3.

287 20 2
                                    

Pierwsze co zobaczyłam to Sasori dosłownie biegający po salonie. Był zdenerwowany, wymachiwał rękami. Dalej w oczy rzuciły mi się jakieś walizki, ale nadal skoncentrowana byłam na brac....

Chwila moment.
Co robi tutaj Pakura? Przecież już była w tym miesiącu, to do niej nie podobne.
Rodzice też zachowywali się jakoś dziwnie.

Wyczułam spojrzenie Sasoriego na sobie.

-No proszę. Może powiecie Sakurze tę wspaniałą nowinę?! -krzyknął.

Nowinę?
Czyżby nowe dziecko?
Niee, oby nie.
Więc co?

-Dzieci spokojnie. -Rzekł jak zwykle opanowany tata. Nie miałam z nim zbyt dobrych relacji, chyba dlatego, że dużo czasu spędzał w pracy. Mniejsza o to.
-Mogę się łaskawie dowiedzieć o co tutaj chodzi? -nie wytrzymałam już.
-Sakuro, musieliśmy podjąć tę decyzję, to konie...
-Wyprowadzamy się. -przerwał Sasori.
Chwila.
CO?!
Ale....
-Co? Dlaczego? Gdzie? -pytałam szeptem czując łzy napływające do oczu.
Przecież.. Stracę ich wszystkich.
Sasuke, przyjaciół... wszystkich.
-Dobrze usłyszałaś. Przeprowadzamy się do Nowego Jorku. Dostałem awans i przenoszą mnie właśnie tam.
-Jedź sam. -słowa same ''wypłynęły'' z moich ust.
-Sakuro!- zwróciła mi uwagę mama. Nie obchodziło mnie to.
-O nie nie, kochane dzieci. -zaśmiał się tata. -Musicie być konsekwentni odnośnie swoich słów. -spojrzałam na Sasoriego. Nic nie rozumiałam. -Narzekacie, że spędzamy razem mało czasu, że nigdy nie ma mnie w dom..
-Bo tak jest. -przerwałam.
-Właśnie. Dlatego zabieram was ze sobą.
-I bez dyskusji -dodała mama widząc, że chce coś powiedzieć.
-Świetnie. Ile mamy czasu?
-Wyjeżdżamy od razu po skończeniu waszych egzaminów.
-CO? ZA DWA DNI?!
-Mówiłem, że zwariowali!- Sasori wziął mnie za rękę i pociągnął ze sobą na górę.
-Zaraz do was przyjdę. -usłyszałam głos Pakury.
-Jak oni to sobie do cholery wyobrażają?! -zapytałam gdy doszliśmy do pokoju brata. -Mieliśmy już wybrane szkoły, mamy tu masę przyjaciół..
-Oraz Konan i Sasuke.

Zaczęłam płakać. Dopiero teraz naprawdę to wszystko do mnie doszło. Przecież Nowy Jork to drugi koniec świata.

-Nikt z Japonii nawet nas tam nie odwiedzi.
-Hej słoneczko. -usłyszałam głos Pakury w drzwiach. -Nie płacz. -podeszła i przytuliła mnie. -Pojutrze masz egzaminy, musisz się uspokoić, to źle wpływa na wiedzę.

-Pojutrze zaczynam nowe życie, a wcale nie jestem na to gotowa!

-Też nie jestem. -przyznała.

-Ty? Przecież ty nie wyjeżdżasz!
-Właśnie. -dopiero teraz ją zrozumiałam. -Teraz nie będziecie już 4h drogi ode mnie, będziecie na drugim końcu świata.
-Nie wytrzymam tego! Czemu ojciec jest takim egoistą! -nigdy nie widziałam Sasoriego w takim nerwie.
-Lepiej uspokójcie się trochę i powiedźcie wszystko przyjaciołom. Idę się przespać. Dobranoc.
-Dobranoc.

-Sasori musimy coś zrobić!-byłam załamana.
-Teraz już nic nie zrobisz. Myślą tylko o sobie. Prześpij się lepiej -powiedział i wyszedł.
Nie, nie, nie...
To przecież nie może być prawda.
Co ma zrobić? Zadzwonić do nich? Niee. Powiem im jutro w szkole. Ale właściwie,co ja im powiem?!
Hej, muszę wam powiedzieć, że jutro po egzaminach wyjeżdżam na Bóg wie ile do Stanów Zjednoczonych! Też się cieszycie?
Ygh, muszę to zrobić jeszcze dzisiaj.
Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Ino.
Sygnał, drugi, trzeci... błagam odbierz..

-Sakura? Mów co się stało?
-Nie, czekaj, słuchaj jesteście wszyscy u Kiby?
-Tak.
-Sasuke też?
-Tak, przyszedł dopiero.
-Świetnie, muszę powiedzieć wam coś bardzo ważnego.. -czułam jak głos mi się łamie.
-Sakura czy ty płaczesz? -rozłączyłam się.
Teraz czeka mnie najgorsze. Powiedzenie im całej prawdy.

Sasusaku-mynewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz