Rozdział 1: "Może to ty jesteś tym aniołem? "

729 60 12
                                    

Kiedy jej ciało zderzyło się z ziemią, usłyszała chrupnięcie w prawej ręce. Krzyknęła głośno z bólu. Lądowanie nie było takie przyjemne. Powoli podniosła się do pozycji siedzącej. Ona żyje. Zerknęła w górę; dziura wydawała się być jeszcze dalej. Jakim prawem jeszcze oddycha? Czy czasem jej ciało nie powinno leżeć bez ruchu, z dziwnie powykręcanymi kończynami, a ona sama miała zapaść w wieczny sen?
Rozejrzała się dookoła. Była w dziwnym miejscu. Niby jaskinia, ale zauważyła cztery białe kolumny. A przed nią znajdowała się dziwna, fioletowa brama. Czyli coś tutaj mieszkało? A może mieszka nadal?
Próbowała się podnieść, podpierając się lewą ręką, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Do bolącej, najprawdopodobniej złamanej ręki doszedł bolący tyłek. Przeklęła cicho pod nosem.
- Pomocy! - krzyknęła, a jej wołanie rozniosło się echem. - Jest tu kto?! Niech ktoś mi pomoże!
Ale nikt nie przyszedł.
Westchnęła cicho. Poradzi sobie sama, tak jak przez ostatnie pięć lat. W końcu uda jej się wstać, a złamana ręka nie przeszkadza w chodzeniu. Znajdzie inny sposób, by umrzeć, skoro ten zawiódł.
Dosłownie pięć sekund później usłyszała ciche chrząknięcie. Zbawienie! Podniosła zaciekawiona głowę.
Zaniemówiła.
Przez bramę przechodziła koza. Ale nie taka zwykła koza. Jej wzrostu, z małymi różkami, długimi uszkami i dziecięcą niewinnością w zielonych oczach. Ciało było pokryte białym i - zapewne - mięciutkim futerkiem. Na czubku łebka sierść była artystycznym w nieładzie, co dodawało słodkości tej uroczej istocie. To dziwaczne stworzenie chodziło normalnie, tak jak ludzie. I, o dziwo, było tak samo ubrane, jak ona - tylko nie miało butów na stopach, a strój nie był podarty. Wyglądało na to, że jest płci męskiej.
"Czy tak wygląda niebo? Piekło? Czyściec? Chociaż nie... Nie wierzę w takie bzdety. A może za mocno walnęłam się w głowę...? O tak... To jest najlepsze rozwiązanie..."
Kozioł podszedł do niej bliżej, uśmiechając się przyjaźnie. Wyglądało to coraz bardziej realistycznie. Czyli ta dziura... Była przejściem do świata potworów. A raczej - do ich więzienia.
A może to była jej bujna wyobraźnia?
Wydawał się sympatyczny. Ale postanowiła trzymać go na dystans. Znała takie osoby. Z początku miłe, ty im zaufasz i bam! Wbiją ci nóż w plecy. Tylko... tak robili ludzie. Czy potwory też są takie złe?
- Emm... - potworek był zakłopotany. - Cześć? - Chara milczała. A może za chwilę się obudzi na swoim kawałku podłogi, obudzona przez ojca mocnym kopniakiem w brzuch? - To ty... wołałaś pomoc? - kiwnęła głową. Nadal biła się z myślami. Zaufać czy nie? - Co się stało? Jesteś ranna?
- Przy upadku złamałam rękę - mruknęła niepewnie, trzymając się za prawy nadgarstek. Bolało, ale nie tak bardzo jak na początku. Zdążyła się już przyzwyczaić do bólu. Rodzic fundował jej to codziennie.
- Och! Pomogę ci - wyciągnął futrzastą dłoń w jej stronę. Dwunastolatka spojrzała na nią nieufnie, ale przyjęła pomoc. Jej wcześniejsze spostrzeżenia okazały się słuszne; futerko było mięciutkie. Przez chwilę się zachwiała, ale koziołek zdążył ją złapać i przytrzymać, rumieniąc się przy tym delikatnie.
- Tak w ogóle... - zaczął, prowadzić ją w stronę bramy. - Jestem Asriel.
- Chara.

***

Asriel pragnął spotkać człowieka, odkąd jego mama opowiedziała mu o powierzchni. Uwielbiał przychodzić do Ruin, z cichą nadzieją, że jakiś się tutaj zjawi. Że ktoś zainteresuje się tą dziwną dziurą i przyjdzie to sprawdzić. Że ktoś zainteresuje się nimi.
Miał wiele wyobrażeń na ich temat. Ale ta dziewczynka nie spełniała żadnego z nich. Była wysoka, chuderlawa i zaniedbana. Pomyślał, że może u ludzi jest to normalne, dlatego nic nie wspominał. Postanowił podać pomocną łapę.
Dziewczynka, która przedstawiła się jako "Chara", wyglądała na nieco osłabioną. Dla pewności nadal trzymał ją za ramiona, zamierzając przeprowadzić ją przez całe Ruiny. Wierzył, że mama jej jakoś pomoże.
- Tutaj w Ruinach mamy taki jakby dom... Czasami przychodzę tutaj z mamą, ale zwykle wracamy na noc do pałacu... - postanowił jakoś ją zagadać. Miał nadzieję, że interesuje ją to, jak potworom się tutaj dzieje.
- Pałacu? - przerwała mu.
Właśnie wchodzili do pomieszczenia pełnego cukierkowych kolorów. Cegły były fioletowe, dróżka była fioletowa, a ziemia... też fioletowa. Asriel, mimo że uwielbiał spędzać tu dużo czasu, ale nie lubił takich kobiecych kolorów. Zerknął na Charę - dziewczynka skrzywiła się lekko.
- To nasz prawdziwy dom. Wiesz, moja mama jest królową, a tata królem! - w jego głosie zabrzmiała wyraźna duma.
- Czyli jesteś księciem - skwitowała.
- Dokładnie!
Kiedy mieli wejść po białych schodach, niespodziewanie dziewczynka odezwała się.
- Asriel... Co to? - wskazała palcem na kupkę krwistoczerwonych liści. Książę zmarszczył brwi.
- Liście?
- Nie... to... - wyrwała się z jego uścisku, wyciągnęła palce i zacisnęła je na nicości. Asriel zaczął się mocno niepokoić. To wyglądało dziwnie. Bardzo dziwnie.
- Chara...? - powiedział bardzo niepewnie. - Co ty robisz?
- Nie widziałeś tego? - odwróciła się.
- Czego?
- Dobra... nieważne - machnęła ręką. -Chodźmy dalej.
- Ręka cię już nie boli? - dopytywał koziołek. Zauważył, że poruszyła bardzo gwałtownie tą "złamaną" ręką.
- Nie. Najwyraźniej się tylko trochę potłukła
Następne pomieszczenie również było fioletowe, z równie fioletowymi wrotami. A na drzwiach, znak Królestwa Potworów. Uskrzydlone koło z trzema trójkątami pod nim.
- Co przestawia to... to coś? - Chara zmrużyła oczy, podchodząc do drzwi.
- To Delta Rune. Godło naszego królestwa - w głosie koziołka znów było słychać dumę. Sam popchnął drzwi, które z łatwością się otworzyły i przepuścił dziewczynkę w drzwiach. - Wiesz, że z tym godłem wiąże się pewna przepowiednia? Mama zawsze mi ją opowiadała! - postanowił poruszyć temat przepowiedni.
- Niby jaka? - dziewczynka chciała odzywać się jak najmniej. Z zainteresowaniem zaczęła podziwiać kolejny pokój. Był znacznie większy, z dwiema rzeczkami, nad którymi można było przejść drewnianymi kładkami. I nadal było cukierkowo.
- Że przybędzie do nas anioł, który widział powierzchnię, a potem Podziemie stanie się puste... Hej! - nagle go olśniło. - Może to ty jesteś tym aniołem? - w odpowiedzi usłyszał śmiech. - Z czego się śmiejesz?
- Z niczego... - uśmiechnęła się do siebie. -Jeżeli to ja jestem tym aniołem, to postaram się was uwolnić.

Chara || Undertale FF (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz