11.

227 8 5
                                    

-Laska, obudź się.- czuje jak ktoś szturcha moim ramieniem. -Sakura, jesteśmy na miejscu!
Słyszę ją, doskonale ją słyszę, ale nie chce wstawać.
Sen jest lepszy, we śnie wszystko jest dobrze.
Po co ludzie w ogóle się budzą, skoro gdy śpimy wszystko może być takie, jak chcemy.
Dalej nie otwieram oczu, mimo iż wiem, że muszę.
-Wiem, że mnie słyszysz. -mówi po czym najzwyczajniej w świecie ciągnie mnie za rękę i zmusza do wstania.
Wydaję z siebie pomruk niezadowolenia,co Temari skomentowała śmiechem.
-Nie chce tu być Temari, wracajmy. -patrzę na nią błagalnym wzrokiem.
Mimo, że właśnie zostałam brutalnie zbudzona, nie czuję zmęczenia. Czuje tylko okropny ucisk w żołądku i nieopisaną chęć zapadnięcia się w ziemie bez możliwości powrotu.
Jeśli myślicie, że przesadzam, postawcie się na moim miejscu.
Tak dawno ich nie widziałam i nie miałam z nimi kontaktu.
Tak bardzo za nimi tęskniłam.
I tak bardzo boje się, że się zmienili i nie będą chcieli mieć ze mną nic wspólnego.
Chwila moment..
A co jeśli są na mnie źli, że nie odzywałam się do nich tak długo?
Momentalnie czuje ucisk w żołądku i chce mi się wymiotować.
Zachowuje się jak dziecko...
-Chyba sobie żartujesz. -zaśmiała się. -Nie po to spędziłam te kilkanaście godzin w samolocie, słuchając Twoim narzekań.
-Ale...- zaczynam, ale nie dane mi jest dokończyć.
-Nie ma żadnych „ale". Weź swój bagaż i chodźmy wreszcie.
Jak powiedziała tak też zrobiłam.
Ale jestem uległa.
-Zamówiłam nam już taksówkę, zaraz powinna tu być.- mówi Temari, gdy wysiadamy z samolotu.
Japonia.
Tak dawno tu nie byłam, a jednak nic w tym miejscu się nie zmieniło.
To nadal to samo lotnisko, z którego 6 lat temu odlatywał mój samolot.
To nadal to samo powietrze, którym wtedy oddychałam.
Czuje się, jak gdyby ktoś te 6 lat temu zatrzymał czas, a mi w tym czasie śniło się, że straciłam miłość swojego życia i wyjechałam do Nowego Jorku, a teraz tak po prostu otwieram oczy i wszystko wraca do normy.
A to wszystko to był tylko głupi sen.
Koszmar.
Cholera, właśnie porównałam swoje życie do koszmaru.
-Jest!- krzyczy Temari i ciągnie mnie w stronę taksówki.
Wsiadamy.
-Dokąd panienki chcą dojechać? - uśmiecha się do nas pan taksówkarz, a ja uświadamiam sobie dlaczego tak bardzo tęskniłam za tym krajem.
-Konoha- odpowiadam odwzajemniając uśmiech.
Pan taksówkarz był bardzo miły i przegadał z nami całą drogę.
Co chwile z Temari wymienialiśmy się znaczącymi spojrzeniami, które mówiły mniej więcej: „To zupełnie inni ludzie niż w tym pieprzonym Nowym Jorku".
-Już jesteśmy.- Informuje pan taksówkarz i prosi, abym pokierowała go do miejsca, w którym ma się zatrzymać.
Wysiadamy przed moim starym domem, w którym teraz mieszka Pakura, razem ze swoim narzeczonym oraz mój kochany brat.
-Mówiłaś im?- pyta mnie Tem chwilę przed tym, gdy naciskam dzwonek.
-Niespodzianka to niespodzianka. -śmieję się.
Naciskam dzwonek najwięcej razy, ile dam radę, ponieważ nie mogę się już doczekać zobaczenia siostry.
Drzwi powoli zaczęły się otwierać i już po chwili zobaczyłam przed sobą kompletnie zdezorientowaną Pakurę.
-Niespodzianka! -krzyknęłam i rzuciłam się w objęcia siostry.
-Jezu Maria! Sakura, nie strasz mnie! -krzyczy, a ja puszczam ją i odsuwam się tak, abym mogła widzieć jej twarz. -Siostra! Tak dawno Cię nie widziałam! Jak ty wyrosłaś! O matko! Co Ty tu robisz? -zaśmiałam się. Od zawsze uwielbiała tak dużo gadać..
-Właściwie to niedawno skończyłam studia. Nic mnie już więcej nie trzymało w tym Nowym Jorku! - zaakcentowałam ostatnie słowa.
Pakura odsunęła się ode mnie i momentalnie spoważniała.
-Sasuke wie? -zapytała przygryzając wargę. Zdziwiło mnie to pytanie.
-No co Ty, skąd miałby wiedzieć? Nikomu nie mówiłam. -Sama od razu straciłam humor, ale chcąc poprawić samopoczucie Pakury udając, że mnie to nie rusza- uśmiechnęłam się.
Odwzajemniła to i przeniosła wzrok na Temari.
-Ty pewnie jesteś tą najlepszą przyjaciółką mojej siostrzyczki, co? - zaśmiała się. - Żebyś wiedziała ile ja o Tobie słyszałam!
-I vice versa. - przyznała Tem uśmiechając się. Miały racje. Chwaliłam się nimi, bo miałam czym.
Są najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
-Wchodźcie! - gestem ręki siostra zaprosiła nas do środka. 
Mało się tu zmieniło. Gdyby nie nowe kolory poduszek w salonie i trochę więcej kwiatów powiedziałabym, że dom wygląda tak, jak go zapamiętałam.
-Sasoriego co prawda jeszcze nie ma, bo pojechał z Toshito coś załatwić, ale na pewno niedługo przyjadą. -oznajmiła nam Pakura wchodząc do kuchni. - Jesteście głodne?
-Głodne to mało powiedziane. Moje oczy nie widziały jedzenia od kiedy wyjechaliśmy z mieszkania w Nowym Jorku. - jęknęła Temari.
A ja w zasadzie wtedy właśnie przestałam ich słuchać.
Ten dom nawet pachniał tak,  jak kiedyś. Zaczęło mi się wydawać, że zaraz wyjdę z domu i skręcę w tak dobrze znaną mi uliczkę, w stronę domu Sasuke. Tak po prostu. Wyjdę i pójdę do niego. Drzwi otworzy mi Itachi, nawet nie zdziwiony tym, że przyszłam. Bo przecież nigdy nigdzie nie wyjechałam. Ciągle mieszkałam w Konoha.
Tak bardzo chciałam, żeby to było prawdą. Aż za bardzo.
-Sakura, mówię do Ciebie.- nieważne Tem, nie teraz. -O której planujesz wyjść do znajomych? Bardzo chciałabym już się zobaczyć z Shikamaru.
Dobre pytanie Tem. Naprawdę.
-Ja.. W zasadzie to nie wiem. -przyznałam.
-Myśle że dobrym planem będzie pójście najpierw do Shikamaru. On powie nam, gdzie możemy znaleźć wszystkich. -zaproponowała moja przyjaciółka.- Może akurat się gdzieś na dzisiaj umówili.
-A taak, chłopcy mają przecież swój klub. Zapewne, jak w każdy piątek spotykają się tam całą grupką.- powiedziała Pakura. W sumie zdziwiło mnie to, że wie, co się dzieje u moich znajomych. Chociaż pewnie wie to od Itachiego, w końcu on nadal przyjaźni się z Sasorim. -A właśnie, miałaś jakiś kontakt z Naruto, od kiedy ostatni raz był w Nowym Jorku? -zapytała.
-Hm.. -musiałam się naprawdę poważnie zastanowić. Może nie ma się czym chwalić, ale średnio wychodziło nam pisanie lub dzwonienie do siebie. Kiedy się spotykaliśmy było cudownie. To była zawsze taka odskocznia od codziennego życia. Ale za bardzo bolało mnie to, że jest tak daleko, z wszystkimi moimi przyjaciółmi, a ja jestem sama. Kiedy nie miałam z nimi kontaktu, przynajmniej mniej o tym myślałam. -Ostatni raz rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, i to tak przez chwile.- przyznałam.
-Matko, Sakura, nie widziałam, że było tak źl...
-SAKURA? Jezu Chryste! A co Ty tu robisz?!
Przysięgam. Kompletnie, ale to kompletnie nie słyszałam kiedy on wszedł.
-Sasori! -od razu pobiegłam go przytulić.
-W końcu uwolniłaś się od tamtego okropnego miasta- zaśmiał się. - Oooo proszę kogo my tu mamy, Temari! Nasza Sakurcia namówiła Cię do przyjazdu?
-Oczywiście, że tak, Sasori. Wątpisz w talent przekonywania siostry? -Temari i mój brat zawsze świetnie się dogadywali. Pamiętam, że czasy kiedy mieszkaliśmy we trójkę były naprawdę fajne.
-Ani przez chwile! Swoją drogą... Sakura, jak Ty wyrosłaś! W życiu bym Cię nie poznał..
-To prawda.- uśmiechnęła się Pakura. Jej uśmiech zawsze był taki ciepły, bardzo za nim tęskniłam.
W tym akurat mają racje.
Cholernie się zmieniłam.
Ścięłam włosy, które teraz idealnie podkreślają moją dorosłość. Poza tym przybrałam też trochę kobiecych kształtów.
Uważam, że wyglądam dużo bardziej na plus. W liceum byłam przesadnie chuda i nie wyglądało to dobrze.
-Sasori, wiesz gdzie możemy znaleźć moich znajomych? -Zapytałam ignorując ich uwagę.
-Oczywiście. Będą dzisiaj od 19.00 w klubie. Jeżeli chcesz mogę Cię zaprowadzić, w zasadzie pracuje tam dzisiaj, jako barman, więc pójdziemy razem.
-Świetnie, Sakura mamy tylko 2 godziny więc błagam, rusz dupe!- Temari zerwała się z miejsca i ciągnąc mnie za rękę pobiegła z walizką w stronę schodów na górne piętro.
Tam kiedyś znajdował się mój pokój.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 24, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sasusaku-mynewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz