Po raz kolejny z małego mieszkanka dało się słyszeć dźwięki kłótni. Dwójka młodych rodziców, a raczej opiekunów, sprzeczała się za ścianą. Młoda kobieta została zmuszona do opieki nad dwiema osieroconymi siostrzenicami, po nieoczekiwanej śmierci ich rodziców. Para, po raz kolejny, kłóciła się o to samo - dlaczego to akurat oni mają zajmować się dzieciakami lub cytując "niewdzięcznymi bachorami". Dziewczynki siedziały w swoim pokoju i przysłuchiwały się brutalnej wymianie zdań. Starsza siedziała na łóżku i próbowała uspokoić młodszą usadowioną jej na kolanach, nucąc swego rodzaju kołysankę i lekko bujając się do jej rytmu. Dziewczynka płakała, przez swój młody wiek nie rozumiała, dlaczego przybrani rodzice ich nie chcą.
- Aria... dlaczego oni na siebie krzyczą, czy to nasza wina? - spytała dziewczynka, co pewien czas pochlipując. Siostra objęła ją mocniej i odpowiedziała kładąc brodę na brązowej czuprynce.
- Oni się po prostu boją, Scarlet - widząc niezrozumienie, dziewczyna sprostowała - Boją się odpowiedzialności i tego, że ta odpowiedzialność będzie trwała latami. Przeraża ich wizja zmian, które nadejdą wraz z upływem czasu. Ale nie martw się niezależnie co się stanie, ja zawsze będę po twojej stronie. Zawsze, obiecuje.
Słowa starszej siostry sprawiły, że Scarlet przestała przejmować się krzykami dochodzącymi z dołu. Dziewczynka wtuliła się mocniej w siostrę i powoli zaczęła zasypiać. Aria poczekała jeszcze chwilę po zaśnięciu Scarlet i upewniwszy się, że dziewczynka naprawdę śpi, wstała z łóżka i bezszelestnie otworzyła okno. Znajdowała się na pierwszym piętrze, wiatr, który dostawał się z zewnątrz owiał bladą twarz dziewczyny. Był wyjątkowo przyjemny jak na jesienną noc. Dziewczyna wyszła na wąski parapet, przykucnęła i zwiesiła się, musiała przygotować się do skoku, po chwili puściła parapet i wylądowała na lekko ugiętych nogach. Wielokrotnie schodziła tą 'drogą' by wymknąć się z domu. Zwinie przeskoczyła przez płot na wydeptana już ścieżkę za ogrodzeniem. Przed wejściem do pobliskiego lasu Aria schowała twarz pod kapturem a ręce włożyła do kieszeni czarnej bluzy. Szła kręta ścieżką aż doszła do niewielkiego wzniesienia na którym znajdowały się kłody ułożone do dokoła nadal tlącego się ogniska. W okręgu siedziała mała grupka składająca się z trzech chłopaków i dwóch dziewczyn. Aria niechcący stanęła na suchą gałązkę, która pękła z głośnym trzaskiem. Momentalnie wszystkie spojrzenia skierowały się na nią.
- no ile można na Ciebie czekać! - wydarla się najbliżej siedząca blondynka. - przez Ciebie nie czuję już rąk i stóp! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz! Znalazła się księżniczka od siedmiu boleści!
-Sorki Gabe, ale Scarlet nie mogła zasnąć, bo Tom i Lydia znów się kłócili.
- Nie obchodzi mnie to czy twoja siostra nie może zasnąć. Masz aktualnie tylko jedno zadanie nie spóźnić się na eliminacje! Gdyby to od mnie zależało dawno bym Cię wywaliła.
- Ale na szczęście nie zależy to od ciebie, Gabe. A teraz lepiej się zamknij bo mamy już dość twojego jazgotu - odezwał się schowany w cieniu chłopak z długimi włosami. Mimo iż jego twarz była niewidoczna nie dało się go pomylić z nikim innym przez mocno zachrypnięty głos wywołujący ciarki na plecach. Gabe tylko prychnęła i odwróciła się z powrotem do wygasającego ogniska wyciągając dłonie ze złudną nadzieją ogrzania ich. Aria nie wiedząc co ze sobą zrobić postanowiła dosiąść się do znajomych. Wybrała miejsce między pulchną brunetką a dość dobrze zabudowanym i mającym świadomość własnej urody blondynem.
- To jak Ariaa? Potrzebujesz, może pomocy w sprawie zamieszkania? Wiesz mój dom jest naprawdę spory a po śmierci rodziców czuję się naprawdę samotny. To co chciałabyś mnie pocieszyć, my sieroty powinniśmy trzymać się razem - chłopak objął dziewczynę w pasie i przesunął swoją twarz. Aria wciągnęła powietrze przez usta po czym się uśmiechnęła
- Dzięki za propozycję Dylan ale myślę że Scarlet mogła by to źle znieść, może gdy podrośnie. - próbowała się odsunąć ale uścisk chłopaka był zbyt silny.
- Nie musisz od razu się przeprowadzać, możesz wpaść na noc czy dwie. Oboje jesteśmy dorośli a Scarlet da rade jest silną dziewczynką.
Aria czuła, że sytuacją staje się niebezpieczna.
- Tak właściwie to Ja z Arią musimy zrobić projekt na biologie i przez najbliższe dni będziemy zajęci, ale jeżeli tak bardzo chcesz jej pomóc to możesz zająć się Scarlet przez ten czas bo wiesz wy sieroty musicie trzymać się razem. - powiedział chłopak z na przeciwka.
- Aaaaaa taaak projekt. Totalnie zapomniałam, dzięki Scott. - zwróciła się do pospolitej urody chłopaka o nieprzeciętnie mądrym spojrzeniu jadowicie zielonych oczu.
Dylan tylko westchnął i zabrał rękę mówiąc pod nosem coś w stylu "jak sobie chcecie, poczekam". Aria wzdrygnęła się na te słowa, może blondyn nie wyglądał na zbyt rozgarniętego ale na pewno był niebezpieczny, tak jak wszyscy tutaj.
- A gdzie jest Beatrix? Kto jak kto ale ona się nie spóźnia. - pucołowata brunetka wymownie spojrzała na Arię. Dziewczyna tylko wzdychnęła - nie miała ochoty na kolejną kłótnię.
Nagle zza drzew dało się słyszeć coś co przypominało chichot.
- Beatrix nie podołała zadaniu więc odpadła. - z cienia wyszedł średniej postury chłopak. Jego twarz była do połowy zakryta maską przypominającą wielki, metaliczny uśmiech. Na oczach miał parę pomarańczowych gogli. Kolejna rzeczą która dość mocno przykuwała wzrok były dwie siekiery wystające zza pleców. Chłopak podszedł do ogniska po czym zaczął deptać już mocno zwęglone drewno. - Masky i Hoddy nie mogli dzisiaj przyjść więc poprosili mnie o przeprowadzenie dzisiejszych eliminacji. Nazywam się Toby a pseudonim, który przyjąłem to Ticci Toby.[Przypuszczalny wygląd Arii w mediach]
CZYTASZ
Druga Szansa/Eliminacje
FanfictionAria wraz z młodszą siostrą zostały niedawno osierocone i zmuszone do zamieszkania z niewiele starszą od głównej bohaterki ciotką i jej partnerem. 'Druga szansa' nazywana też eliminacjami jest projektem stworzonym, by zwerbować nowe pokolenie cree...