo.- Wytłumaczyła. Skinąłem tylko głową i poszedłem tak jak mi powiedziała. Usiadłem na jednym z krzeseł i schowałem twarz w dłonie.
Jeżeli teraz ją stracę nie daruje sobie tego! Ona musi przeżyć! Wszystko jest takie pojebane!
Z drżącymi rękami wyciągnąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Nialla.
- I jak tam rozprawa?- Usłyszałem jego głos w słuchawce.
- Jesteśmy w szpitalu. Mia jest operowana.- Powiedziałem ocierając łzy z policzków.
- Jak to?! Co się stało?!
-Przegrałem. Ojciec dostał pełną opiekę nad nią. Wybiegła z sali, a następnie z sądu. Wbiegła na ulicę prosto pod ciężarówkę. Teraz jest na sali operacyjnej. Nic nie wiem! Nie wiem nawet w jakim jest stanie!
- Zaraz tam będziemy.-Oznajmił i się rozłączył.
Nie minęło 15 minut, a chłopaki byli już w szpitalu. Szybkim krokiem do mnie podeszli i bez słowa przytulili. Rozpłakałem się jak małe dziecko.
- Wszystko będzie dobrze, stary. Ona jest silna. Wyjdzie z tego, zobaczysz.- Pocieszał mnie Louis.
- Dzięki chłopaki, że jesteście.- Odsunąłem się od nich i usiadłem z powrotem na krześle.
- Jesteśmy przyjaciółmi i jesteśmy tu aby cię wspierać. Zawsze będziemy. Jesteś dla nas jak brat. Kochamy Cię, Li. I nie martw się. Ona jest silna. Ma dla kogo walczyć.-Powiedział Harry i objął ramieniem. Kątem oka popatrzałem na Nialla, który siedział pod ścianą i wpatrywał się w drzwi od sali operacyjnej. Przeżywał to tak samo jak ja. Widziałem, że Mia jest bardzo ważna dla niego i ją kocha. Po tym jak z nim zerwała załamał się. Przez ten tydzień cały czas pił i obwiniał się. Bolało patrząc jak dwie ważne osoby dla Ciebie cierpią. Próbowałem porozmawiać na ten temat z Mią, ale ona jest nie ugięta. Nie chciała w ogóle rozmawiać na temat Nialla i z nim samym też nie chciała rozmawiać.Po 5 godzinach z sali wyszedł lekarz. Poderwaliśmy się ze swoich miejsc i podeszliśmy do niego.
-Co z Mią?-Spytałem.
-Jest pan z kimś z rodziny poszkodowanej?
-Jestem jej bratem. Niech pan do cholery powie co z moją siostrą!- Nie wytrzymałem i krzyknąłem.
-Dobrze. Więc...--------------------
Krótki rozdział :/
Moim zdaniem to ff zaczyna robić się nudne. Znów zaczynam się zastanawiać nad zawieszeniem go...